Ivica Vrdoljak - wielki pechowiec
28.08.2012 08:04
Pierwszy mecz z Norwegami opuścił z powodu czerwonej kartki, którą dostał w spotkaniu z Ried. Drugie upomnienie od izraelskiego sędziego dostał za kłótnię w środku boiska. - To moja wina, ale sędzia tłumaczył, że nie wywaliłby mnie z boiska, gdyby pamiętał, że mam już jedną żółtą kartkę - mówił wtedy. - Gdyby mógł grać, to na pewno bym go wystawił w meczu z Rosenborgiem. Z Ivicą w składzie nasza gra w środku pola byłaby bardziej uporządkowana - mówił w ubiegły czwartek trener Urban. -
Jego brak to duże osłabienie, liczyłem na niego w rewanżu - dodał szkoleniowiec już po otrzymaniu wiadomości o urazie. - Skomplikował mi życie przed pierwszym meczem, kiedy dostał czerwoną kartkę, a teraz załatwił się do końca. Szkoda. Na szczęście nie zerwał tego więzadła, może wróci na boisko za trzy tygodnie, po przerwie na wrześniowe mecze reprezentacji.
W poprzednim sezonie Vrdoljak zmagał się z urazem pachwiny i z tego powodu grał słabiej niż w pierwszym roku pobytu w Legii. Latem leczył staw skokowy, miał zapalenie ścięgna Achillesa. Ze zgrupowania w Austrii pojechał nawet na specjalne konsultacje do lekarza reprezentacji Chorwacji. Ten potwierdził wszystkie diagnozy doktora Stanisława Machowskiego. Z powodu problemów ze zdrowiem Vrdoljak nie grał w pierwszych dwóch meczach sezonu. Ostatnio wrócił do wysokiej formy, biegał od pola karnego, odbierał rywalom piłkę i przerywał wiele ich akcji. Przy nim świetnie zaczął się rozwijać talent Daniela Łukasika, który jest pewniakiem w drużynie Urbana. - W Trondheim zagraliby obaj - wzdycha Urban.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.