Igor Berezowski: Podoba mi się Warszawa
01.04.2013 14:08
- Bardzo chciałem opuścić Ukrainę i sprawdzić się w Europie. Cieszę się, że podpisałem kontrakt z Legią, który będzie obowiązywał do czerwca, ale ma opcję przedłużenia na kolejne 2,5 roku. Chcę się dowiedzieć czy mogę osiągnąć w piłce więcej, niż do tej pory. Na początku zastanawiałem się jak to będzie w stołecznym klubie, ale potem zapoznałem się z jego strukturami, co mnie uspokoiło. Wiele słyszałem również o Krzysztofie Dowhaniu, który rozwinął talent wielu bramkarzy. W pewnym momencie postanowiłem, że zrobię wszystko, aby dostać się w ręce mistrza i podnieść swój poziom. Na Ukrainie nie miałem złego szkoleniowca, ale tu zajęcia dla golkiperów stoją na najwyższym poziomie.
Jak to się stało, że podpisałeś umowę z zachodnią agencją menedżerską.
- W meczu reprezentacji młodzieżowych, mierzyliśmy się z Francuzami. Przedstawiciel tej firmy miał zawodnika w zespole rywali. Potem zdecydowali się skontaktować ze mną. Mój angielski nie był zbyt dobry, więc rozmawiał z nimi mój brat. Po trzech miesiącach podpisaliśmy umowę i dało się to od razu zauważyć. To dzięki nim pojechałem do Stoke City. W Anglii był zupełnie inny poziom niż na Ukrainie. Byłem tam na testach, a potem dowiedziałem się, że ciężko byłoby mi załatwić pozwolenie na pracę. Pamiętam, że mieli tam 15 boisk treningowych, gdzie trener nie musi się daleko ruszać, aby obejrzeć młodych i perspektywicznych zawodników. W moim kraju, jedynie Szachtar ma taką bazę. Na wyspach byłem przez 8 dni, ale potem musiałem wrócić do rzeczywistości.
Opowiedz o swoich testach w Brugii.
- Znowu pomogła agencja menedżerska. Wcześniej zapraszał mnie Gent, ale na wyjazd w środku 2012 roku nie zgodziły się władze Obołoni. Szkoda, że już zimą, jechałem do Belgii nieprzygotowany, bo mój klub nie zapewnił mi warunków do treningu przez ponad trzy tygodnie. Nie da się samemu dojść do dobrej dyspozycji. Rozmawiałem tam z dyrektorem sportowym, ale trener pierwszego zespołu stwierdził jednak, że teraz nie byłbym wzmocnieniem. Powiedziano mi jedynie, że będę obserwowany i może kiedyś dostanę jeszcze szansę. Szybko zgłosiła się jednak Legia, która chciała mnie pozyskać praktycznie od razu.
Nie miałeś kłopotów z rozstaniem z Obołoni?
- Dziękuję Bogu, że już nie jestem piłkarzem tego klubu! Zimą wręcz podarłem umowę przez niespełnione obietnice i wszystkie grzechy Obołoni. Straciłem trochę pieniędzy. Było jednak warto, bo teraz mogę iść do przodu. Na razie nie myślę o reprezentacji, ale chciałbym otrzymać kiedyś powołanie. Zimą miałem jeszcze dwie dobre propozycje z rodzimej ligi, ale postanowiłem skorzystać z innej oferty.
W jakim punkcie jest teraz Legia?
- Klub jest na pierwszym miejscu i walczy o mistrzostwo oraz o awans do Ligi Mistrzów. Zamierzam w tym zespole stale poprawiać swoje umiejętności i ciężko na to pracować. W Legii są też bardzo dobre drużyny młodzieżowe, skąd stale do pierwszego składu trafiają utalentowani juniorzy. Tutaj gra ten, który jest najlepiej przygotowany i prezentuje dobrą formę.
Masz już kolegów w stolicy Polski? Jak spędzasz wolny czas?
- Przede wszystkim bardzo mocno uczę się języka polskiego, bo adaptacja jest bardzo ważna. Nie może być tak, że nie rozumiem niczego w szatni. Z angielskim, tak jak na Ukrainie, nie jest bardzo dobrze. Starsze pokolenie rozumie język rosyjski, tak jak masażysta czy lekarz. Czasem ktoś zagaduje, ale głównie, to po prostu trenuję, jem i śpię. Choć mam tu przyjaciela, który pokazał mi już Warszawę.
Co sądzisz o kibicach Legii?
- Są bardzo głośni i tworzą świetną atmosferę na stadionie. Nie jest tak, że śpiewa tylko jeden sektor, dopinguje cały obiekt. Z fanami nie mam jednak zbyt wielkich relacji, bo nie gram. Zaskoczyła mnie jednak obecność tak wielkiej ilości dziennikarzy na prezentacji drużyny. Tak wielu obiektywów to jeszcze nie widziałem...
Ile chcesz czekać na miejsce w składzie Legii?
- Mogę czekać i uczyć się od jednego z najlepszych trenerów bramkarzy w Europie, o ile nie na świecie. Mam godnych rywali - reprezentanta Słowacji Kuciaka oraz Skabę, który jest tutaj od dawna. Jestem pewien, że wkrótce zadebiutuje. Mam idoli, których poziom chciałbym kiedyś osiągnąć. Kto? Przede wszystkim Dida, a są też Cech, Buffon i Schmeichel.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.