Ivica Vrdoljak: Mistrzostwo zdobywa obrona, bilety sprzedaje atak
20.05.2014 17:14
Nie tylko nie byłeś najgorszy, ale byłeś najlepszy. Skąd się to wzięło? To kwestia tego, że jesteś w końcu zdrowy, nic ci nie dolega czy może wynik modyfikacji zdań na boisku?
- Moje zadania w destrukcji wiele się nie zmieniły. Na pewno duży wpływ na moją formę ma fakt, że jestem zdrowy, od początku roku nie opuściłem chyba żadnego treningu. A to dla mnie ważna sprawa by dobrze przepracować okres przygotowawczy i później normalnie pracować. To ma wpływ na moją dyspozycję. Za samą grę w defensywie wcześniej nie było chyba do mnie wielkich pretensji, ale zdarzały się straty. Teraz trener pozwala mi się wrócić do stoperów po piłkę i spokojnie ją rozegrać. Będąc twarzą do przeciwnika, z piłką przy nodze, mam więcej czasu i opcji by rozpocząć akcje ofensywną. Mogę zagrać na lewo, prawo, długą piłkę do napastnika lub krótką do defensywnego pomocnika. Dużo widzę i dzięki temu lepiej to funkcjonuje. Jesienią nie mogłem się tak głęboko cofać, przyjmowałem piłkę mając zawodnika na plecach i łatwo było o stratę. Tym bardziej, że do bardzo zwrotnych zawodników nie należę. To niewielka zmiana, ale miała duży wpływ na moją formę, na to jak moja gra była odbierana przez obserwatorów.
W tym momencie do Ivicy podszedł Jakub Wawrzyniak. – Powiedz, że brakuje Wawrzyna (śmiech).
- Pewnie, że brakuje – odparł Ivica.
Osiem zwycięstw z rzędu. Spodziewałeś się na początku roku, że to będzie wyglądało tak dobrze?
- Gdyby ktoś nam wtedy powiedział, że będziemy mieli takie wyniki, to wzięlibyśmy je w ciemno. Zrobiliśmy krok do przodu, jesteśmy skuteczni, ale co najważniejsze na wiele nie pozwalamy przeciwnikom, nasza gra defensywna wygląda bardzo dobrze. Trener powiedział nam kiedyś, że mistrzostwo zdobywa obrona, a bilety sprzedaje atak (śmiech). Coś w tym jest!
Rok temu pokonaliście Lecha Poznań po twojej bramce z rzutu karnego i wszyscy przypisali wam mistrzostwo. Ale ty głośno podkreślałeś, że mistrzem jeszcze nie jesteście. Teraz sytuacja jest podobna, brakuje wam tylko jednego punktu by powtórzyć sukces sprzed roku. Teraz możesz już powiedzieć, że jesteście mistrzami?
- Myślę, że nikt nie może nam już zagrozić. Natomiast mogę z całym przekonaniem powiedzieć Legia Mistrz – przecież jesteśmy mistrzem Polski 2013 (śmiech). Teraz zdobędziemy tytuł po raz drugi. Rok temu po Lechu mieliśmy wyjazd do Łodzi na mecz z Widzewem, potem był jeszcze jeden wyjazd, a na koniec spotkanie ze Śląskiem. Mieliśmy 5 punktów przewagi, ale dwa mecze na obcym terenie. Teraz mamy osiem punktów przewagi i dwa mecze na własnym stadionie. Nie mamy się czego bać, choć każdego rywala trzeba szanować, nikogo nie można lekceważyć. W ostatnich ośmiu spotkaniach zdobyliśmy 24 punkty, trudno więc zakładać, że teraz nie zdobędziemy w kolejnych trzech żadnego. Jestem pewien, że mistrzostwo zostanie w Warszawie. Chcemy wygrać z Ruchem by godnie świętować z kibicami.
Patrzycie już w przyszłość?
- Gdzieś tam każdy myśli o kolejnym sezonie i europejskich pucharach. Jesteśmy lepszym zespołem niż wtedy, gdy rywalizowaliśmy ze Steauą. Teraz byśmy dali radę. Wiem, że nie będziemy rozstawieni w trzeciej rundzie, ale nie martwimy się tym, czujemy się mocni i wierzymy w siebie. Nawet Dusan Kuciak mówi, że nie ma zbyt dużo pracy. To znaczy, że jesteśmy dobrze poukładanym zespołem. A z przodu mamy spory potencjał, nawet gdy jest jakaś kontuzja, to ktoś inny wskakuje do składu i pokazuje, że jest silnym punktem drużyny.
A będziesz trzymał kciuki za Lecha w meczu z Pogonią by nie zdobyć mistrzostwa przed telewizorem?
- Nigdy nie będę za nich trzymał kciuków (śmiech). Wolałbym by wygrał, bo fajniej jest zdobyć tytuł na boisku. Ale tak naprawdę to sprawa drugorzędna, najważniejsza jest obrona mistrzostwa, nie jest ważne, w jakim stylu. Choć wygrana na boisku ma lepszy smak.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.