Domyślne zdjęcie Legia.Net

Inaki Astiz: Nie wahałem się ani chwili

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

05.09.2008 03:16

(akt. 19.12.2018 22:31)

- Mamy bardzo dobrą drużynę. Na każdej pozycji jest dwóch, a czasem nawet trzech równorzędnych piłkarzy. Z taką kadrą możemy śmiało walczyć o mistrzostwo. Choć nie zapominajmy, że mamy kilku niebezpiecznych rywali. Najmocniejsi to Wisła Kraków i Lech Poznań. Niezłą drużynę ma też po połączeniu z Groclinem Polonia Warszawa - mówi stoper "Wojskowych", <b>Inaki Astiz</b>, który niedawno po trzymiesięcznej przerwie ponownie stał się zawodnikiem klubu z Łazienkowskiej.
W połowie sierpnia pański macierzysty klub Osasuna ściągnął z Brazylii obrońcę Roversio. Później do zespołu z Pampeluny dołączył kolejny defensor – Thiago Gomes. Czy to wtedy postanowił pan wrócić do Polski? - Brazylijczyk ma predyspozycje do gry na tej samej pozycji co ja. Thiago jest bocznym obrońcą, więc akurat z nim nie walczyłem o miejsce w kadrze. Liczyłem, że znajdę się w ekipie na obecny sezon, ale po dwóch tygodniach zajęć trener powiedział, że moja szansa gry w pierwszej jedenastce jest iluzoryczna. Zasugerował, bym zaczął szukać innego klubu. Od razu skontaktował się pan z władzami Legii? - Nie, czekałem na kontakt ze strony klubu, w którym spędziłem poprzedni sezon. Gdy mój agent otrzymał telefon, nie wahałem się ani chwili. Polubiłem Warszawę i cały wasz kraj. To była najlepsza decyzja. Nie było pana w Legii przez trzy miesiące, ale w tym czasie wiele się w klubie zmieniło. Pojawiło się wielu nowych piłkarzy. Jak pan odbiera te ruchy kadrowe? - Nie były dla mnie żadnym zaskoczeniem. Gdy przebywałem w ojczyźnie przynajmniej dwa, trzy razy w tygodniu przeglądałem Internet i wiedziałem, co się w Legii dzieje. Wśród piłkarzy, którzy latem dołączyli do składu Legii, jest aż trzech pana rodaków. Wszyscy albo mieli słaby początek, albo jeszcze nie pokazali swoich możliwości. Kibice i dziennikarze mocno ich krytykują. Pan kojarzy ich z hiszpańskich boisk? - Tak, znam ich bardzo dobrze. Najlepiej Mikela Arruaberrenę. Wspólnie graliśmy w drugiej drużynie Osasuny. „Arru” był jednym z lepszych piłkarzy w drużynie. W ciągu jednego sezonu strzelił 13 goli i szybko trafił na boiska Segunda Division. Tam grał regularnie w Xerez i Tenerife. Może obecnie ma lekki dołek, ale myślę, że szybko z niego wyjdzie. Wtedy zobaczycie, na co go stać! Tito do tej pory był dla mnie rywalem. Walczyliśmy na boisku. Ja grałem w Osasunie B, a on w rezerwach Espanyolu. To utalentowany piłkarz. Inaki Descarga to postać, którą znam z prasy i z telewizji. Wiele sezonów występował w Levante. W Hiszpanii to bardzo rozpoznawalny zawodnik. Jest znany z niesamowitej waleczności i zadziorności. Gdy wrócił pan do Warszawy, Legia odpadła już z europejskich pucharów. Myśli pan, że nie było szansy pokonania FK Moskwa? - Nie widziałem pierwszego meczu w Warszawie, który Legia przegrała 1:2. W drugim nie zagrała na miarę swoich możliwości. Szkoda, bo my i FK Moskwa to kluby porównywalne. Z pewnością była szansa pokonania rywali. Podpisał pan z Legią długi, pięcioletni kontrakt. Jednak Osasuna zastrzegła sobie, że za dwa lata, jeśli tylko będzie chciała, może pana odkupić. Jak widzi pan swoją przyszłość? - Gra w Osasunie była moim niespełnionym snem. Teraz podpisałem długą umowę w Warszawie. Myślę, że to rozsądna decyzja, ale staram się skupiać tylko na nadchodzącym sezonie. Nie spoglądam zbyt daleko w przyszłość.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.