Grano dzisiaj (28.05). Pierwszy hat-trick Deyny, rekord Grotyńskiego
28.05.2022 07:30
Minęło 5 lat od ostatniego meczu Legii, który miał miejsce 28 maja. Stołeczny klub zwyciężył wtedy na wyjeździe 1:0 z Koroną Kielce po golu Dominika Nagya. Fotoreportaże są dostępne TUTAJ. Kibice "Wojskowych" skorzystali z całej dostępnej puli biletów i w liczbie 770 osób stawili się na sektorze dla gości. Na miejscu wywiesili 10 flag. Doping od pierwszej minuty był głośny i nieustanny, w drugiej połowie zaprezentowano również racowisko. – Bardzo dobry wynik dla nas, na trudnym terenie. Korona po wejściu do ósemki prezentuje się znakomicie, rywal walczył do ostatniej minuty. Powinniśmy strzelić minimum jednego gola więcej i spotkanie by było spokojniejsze. Ale brawa dla chłopaków, wybronić 1:0 to też sztuka – powiedział trener Legii, Jacek Magiera.
Gol Kucharczyka
Trener Henning Berg w przedostatniej kolejce sezonu 2013/14 postanowił dać szansę kilku zawodnikom, którzy w ostatnim czasie nie grali wcale lub niewiele. Oficjalny debiut w pierwszym zespole miał Konrad Jałocha. Oprócz niego od pierwszej minuty zagrali m.in. Łukasz Broź, Daniel Łukasik, Raphael Augusto, Jakub Kosecki oraz Orlando Sa. Dokładnie 8 lat temu warszawiacy wygrali na wyjeździe 1:0 z Pogonią Szczecin po trafieniu Michała Kucharczyka. Fotoreportaże są dostępne TUTAJ i TUTAJ. – W internecie ktoś napisał po mojej bramce, że zdobył ją Michał Diego Armando Kucharczyk? Nie przesadzajmy. Każdy potrafi biec z piłką od połowy boiska i minąć jednego rywala. Udało mi się akurat idealnie przejść obrońcę Pogoni, a potem oddałem strzał i piłka zatrzepotała w siatce. Maradona okiwał pięciu czy sześciu rywali, a nie tylko jednego – powiedział strzelec gola.
Legia zdobyła wtedy 10. tytuł mistrza Polski (oficjalnie, nie licząc tego z 1993 r.), a to uprawniało ją do dokonania pewnej zmiany. Srebrną gwiazdkę na koszulce legionistów mogła zastąpić złota.
Brak europejskich pucharów
Na zakończenie sezonu 1999/2000 drużyna z Łazienkowskiej musiała uznać wyższość Wisły Kraków (0:2, 22 lata temu), co z kolei oznaczało, że Legia nie zagra w europejskich pucharach, a sezon ligowy skończy na 4. miejscu. – Wszystko wyglądało jak zaplanowane. Obsługa techniczna zapomniała włączyć oświetlenie w przerwie meczu i po kilku minutach drugiej połowy sędzia był zmuszony do przerwania gry. Wtedy z trybuny odkrytej zostały wystrzelone sztuczne ognie, zapłonęły race, a kilkanaście sekund później zerwał się porywisty wiatr i zaczął padać wyjątkowo ulewny deszcz. W takich warunkach dziesięć tysięcy kibiców Legii bawiło się znakomicie! Nikt nie przejmował się niekorzystnym wynikiem. Stadion huczał od wesołych śpiewów. Dopiero ostatnie minuty przyniosły zmianę atmosfery. Warszawscy kibice żegnali swoich piłkarzy… białymi chusteczkami, śpiewając przy tym: „To już jest koniec, nie ma już nic, jesteście wolni, możecie iść”. Jedynie Franciszek Smuda mógł liczyć na przychylność – relacjonował "Przegląd Sportowy" (114/2000).
Dublet
Dwudziestego ósmego maja 1995 roku Legia pojechała do Chorzowa, aby zagrać z Ruchem. Tym samym jej piłkarze po raz 1500 w historii wyszli na boisko w najwyższej klasie rozgrywkowej. Choć oficjalnie było to 1499. spotkanie, bo przecież to z 1993 r. (6:0 z Wisłą) zostało anulowane. Dublet z tamtego roku nie ucieszył legionistów tak bardzo, jak ten z 1994 rok. Powtórzenie sukcesu nie smakuje już tak bardzo, jak ten pierwszy raz.
Wygrane derby
W grze o mistrzostwo legioniści utrzymali się dzięki wygranej w derbach stolicy z Gwardią (2:0, 50 lat temu). Piłkarze Lucjana Brychczego zdobyli 2 punkty zasłużenie, a przesądziły o tym gole Tadeusza Cypki i Kazimierza Deyny. Niemniej mecz w ich wykonaniu był słaby. Przed spotkaniem odbyło się oficjalne pożegnanie "Kiciego" w roli zawodnika. Wcześniej szefostwo Legii przyznało "Złote odznaki CWKS Legia" jego rodzicom i żonie, a sam Brychczy w związku z zakończeniem kariery dostał nagrodę rzeczową i pamiątkowy proporczyk.
Rekord
Równo 52 lata temu Legia grała w Rzeszowie ze Stalą. Oczy kibiców były zwrócone na śrubującego rekord Władysława Grotyńskiego. Jego passa została przerwana w 28. minucie, do czego przyczynił się kolega z obrony Zygfryd Blaut. Jerzy Lechowski tak opisał tę akcję w "Przeglądzie Sportowym" ("Kronika klubowa 1957–1970", s. 908): – Trzeba podkreślić, że za pierwszą bramkę, którą zdobył Domarski, winę wspólnie ponoszą młodszy Blaut i kierownictwo drużyny Legii. Stoper zespołu gości doznał w 25. minucie kontuzji nogi, krzywił się z bólu, kulał, mimo to grał dalej.
O tę sytuację zapytano też Blauta. – Sądziłem, że ból minie, dlatego nie zszedłem z boiska. Niestety noga puchła, w rezultacie stałem się niezamierzonym współtwórcą sukcesu Stali. Gdybym mógł szybciej startować, na pewno ubiegłbym Domarskiego przy strzale głową, z którego na 2:0 podwyższył wynik dla gospodarzy – tłumaczył piłkarz („Kronika klubowa 1957–1970”, s. 908).
Legia przegrywając 0:2, w drugiej połowie ruszyła do ataków, jej przewaga była bardzo wyraźna. Wystarczyło to tylko na zdobycie bramki kontaktowej (jej autorem był Deyna). W spotkaniu już nic się nie zmieniło. Licznik minut bez straty gola u Grotyńskiego zatrzymał się na 760. minutach. W tamtych rozgrywkach (1969/1970) warszawski zespół zdobył czwarte mistrzostwo Polski.
Kubeł zimnej wody
Dwudziestego ósmego maja 1969 roku na stadionie ŁKS w Łodzi przed 40-tysięczną publicznością miał miejsce finał Pucharu Polski. I był jak kubeł zimnej wody na rozgrzane głowy piłkarzy ze stolicy. Choć w lidze grali równiej od górników, ulegli im 0:2 po bramkach Erwina Wilczka i Włodzimierza Lubańskiego, a mogło być nawet gorzej, bo Zygfryd Szołtysik trafił w słupek.
Inaczej, bardziej krytycznie, widział grę swoich piłkarzy Jaroslav Vejvoda. – Zdawałem sobie sprawę, że moja drużyna przechodzi teraz pewien spadek formy, ale liczyłem, że w finale zdoła się zmobilizować i wzniesie się na wyższy poziom. Niestety, to się nie stało – powiedział Czech cytowany przez "Trybunę Robotniczą" (126/1969). W tamtym sezonie Legia została pierwszym od 1958 roku mistrzem kraju spoza Górnego Śląska.
Pierwszy hat-trick Deyny
Im bliżej było końca rozgrywek 1966/67, tym legioniści prezentowali się lepiej. Do końca sezonu przegrali tylko dwa razy (u siebie ze Stalą Rzeszów i w Szczecinie z Pogonią), znacznie częściej natomiast wygrywali, i to wysoko – GKS Katowice (na wyjeździe) i Cracovia (w stolicy) zostały pokonane po 4:0.
Deyna wyrastał na coraz bardziej znaczącą postać w drużynie. Dopóki jego myśli krążyły wokół sportu, na boisku potrafił wznosić się na poziom nieosiągalny dla innych. Jak na stadionie Śląska Wrocław (3:1, 55 lat temu), kiedy trzy razy pokonał Klausa Masselego (pierwszy hat-trick w Legii).
Drugi garnitur
Na mecz z ŁKS (89 lat temu) wyszedł zespół złożony prawie wyłącznie z graczy rezerwowej Legii IB. Dla wielu z nich był to debiut ligowy. Jak podkreślała w komentarzach meczowych prasa, mimo różnicy klas na korzyść łodzian nowa drużyna wojskowych nie broniła się, tylko prowadziła otwartą i ofiarną grę. Same starania jednak nie wystarczyły i legioniści przegrali 0:3.
Ostatecznie 6. miejsce legionistów było najsłabszym, jakie zajęli od utworzenia ligi. W tabeli Legia znalazła się po raz kolejny przed Warszawianką (ta zajęła 1. miejsce w grupie spadkowej), ale w bilansie bezpośrednich spotkań to rywale okazali się lepsi.
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2016/2017 | ||
2013/2014 | ||
1999/2000 |
| |
1994/1995 | Podbrożny II | |
1993/1994 | Podbrożny III | |
1987/1988 | ||
1982/1983 | ||
1976/1977 |
| |
1971/1972 | ||
1969/1970 | ||
1968/1969 |
| |
1966/1967 | Deyna III | |
1965/1966 |
| |
1963/1964 | ||
1961 |
| |
1933 |
|
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.