Walerian Gwilia

Gwilia. Chwalony przez Vukovicia i Papszuna, odmienił ostatni mecz z Legią

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

06.04.2022 14:00

(akt. 07.04.2022 06:41)

Walerian Gwilia grał przy Łazienkowskiej w latach 2019-2021, zdobył dwa mistrzostwa. Teraz jest piłkarzem Rakowa, czyli klubu, z którym w środę (6.04, godz. 18:00), w półfinale Pucharu Polski, zmierzy się Legia. Gruzin, który zostawił w Warszawie serce, będzie chciał z pewnością powtórzyć niedawny, bardzo udany występ przeciwko "Wojskowym". I sprawić, żeby to jego obecny zespół awansował do finału PP.

Połowa sezonu 2018/2019. Walerian Gwilia został wypożyczony z FC Luzern do Górnika Zabrze. Wyrósł na wiodącą postać śląskiej ekipy (18 meczów, 1 gol, 4 asysty). Potem został wykupiony przez Legię – ze szwajcarskiego zespołu – za 300 tys. euro. To sprawiło, że stał się trzecim Gruzinem w historii stołecznego klubu, po Wladimerze Dwaliszwilim i Walerim Kazaiszwilim. – Zostałem doskonale przyjęty przez zespół, jak i cały sztab szkoleniowy. Wszyscy są przyjaźnie nastawieni. Pierwszy trening nie był łatwy, ale krok po kroku, forma będzie zwyżkowała i z czasem powinno być tylko lepiej – mówił "Vako".

I rzeczywiście – tak było. W drugim i trzecim meczu (z Pogonią oraz Kuopionem) miał po jednej asyście, a w piątym zdobył pierwszą bramkę. Istotną, bo na wagę trzech punktów, w doliczonym czasie gry (od 3:56 na poniższym filmie) przeciwko Koronie w Kielcach (2:1). – Być może był to jeden z łatwiejszych goli w mojej karierze, ale z pewnością okazał się ważny, niezależnie od stylu – stwierdził. Dwa tygodnie później dołożył dużą cegiełkę do wyjazdowej wygranej z Atromitosem w Atenach (2:0; asysta, gol).

Kochany przez selekcjonera

Zaczął się stopniowo rozkręcać, w czym nie pomogła mu kontuzja, której doznał na zgrupowaniu kadry. W meczu z Lechem, który miał miejsce zaraz po przerwie reprezentacyjnej, usiadł na ławce, wszedł w końcówce. Grał w kratkę, częściej pełnił rolę zmiennika. – Nie jest w łatwej sytuacji, lecz dla mnie to bardzo ważny piłkarz. Liczymy na niego. To istotny gracz środka, biega i ustawia się dobrze, czasami strzela gole. Jest dobrym chłopakiem, który mocno trenuje. Dla selekcjonera to niełatwe, kiedy zawodnik nie gra w klubie, ale to też dotyczy innych gruzińskich piłkarzy. "Vako" to świetny człowiek. Lubię go, a wręcz... kocham – mówił w rozmowie z Legia.Net Vladimir Weiss, ówczesny selekcjoner reprezentacji Gruzji.

Gwilia odzyskał miejsce w wyjściowej jedenastce pod koniec lutego 2020 roku. I znowu prezentował się solidnie. Z czasem można się było przekonać, że pozyskanie środkowego pomocnika okazało się bardzo dobrym pomysłem Legii. Zawodnik dał drużynie sporo jakości, jego bramki i asysty znacząco pomogły w zdobywaniu punktów. Czasami wypominano mu nieskuteczność, spowalnianie akcji, ale – jak na pierwszy sezon w nowym klubie – spisał się naprawdę solidnie. W pierwszej połowie 2020 roku był jednym z lepszych piłkarzy, wygrał klasyfikację kanadyjską (11 goli, 9 asyst).

Zabrakło liczb

O ile sezon 2019/2020 był bajeczny w wykonaniu Gwilii, to kolejne rozgrywki już takie nie były. Przede wszystkim, brakowało mu statystyk. Zaczął ligę w podstawowym składzie, następnie w trzech meczach z rzędu wchodził z ławki rezerwowych, później wrócił do podstawowego składu, aż doznał urazu. Miał przebłyski formy, ale i mniej efektywne spotkania.

Przeszkodą okazała się z pewnością kontuzja i kwarantanna, przez co ominął sześć ligowych gier z rzędu. Potem prezentował się poprawnie: nie popełniał większych błędów, ale też i za bardzo nie zachwycił. To jednak bardzo dobry piłkarz, który chciał pomagać drużynie jak najwięcej. Można go było wyróżnić za szukanie gry na jeden kontakt, wbieganie w pole karne w wielu akcjach ofensywnych. Potrafił świetnie podać, ale pod warunkiem, że dostał piłkę przodem do bramki i miał trochę miejsca. Gdy otrzymywał futbolówkę będąc tyłem do bramki, to przeważnie oddawał ją do tyłu. Gruzin miał w wygasającym kontrakcie klauzulę, która umożliwiała klubowi jednostronne przedłużenie umowy. Tyle, że wiązało się to z automatyczną podwyżką. Legia z zapisu nie skorzystała, a mogła to zrobić jedynie do końca marca.

Wraz z końcem poprzednich rozgrywek Gwilia pożegnał się z Legią. – Chcę podziękować wszystkim legionistom! Od pierwszego dnia czułem wasze ciepłe przyjęcie z otwartymi ramionami. Bardzo to doceniam. Oddałem Legii serce i duszę! Było wiele wzlotów i upadków, ale pisaliśmy razem historię i nigdy nie zapomnę drogi do mistrzostwa dwa razy z rzędu! Życzę wszystkiego najlepszego w przyszłości! Zawsze będziecie mieć specjalne miejsce w moim sercu! Bardzo dziękuję moim kolegom z drużyny, trenerom i całemu personelowi. Szczególnie tym, którzy są prawdziwymi legionistami i robią wszystko z sercem. I na koniec, ale nie mniej ważne: bardzo dziękuję wszystkim kibicom Legii, a szczególnie Nieznanym Sprawcom, po prostu: jesteście najlepsi! Wasze wsparcie i atmosfera na stadionie są niewiarygodne! Zawsze jeden z was! VAKO – napisał na Instagramie.

Gruzin miał ogromny szacunek do tego, gdzie grał. Szybko nauczył się języka polskiego, zarażał innych pozytywną energią, łatwo nawiązywał kontakt, pomagał nowym zawodnikom w procesie aklimatyzacji. Bardzo dobry piłkarz, wspaniały człowiek. Oby więcej takich osób. 

Walerian Gwilia w Legii: 70 meczów, 11 bramek, 10 asyst, 4 żółte kartki

Walerian Gwilia

Trafił do Rakowa, odmienił mecz z Legią

Gwilia szukał nowego klubu, miał kilka wstępnych propozycji z MLS, Turcji i Francji, ale im dłużej trwało okienko transferowe, tym opcji było mniej. W końcu skontaktował się z nim zaniepokojony selekcjoner reprezentacji Gruzji (Willy Sagnol) i doradził, by nie marnował czasu i związał się z klubem, w którym będzie grał. Wtedy zgłosił się Raków – już po raz drugi. I tym razem "Vako" skorzystał z propozycji. Trener klubu z Częstochowy, Marek Papszun, przyznawał, że bardzo zależało mu na transferze Gwilii, który zna ekstraklasę, sprawdził się w niej i mówi w języku polskim. Jak na razie 27-latek rozegrał 19 meczów (16 w lidze, 3 w Pucharze Polski), strzelił 1 gola i miał 1 asystę.

Przed "Vako" szansa na trzeci występ z Legią w tym sezonie. Jesienią Gruzin zagrał 90 minut przy Łazienkowskiej (3:2). Z kolei w połowie marca otrzymał pół godziny w domowej rywalizacji z mistrzem kraju (1:1). I dał o sobie znać. – Uważam, że ta zmiana odmieniła mecz. Gdy "Vako" wszedł na boisko, to nasze problemy się skończyły. Przestaliśmy tracić piłkę w środku pola w banalny sposób i z powrotem przejęliśmy inicjatywę. Pierwszy kwadrans po przerwie był – jak na nas – bardzo zły. Legia miała przewagę poprzez to, że nie mogliśmy wyprowadzić futbolówki ze strefy środkowej. Walerian pojawił się na murawie, poukładał środek, dlatego cieszę się z jego występu. Miał dużo problemów, różnego rodzaju – w okresie przygotowawczym w ogóle nie trenował, nie grał, później przyplątała się chorobamówił szkoleniowiec Papszun.

To dla mnie piłkarz jakościowy, z potencjałem na grę w Legii. Udowadniał to występując w stołecznym klubie. Bardzo go cenię jako zawodnika, człowieka, miło wspominam. Mogę nawet powiedzieć, że gdybyśmy mieli "Vako", to bylibyśmy jeszcze spokojniejsi stwierdził nie tak dawno trener "Wojskowych", Aleksandar Vuković.

Walerian Gwilia

Spotkanie pomiędzy Rakowem a Legią, w półfinale Pucharu Polski, odbędzie się w środę, 6 kwietnia (godz. 18:00). Relacja na Legia.Net.

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.