Herbert Dick: Wiele pomógł mi Choto
12.09.2006 10:21
<b>Herbert Dick</b>, nowy nabytek Legii wyszedł na boisko w podstawowej jedenastce zaledwie trzy dni po dołączeniu do klubu. Nie przeszkodziło mu to jednak zaprezentować się z bardzo dobrej strony - patrząc na jego grę w meczu z Arką trudno było uwierzyć, że obrońca z Zimbabwe dopiero debiutuje w barwach stołecznej drużyny. O swojej przeszłości pilkarskiej, oczekiwaniach związanych z grą w drużynie Mistrza Polski i pomocy <b>Dicksona Choto</b> w aklimatyzacji możemy dziś przeczytać w wywiadzie z Herbertem Dickiem w "Przeglądzie Sportowym".
Obszerny wywiad z Herbertem Dickiem znajdziecie tutaj.
Dwa dni treningów wystarczyły, by przekonał pan do siebie Dariusza Wdowczyka. Decyzja, że zagra pan w pierwszym składzie, dla pana też była niespodzianką?
Nie obraziłbym się, gdybym usiadł na ławce rezerwowych, jednak zaskoczyłem chyba wszystkich tym, że byłem od razu przygotowany do gry. Utrzymywałem reżim treningowy, więc nie trzeba było nade mną specjalnie pracować.
Na boisku wyglądało, jakby grał pan w Legii od dawna.
Wiele pomógł mi Dickson Choto. Zawsze to raźniej mieć rodaka w drużynie. W Legii podoba mi się to, że grają tu ludzie z całego świata i można dogadać się w różnych językach – po angielsku, francusku, portugalsku. A za naukę polskiego już się zabrałem.
Jak ocenia pan poziom polskiej ligi?
Muszę przyznać, że jest dużo wyższy niż w Afryce, ale to chyba nic specjalnego. Na razie rozegrałem tylko jedno spotkanie, nie oglądałem żadnych meczów w telewizji, ale jeżeli tak agresywnie grająca drużyna, jak Arka, jest ostatnia w tabeli, to myślę, że nie narzekacie na poziom rozgrywek.
Słyszał pan wcześniej nazwę swojego nowego klubu, czy przyjeżdżał do Polski w ciemno?
Za każdym razem, kiedy Dickson przyjeżdżał do Zimbabwe, dużo opowiadał mi o Legii, o Polsce, obyczajach czy języku. Aż w którymś momencie zacząłem marzyć o tym, żeby tu grać. Prosiłem Dicksona, by pomógł mi znaleźć tu klub, a najlepiej byłoby, gdybym mógł zagrać u jego boku.
Takie dwie wieże na środku obrony to pomysł trenera Wdowczyka. Podoba się panu rola takiego wymiatacza?
Jeśli mamy siać postrach w szeregach rywali, to w porządku. Ktoś odpowiada za strzelanie goli, a ktoś za to, żeby ich nie tracić. Zauważyłem, że macie tu bardzo wielu szybkich piłkarzy, więc nie będzie to łatwe zadanie. Cieszę się, że Legia gra w europejskich pucharach, co na pewno pozwoli mi poznać lepiej europejski styl gry.
Polska liga to szczyt pana marzeń?
Nie, to tylko kolejny krok w rozwoju. Podpisałem tu kontrakt na dziesięć miesięcy, ale jeżeli się sprawdzę, być może przedłużymy umowę. Nie ukrywam, że chciałbym później wyjechać do Francji, pograć tam trochę i w końcu trafić do Premiership, najlepiej do którejś z londyńskich drużyn.
W Afryce pańska kariera załamała się, gdy drużynę Amazulu przejął Delma Lupepe...
Tak. Właściciel klubu był członkiem kościoła Adwentystów Dnia Siódmego i zabronił nam nawet dotykać piłki w soboty. Drużyna kombinowała z przekładaniem meczów. Graliśmy w niedzielę, a dzień wcześniej odpoczywaliśmy na obozach. Niektórzy razem z prezesem chodzili do kościoła. Kłopoty zaczęły się po awansie do pierwszej ligi. Posypały się walkowery, zawieszenia i musieliśmy szukać nowych klubów. Religia nie powinna mieszać się do futbolu. Profesjonalny piłkarz nie może sobie pozwolić nawet na jeden dzień bezczynnego leżenia. Cieszę się, że w Polsce wszystko odbywa się normalnie
Mimo kłopotów, pojechał pan na Puchar Narodów Afryki.
Byłem tylko rezerwowym, ale nawet taki udział w imprezie tej rangi poczytuję sobie jako wyróżnienie. Zresztą nasza reprezentacja czyni stałe postępy i niewykluczone, że uda nam się awansować na najbliższy mundial.
Choto pokazał już panu miasto?
Słyszałem, że macie tu piękne dziewczyny (śmiech). Wolę jednak siedzieć w domu i koncentrować się tylko na treningach.
Słyszał pan o polskich zimach?
Już teraz jest tu dużo zimniej niż w Zimbabwe. Bardzo jeszcze się ochłodzi?
Rozmawiał: Michał Kołodziejczyk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.