Henning Berg: Czeka nas intensywny miesiąc
03.09.2014 15:21
W spotkaniach z Celtikiem i Aktobe legioniści wyglądali na bardzo pewnych siebie. Wiele osób mówiło, że dawno nie widziało polskiej drużyny, która w europejskich pucharach wychodzi na boisko jak po swoje.
- Najważniejsze są umiejętności i jakość drużyny, a także zgranie i dobre rozumienie się na boisku. To daje piłkarzom wiarę w siebie. Mamy swój własny sposób gry, którego zawodnicy uczą się od początku roku. Jego podstawy się nie zmieniają. Piłkarze znają ten system i siebie nawzajem coraz lepiej i myślę, że właśnie dlatego wyglądają na pewnych siebie. Po prostu wiedzą, co mają robić na boisku. Jeśli jednak ktoś zapytałby piłkarzy o pierwszy mecz z Aktobe, to jestem przekonany, że powiedzą o ogromnej presji, jaką odczuwali. Dali jednak radę, bo na boisku jesteśmy przygotowani na wszystko. Nie wiem, jak to było dawniej z polskimi drużynami. U nas najważniejszy jest jasny i klarowny pomysł na grę, który wpajamy zawodnikom tydzień po tygodniu.
- Cieszy mnie to, że w naszej grze widać powtarzalność, bo to pokazuje, że się rozwijamy. Wiem jednak, jak ciężkie zadanie czeka nas w nadchodzących miesiącach. Będziemy grali w Lidze Europy, w Ekstraklasie czekają nas starcia z drużynami z topu i mamy też mecz w Pucharze Polski, który bardzo chcemy wygrać. Czeka nas bardzo intensywny miesiąc.
Drużyna jest gotowa do walki na trzech frontach?
- Mam taką nadzieję. Do tej pory omijały nas poważne kontuzje i urazy mięśniowe. To bardzo ważne, bo teraz będziemy potrzebować wszystkich piłkarzy, ponieważ spotkamy się z silniejszymi przeciwnikami niż dotychczas. Sezon w Ekstraklasie to nie jest sprint, a maraton. Można przegrać kilka bitew, ale ciągle mieć szansę na wygranie wojny. Będziemy jednak chcieli wygrać każdy mecz, ale doskonale wiemy, że do tego potrzebna będzie rotacja w składzie. Kluczem będzie znalezienie równowagi. Bardzo ważne jest zatem odpowiednie zaplanowanie tych najbliższych tygodni i ustalenie z piłkarzami, kto ma grać, ile, gdzie i kiedy. Nie może powtórzyć się sytuacja z zeszłego roku, gdy w Legii było zbyt wiele kontuzji i trener nie miał takiego komfortu przy ustalaniu składu.
Co Legia może osiągnąć w Lidze Europy? Bartek Bereszyński postawił cel jasno: finał w Warszawie.
- Dobrze jest mieć marzenia i zawsze powinno się mierzyć jak najwyżej. Grupa, w której się znaleźliśmy, na pewno daje nam szanse na awans do 1/16 finału, ale drużyny, z którymi się zmierzymy na pewno będą lepsze niż te, z którymi graliśmy w meczach eliminacyjnych i Ekstraklasie. Trabzonspor i Metalist to bardzo bogate kluby, które mogą kupować drogich piłkarzy z całej Europy i wydają na transfery dużo więcej niż my. Ponadto, obydwie te drużyny mają ogromne doświadczenie w grze w europejskich pucharach, dużo większe od nas. Nie bez powodu były losowane z wyższych koszyków. Problemem dla Metalista będzie jednak na pewno fakt, że swoje domowe mecze będą rozgrywali poza Charkowem, w Kijowie czy we Lwowie. Jeśli natomiast chodzi o Lokeren, to jeszcze nie wiem o nich zbyt wiele, ale w ciągu ostatnich dziesięciu lat to właśnie Belgia była prawdopodobnie najlepsza w Europie pod względem rozwijania młodych piłkarzy, o czym świadczy chociażby wynik, jaki ich reprezentacja osiągnęła na tegorocznym mundialu. Mamy więc dla Lokeren szacunek, choć oczywiście pamiętamy o tym, że nie jest to topowy belgijski klub. Te grupowe mecze będą dla nas świetne, bo drużyna będzie mogła sprawdzić się na tle silnych przeciwników, ale jednak nie potęg, które byłyby nie do przejścia.
A co stało się w niedzielę w Bielsku-Białej? Dlaczego drużyna nie wygrała? Problemem był brak motywacji po awansie do Ligi Europy?
- Nie sądzę. Po piłkarzach było widać przed meczem, że bardzo chcą wygrać. Drużyna była jednak zmęczona - trochę fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Ulga była ogromna, gdy udało się awansować do Ligi Europy po tym wszystkim, co stało się tego lata. Z piłkarzy po prostu zeszło powietrze, to było takie wielkie "uff". Niedzielny mecz był wyrównany, mieliśmy kilka sytuacji bramkowych i w normalnych okolicznościach pewnie byśmy wygrali. Straciliśmy dwa gole, co nie zdarza się nam przecież nigdy. Piłkarze chcieli zwyciężyć, ale akumulatory po rewanżu z Aktobe były rozładowane. Nie byli w stanie szybko reagować na boisku i utrzymać koncentracji jak w poprzednich spotkaniach.
Zapis całej rozmowy z Henningiem Bergiem można przeczytać na legia.com
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.