Inaki Astiz: Jeszcze nas nie skreślajcie
02.09.2008 09:55
Hiszpan <b>Inaki Astiz</b> w zeszłym tygodni przyjechał do Warszawa. W niedzielę zagrał w Zabrzu od pierwszej minuty, a Legia od razu wygrała przekonująco. - Bez przesady (śmiech). Spokojnie, początki rozgrywek są zawsze trudne, a każdy zespół jest niewiadomą. Proszę spojrzeć na ligę hiszpańską - Barcelona i Real Madryt przegrały swoje pierwsze mecze. A w polskiej lidze rywalizacja o mistrzostwo dopiero się zaczęła i nikogo zbyt wcześnie nie należy skreślać - apeluje Astiz.
Trenerzy widzą w panu jednego z liderów Legii w tym sezonie.
- Miło mi to słyszeć, ale ja się czuję po prostu częścią zespołu, wcale nie najważniejszą. Niezbyt dobrze wystartowaliśmy, ale wiem, że mamy silny zespół, w którym występują naprawdę dobrzy piłkarze. Tylko kwestią czasu było to, kiedy zaczną grać na miarę swoich możliwości. Po meczu z Górnikiem widać, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Po zakończeniu poprzedniego sezonu zapowiadał pan walkę o miejsce w składzie Osasuny. Dlaczego zdecydował się pan wrócić do Legii?
- Ponieważ w kadrze klubu, w którym się wychowałem, jest pięciu zawodników, którzy mogą występować na tej samej pozycji, co ja. Naprawdę miałbym niewielkie szanse na grę, a obserwowanie moich kolegów z ławki rezerwowych wcale mi nie odpowiadało. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, co zrobić i wtedy pojawiła się szansa ponownych występów w Legii. Nie ukrywam, byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy.
Nie miał pan innych ofert?
- Miałem, ale proszę pamiętać, że miałem zaledwie tydzień do zakończenia okna transferowego w Europie. Dlatego nawet się zbytnio nad nimi nie zastanawiałem. Wybrałem to co już znam i wiem czego mogę się spodziewać. Powrót do Warszawy był moim przekonaniu najlepszym rozwiązaniem.
A nie myślał pan by zostać w Hiszpanii? Rywale byli zdecydowanie lepsi?.
- Mogłem zostać. Nikt mi nie kazał odchodzić. Może w końcu zacząłbym grać regularnie? W tym momencie można się zastanawiać, ale nie ma to większego sensu. Podobnie ja to czy rywale byli lepsi czy nie. Podjąłem decyzję by wrócić do Legii i uważam że słuszną.
Podpisał pan pięcioletnią umowę. Planuje pan pobyt w Warszawie na dłużej?
- Mogłem podpisać krótszą umowę, ale uznałem, że dłuższa będzie najlepszym rozwiązaniem. Zależało mi na stabilizacji. Nie chciałem za rok przezywać tego co ostatnio kiedy wracałem do Osasuny i nie wiedziałem czy tam zostanę. Rozmawiałem z trenerami, walczyłem a na koniec przygotowań byłem w trudnej sytuacji. Teraz chciałem mieć pewną przyszłość. A czy zostanę? Nie wiem, nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Jak dołączy do mnie moja dziewczyna z Hiszpanii to wtedy będziemy się zastanawiać.
Śledził pan wyniki Legii w tym sezonie?
- Widziałem mecz u superpuchar i gole stracone w Wodzisławiu. Nie wiem dlaczego tak to wyglądało, trudno jednoznacznie ocenić czemu tak było. Taki jest futbol. Latem przyszło kilku piłkarzy, na pewno potrzebowali czas by się zaaklimatyzować, zgrać.
Rozmawiał: Adam Dawidziuk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.