Ivica Vrdoljak: W piersi powinni uderzyć się zarząd i piłkarze
15.09.2017 11:11
Jozak reklamował się jako trener o twardej ręce, lubiący dyscyplinę. Został zatrudniony, bo Jacek Magiera był za miękki dla piłkarzy?
- Nikt nie wie, jakim trenerem jest Romeo, bo z seniorami jeszcze nie pracował. Nie sądzę, by Jacek Magiera pozwalał w szatni na zbyt wiele. Kryzys w Legii to nie jego wina, tylko zarządu. Kiedy wygrywał ze Sportingiem i remisował z Realem, a potem zdobył mistrzostwo Polski, to chciano mu stawiać pomniki i podpisywać umowę na lata. Teraz wszystko spadło na niego. A prawda jest taka, że obecna Legia to od ośmiu lat najsłabsza kadrowo drużyna. Jedyni kreatywni zawodnicy - Radović i Guilherme - są kontuzjowani, a sprzedano Nikolicia, Prijovicia, Vadisa i Bereszyńskiego. Magierze rozmontowano zespół, a klub nic na tym nie zarobił. Bo niespełna osiem milionów euro za czterech wiodących zawodników to tyle co nic. W Dinamie nawet nie chcieliby rozmawiać, gdyby ktoś zaoferował tyle za jednego z liderów, a co dopiero za czterech. W piersi powinni uderzyć się piłkarze. Kiedy ja nie strzeliłem dwóch karnych z Celtikiem, to nie tłumaczyłem, że trener Berg kazał mi je wykonywać, tylko wziąłem winę na siebie, bo zawaliłem. Teraz też to zawodnicy powinni przyznać, że zawiedli. Gdyby mieli jaja, toby nie doszło do sytuacji, że Legia męczyła się z Koroną czy Niecieczą.
Jozak sprowadzi do Legii zdolnych młodych piłkarzy z Chorwacji?
- Nie, bo Legię na nich nie stać. W polskiej piłce milion euro, które trzeba wyłożyć za piłkarza, to poważna kwota, a w Chorwacji rozmowy o transferze 20-latka rozpoczynają się od 7-8 milionów.
Zapis całej rozmowy z Ivicą Vrdoljakiem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Super Expressu".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.