News: Ivica Vrdoljak: Legia musi zarabiać na transferach

Ivica Vrdoljak: Możemy być jednymi z najlepszych w historii

Piotr Kamieniecki

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

15.12.2014 06:32

(akt. 04.01.2019 13:25)

- Jestem bardzo dumny z jesiennych osiągnięć, choć sezon trwa. Jako pierwsi wygraliśmy grupę w europejskich pucharach, zmierzamy po trzecie z rzędu mistrzostwo Polski – wcześniej oficjalnie nikt tego w Legii nie dokonał. Mam nadzieję, że sen w Europie nie skończy się w 1/16 finału. Celem jest mistrzostwo, to podstawa, by walczyć o Champions League. Możemy stworzyć jedną z najlepszych drużyn w historii klubu - uważa Ivica Vrdoljak, kapitan stołecznego klubu w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Pana kontuzje omijają. Od lipca spędził pan na boisku 2766 minut. Mecz z Łęczną był 22. z kolei, w którym grał od początku, i 33. w rundzie.


- Nie grałem tylko wiosną z Pogonią i z Koroną jesienią. Takiej serii w Legii nie miałem. Kiedyś w Dinamie Zagrzeb wystąpiłem w aż 45 spotkaniach. Odkąd przyszedł trener Henning Berg, nie mam problemów ze zdrowiem. Tylko podczas obozu w Gniewinie, z powodu przeciążonego kolana, miałem pięć dni przerwy. Odpocząłem i byłem do dyspozycji na każdym treningu.


Jak wyglądają pana statystyki w systemie Amisco?


- Przebiegam około 12 km na mecz, w pucharach zdarza się więcej. Zawsze jestem w czołowej trójce. Ostatnio najwięcej przebiegł Ondrej Duda. Trener Berg zmienił mi rolę na boisku, często wracam między stoperów i w obronie przechodzimy do systemu 5-2-3. Na moje miejsce, do pomocy, wraca Ondrej. Najwięcej kilometrów pokonywałem u Jana Urbana.


W poniedziałek jest losowanie 1/16 finału Ligi Europy. Z kim chciałby pan zagrać?


- Z Aalborgiem albo Young Boys Berno. Na silniejszego rywala zaczekam do następnej rundy. Chcę, by po losowaniu to Legia była faworytem. Trafimy na Romę, Sevillę czy Liverpool i będziemy szukać alibi przed spotkaniem. Nie chcę słyszeć: „Nie mamy nic do stracenia”. Z Celtikiem już raz pokazaliśmy, że jesteśmy lepsi. Chcę zmierzyć się z Aalborgiem, bo liczę na awans.


W którym momencie szatnia uwierzyła trenerowi Bergowi?


- Wiosnę przeszliśmy „suchą stopą”, wszystko toczyło się bezproblemowo. Przegraliśmy tylko z Ruchem, kiedy już byliśmy mistrzem. Poznawaliśmy trenera, ale nie wiedzieliśmy jak reaguje i zachowuje się w momentach kryzysowych. Taki przyszedł po remisie z St. Patrick’s u siebie w eliminacjach Ligi Mistrzów. Strzeliliśmy gola dopiero w ostatniej minucie, graliśmy słabo. Trener zachował spokój, powiedział, że jesteśmy dużo lepsi, że mieliśmy słabszy dzień i w Irlandii zwyciężymy wysoko. Mówił to z ogromnym przekonaniem, jakby chciał w nas tchnąć wiarę, żebyśmy i my uwierzyli. Nie bał się przeciwnika, nie krzyczał. Zresztą, ani razu nie słyszałem, żeby podniósł głos.


Przychodził pan do Legii w wieku 28 lat. Myślał pan, że to może być pana ostatni klub?


- Podpisałem trzyletni kontrakt i myślałem, żeby go wypełnić. Powiedziałem, że przychodzę z Chorwacji, gdzie w Dinamie byłem przyzwyczajony do zdobywania trofeów i tego samego oczekuję w Legii. Miałem kilka propozycji, ale nie chciałem odejść. Bardzo mi się tutaj podoba.

 

Całą rozmowę z Ivicą Vrdoljakiem można przeczytać na łamach poniedziałkowego "Przeglądu Sportowego". 

Polecamy

Komentarze (23)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.