Jacek Zieliński: Jeśli nikogo nie sprzedamy, to zimą nie będziemy mieli budżetu na transfery
09.11.2022 19:30
– W Gdańsku były ciężary, ale w pucharach nie ma łatwych meczów. Spotkanie okazało się trudne. Mimo że mieliśmy inicjatywę, przeważaliśmy przez 125 minut, oddaliśmy chyba 29 strzałów, a przeciwnik 4 lub 5, to wynik ważył się do końca, był remisowy. Szczęśliwy happy end, mocno się cieszyliśmy, bo spodziewaliśmy się niełatwej rywalizacji.
O celu sportowym, rozwianiu wątpliwości, optymizmie w końcówce rundy
– Jeżeli chodzi o cele sportowe, to za cel stawialiśmy sobie znalezienie się w europejskich pucharach na przyszłe rozgrywki, czego nam teraz zabrakło. Chcemy wrócić do pucharów – czy zdobędziemy to przez ligę, czy PP, to sprawa drugorzędna. Pragniemy powalczyć o puchary, mimo że predykcje ze strony wielu ekspertów przed sezonem były takie, że Legia będzie miała problemy, że znajdzie się w środku tabeli albo ponownie będzie się bronić przed spadkiem. Cieszę się, że rozwialiśmy te wątpliwości.
– Czy 31 punktów w 16 meczach to wynik, który przed sezonem wziąłbym w ciemno? Nie chcę opowiadać różnych historii, bo pamiętam, co mówiłem przed rozgrywkami. To nie było krygowanie się, tylko realna ocena sytuacji, że po trudnym sezonie to zadanie niełatwe, by wejść na ścieżkę wygrywania. Ze strony klubu pojawiały się sygnały, że nie należy się spodziewać od razu znakomitej gry i seryjnego zdobywania punktów. Było trudno, rozkręcaliśmy się. Końcówka rundy – szczególnie po zmianie systemu (na trójkę z tyłu – red.), w którym gramy bodajże od 6 meczów – napawa nas optymizmem. Wyglądało to znacznie lepiej, mieliśmy dużo więcej sytuacji, strzałów. Jest jeszcze dużo do poprawy, jeśli chodzi o grę obronną, lecz to plan na wiosnę.
O dyskusjach z zawodnikami, którym wygasają umowy
– Rozmowy były, ale bardzo ogólne, na zasadzie sondowania chęci przedłużenia kontraktów. Zabrakło konkretów, z którymi czekam na koniec tej rundy. Wraz ze sztabem dojdzie do podsumowania jesieni – jedno mieliśmy po 10. kolejce, kolejne nastąpi po zakończeniu pierwszej części sezonu. Kontrakty kończą się 5 zawodnikom. Nie chciałem zaczynać rozmów, bo jeśli zacząłbym konkretnie dyskutować z jednym, drugim, trzecim, a z czwartym czy piątym bym tego nie zrobił, to nie byłby to chyba dobry układ, pojawiłoby się sporo pytań, niepewności. A ja chcę postawić sprawę jasno – trafić do konkretnych graczy, z którymi jesteśmy zainteresowani podpisaniem nowych umów na kolejny sezon czy sezony.
– Josue jest zainteresowany przedłużeniem kontraktu, ja również. Po tej rundzie na pewno będziemy rozmawiać. Gdy widzę jak Portugalczyk performuje, jeżeli chodzi o fizyczność, ile i jak biega, to można myśleć i o dłuższej umowie. On daje zespołowi bardzo dużo od strony techniczno-taktycznej, a także fizycznej. Jego dane kinematyczne są coraz lepsze.
– Czy Legię będzie stać na kontrakt dla Mladenovicia w wysokości 400-450 tys. euro? Jeśli Filip utrzyma tę formę, pojedzie na mundial, to podejrzewam, że wspomniane pieniądze będą minimalnymi kwotami. Ktoś będzie mógł mu pewnie zaoferować więcej, a wówczas my, szczerze mówiąc, nie będziemy w stanie konkurować.
– Maciej Rosołek ma kontrakt dłuższy niż do czerwca 2023 roku.
– Czy będziemy chcieli przedłużyć umowę z Johanssonem? Powiedziałem, że wystartuję z rozmowami po zakończeniu rundy. Najpierw zawodnicy dowiedzą się ode mnie z kim chcę podpisać nowy kontrakt, a dopiero potem możemy to ewentualnie przekazać do mediów. Unikałem odpowiedzi w kwestii Mattiasa i to samo zrobię w kontekście Artura Jędrzejczyka i Bartosza Kapustki. Czy chęci są z obu stron? Tak.
O Baku, rezerwowych, transferach, budżecie, zapytaniach, bramkarzach
– Z kogo jestem zadowolony najmniej, jeśli chodzi o letnie transfery? Zawsze mówi się o tym, że z oceną transferów trzeba poczekać. Kiedy przychodzi zawodnik, to można wstępnie oceniać, czy w danej chwili był to ruch dobry, czy nie, ale potem rzeczywistość to weryfikuje. Jeżeli mówimy o sytuacji, transferach na koniec okienka, to byłem zadowolony, opinie mediów też okazały się bardzo pozytywne. Natomiast poczekajmy na weryfikację do końca rozgrywek, wtedy będziemy mogli to lepiej ocenić.
– Makana Baku? Trzeba zwrócić uwagę na to, kto gra na jego pozycji. On ma bardzo mocną rywalizację. Trochę współczuję rezerwowym. W pewnym momencie wykrystalizowała się grupa 11-13 piłkarzy grająca regularnie, plus ci, którzy naciskają, "pressują" zawodników z wyjściowego składu, czyli pokazują, że chcą rywalizować, wejść do podstawowej jedenastki. Ci, którzy regularnie występują w pierwszym składzie, mają na pewno większe możliwości utrzymania wysokiej formy w stosunku do tych, którzy mają problem z regularnością i są troszeczkę na przegranej pozycji. Ale przychodzą też chwile, że jeden czy drugi gracz z podstawowej jedenastki może być zmęczony i otwiera się wtedy furtka dla piłkarza, który wychodzi jako rezerwowy. Nawet jeśli nie jest on w 100-procentowej formie, a na poziomie 80-90 procent, co jest związane z nieregularną grą, to powinien i tak dawać sygnały, że jest gotowy do pomocy drużynie i walki z tym zawodnikiem, który wcześniej wygrał rywalizację. Makana też będzie dostawał szanse. Teraz zagrał na wahadle, Wszołek jest kontuzjowany. Zobaczymy, jak będzie w kolejnym spotkaniu. Uważam, że mecz pucharowy był bardzo poprawy w jego wykonaniu, biorąc pod uwagę to, co mówiłem wcześniej, czyli że nie miał regularnych występów w tej rundzie.
– Dokończę jeszcze wypowiedź o rezerwowych. Cały czas rozmawiamy o transferach – czasami działam alergicznie i niepotrzebnie, bo wiadomo, że to temat, który mocno ciekawi m.in. kibiców, w związku z tym jest sporo pytań o tę kwestię. Ale trzeba zwrócić uwagę na jeszcze inną rzecz. Konkurencja rośnie, młodzi zawodnicy bardzo fajnie performują – mam na myśli Tobiasza, Rosołka, dobrze rozwija się Maik Nawrocki, Bartosz Slisz zagrał kilka znakomitych meczów z rzędu. Zawsze powtarzam, że rozwój siły drużyny to kilka dróg. To rozwój indywidualny zawodników, rozwój techniczno-taktyczny, motoryczny, czyli poprawa organizacji gry, fizyczności. To też mocno wpływa na to, że zespół jest silniejszy. Do tego dochodzi budowa mentalności, czy grupy zawodników, którzy będą ciągnąć innych od tej strony. To także ma ogromny wpływ, tak jak tworzenie atmosfery w szatni i na boisku. Czwarty aspekt to transfery – to coś, co potrafi przyspieszyć proces, ale nie jest to jedyny element, który powoduje, że drużyna się rozwija i staje się mocniejsza.
– Czy wiem już, jakim będę dysponował budżetem w zimie? Jeśli nikogo nie sprzedamy, to nie będziemy mieli budżetu na transfery. Będziemy się obracać wokół tych pieniędzy, które ewentualnie byśmy uzyskali z ruchu wychodzącego. Sprzedając Luquinhasa zimą poprzedniego sezonu, w zasadzie wszyscy mówili, że nie mamy już żadnego potencjału sprzedażowego. Faktycznie można było tak sądzić, lecz od tej rundy gra kilku młodych zawodników, mających 20-21 lat, którzy fajnie performują pod opieką obecnego sztabu i trenera Runjaicia. I zapytań o nich pojawia się coraz więcej.
– Od jakiego pułapu oferty za Tobiasza, Nawrockiego, Slisza będą uznawane za nie do odrzucenia? Gdybyśmy mówili o tym teraz, to w ogóle nie kalkuluje nam się podchodzenie do takich rozmów transferowych. Wiem, że oni za pół roku, za rok będą warci dużo więcej, jeżeli będą się rozwijać w tym tempie, w jakim robią to w tej rundzie.
– Czy Czarek Miszta sprawił wtorkowym występem, że oferty za Tobiasza mogłyby być rozpatrywane lekko przychylniejszym okiem? Nie zapominajmy też o Hładunie i Kobylaku, który regularnie gra i pokazuje się z dobrej strony w Radomiaku. Jeżeli chodzi o pozycję bramkarza, to jestem w miarę spokojny.
– Czy Raków jest do złapania? Pamiętacie chyba ten sezon, w którym Legia miała 8 punktów przewagi, 7 kolejek do końca i niestety straciła zaliczkę. Wszystko jest zatem możliwe.
O Charatinie, Celhace, młodych graczach z rezerw czy zespołu U-19
– Na pewno rozważylibyśmy opcje transferowe za Charatina, ale to wróżenie z fusów. Rozmawiamy o historiach zupełnie hipotetycznych. Nie wiem co odpowiedzieć.
– Wyjazdy młodych chłopaków na obozy "jedynki" są w kategoriach nagrody za starania, dobrą postawę w drugim zespole czy U-19. Po takich wydarzeniach ci zawodnicy nabierają dużo większego apetytu, co jest zrozumiałe – tak jak to, że oczekiwaliby więcej szans. Załóżmy, że jest piłkarz, który rozegrał 1500 minut w juniorach starszych, 1000 minut w rezerwach. I my oczekujemy, że w pierwszym zespole też zacznie funkcjonować, zbierać występy mając 18 lat? Wiemy o jakim mówimy nazwisku czy nazwiskach. Jest naturalna kolej rzeczy – oni muszą pokazać coś więcej, jeszcze bardziej wyróżniać się w "dwójce", by dostać szansę w "jedynce". My wychodzimy na mecze trzema młodzieżowcami. Czwarty wchodzi z ławki. Muci, który nie jest Polakiem, ale ma wiek młodzieżowca, to piąty taki gracz. Mamy pięciu piłkarzy regularnie grających w wieku 20-21 lat. Zawodnicy mający 17, 18 czy 19 lat muszą poczekać na swoją kolej, dać coś od siebie.
– Czy na wiosnę będziemy chcieli wypożyczyć Celhakę, czy wdrażać go w pierwszy zespół? Rozmawiałem z Jurgenem i jego agentem. Mamy jakieś plany. Jeśli będzie to bliskie realizacji, to wtedy to zdradzimy.
O 0:7 w meczu rezerw z ŁKS-em II
– Faktycznie, to katastrofa. 0:7, było bardzo gorąco po tym meczu. Dyrektor akademii też mocno zareagował. Fatalny występ, trudno znaleźć usprawiedliwienie. Przesłoniliśmy to nieco wygraną z Jagiellonią, lecz konsekwencje, wnioski zostaną wyciągnięte. Ale porażki są przyjaciółmi sukcesu, rozwoju. Podam przykład – sezon 2010/11, liga holenderska. Feyenoord przeżywa problemy i przegrywa 0:10 z PSV Eindhoven. Co ciekawe, z tego zespołu, który przegrał 0:10, na szerokie wody wypłynęło dwóch zawodników, a z PSV nikt. Jeśli chodzi o tę dwójkę, to mam na myśli Wijnalduma i de Vrija, którzy osiągnęli wartości 40 mln euro, a mieli na koncie porażkę 0:10 w lidze. To się zdarza. Potraktowałbym to jako wypadek przy pracy, lekcję dla młodych chłopaków, trenerów. Wyciągniemy wnioski.
– Piętnowanie, wytykanie błędów to najgorsza metoda, która hamuje rozwój. Trzeba dać ludziom wyciągać wnioski i dzięki temu się rozwijać. Na temat tego meczu było dużo rozmów sztabu trenerskiego z drużyną, dyrektorem. I zostawmy to. To, co się działo, niech zostanie pomiędzy nimi.
O łączeniu ligi z pucharami, poprawie obrony, poszukiwaniu zawodników na kilka pozycji, palącej potrzebie
– Czy skład Legii byłby gotowy już na sprawne łączenie ligi z pucharami? Jesteśmy coraz lepsi pod względem organizacji gry, ale cały czas widzimy duże możliwości poprawy. Zrobiliśmy niezły progres jeśli chodzi o kreowanie sytuacji, oddawanie strzałów, lecz dalej trzeba skupić się na obronie, bo to element, w którym ustępujemy jeszcze np. Rakowowi. Z tym że klub z Częstochowy pracuje nad tym z trenerem Papszunem już kilka lat, a Kosta Runjaić jest w Legii od ok. 20-21 tygodni. Chciałbym, żeby zespół zaczął się czuć bardzo swobodnie np. w obronie głębokiej, niskiej,
w której musimy czasami umieć funkcjonować, odpoczywać. Chciałbym, żebyśmy to poprawili. Polepszyliśmy wysoki pressing – to wygląda dużo lepiej niż na początku sezonu, lecz wciąż mamy jeszcze kłopoty z synergią, jeśli chodzi o ten aspekt. Niska obrona? Tu jest duży potencjał możliwości. Musimy zredukować liczbę straconych bramek o 30 procent i będziemy punktować jeszcze lepiej niż do tej pory, choć po zmianie systemu mamy średnią 2,1 czy coś w tym stylu. Jest nieźle, lecz do tego, by grać dobrze w europejskich pucharach, musimy się polepszyć od strony organizacji gry i dołożyć troszkę jakości transferowej.
– Stoper to główny cel na zimowe okienko? Przyznam szczerze, że tak. Szukamy zawodników na kilka pozycji, ale palącą potrzebą jest właśnie środek obrony. Napastników mamy obecnie dostatecznie dużo. Jeśli byśmy grali w europejskich pucharach, to może byśmy się zastanowili nad jeszcze jednym snajperem, ale to dopiero latem. Jeśli zrobilibyśmy jakieś roszady w środku pomocy, czyli ktoś by odszedł, to na pewno chciałbym, by w to miejsce przyszedł bardzo dobry piłkarz, taka "ósemka" box to box. Na wahadłach mamy w tej chwili po dwóch zawodników, ale wiemy, że latem Mladenoviciowi kończy się kontrakt i musimy się zabezpieczać. Nie jest łatwo znaleźć piłkarza tej jakości co Filip czy Yuri Ribeiro, lecz tu też czynimy już jakieś kroki. Pod kątem prawego wahadła mamy też ewentualnie Makanę Baku, któremu chcemy się dać wykazać, plus Pawła Wszołka, dobrze obsadzoną pozycję, ale również spoglądamy w tym kierunku.
– Powtarzałem, w jaki sposób chcę budować zespół. Potrzebuję zawodników, którzy mają odpowiednią jakość, są doświadczeni, by ten trzon był w stanie udźwignąć oczekiwania nasze, kibiców, mediów, jeżeli chodzi o rezultat sportowy, a także udźwignąć młodych chłopaków, którzy są już dobrzy, ale jeszcze nie na tyle, by ciągnąć zespół. Starsi mają za zadanie wprowadzać tych piłkarzy. Oni będą na poziomie średnim czy średnio-niskim, jeśli chodzi o wyjściowy skład, ale po kilku miesiącach na pewno dorównają podstawowym graczom, a potem będą zaczynać ich przerastać pod kątem wkładu do wyniku, gry drużyny. To prosty plan na to, jak ten zespół ma wyglądać, funkcjonować.
– Nawet jeżeli 18-latek się pokaże i sprzedamy go jako 19-latka, to trudno, żeby obronił się za granicą. To poważny problem. Chcemy sprzedawać potencjał, ale jak będziemy wypuszczać zawodników, którzy będą odbijać się od lig zachodnich, to w perspektywie dłuższego czasu też będziemy mieli kłopot, by sprzedawać ich za dobrą cenę. Jeśli mówimy o 20 czy 21-latkach, których mamy w drużynie, to oni są już pełnowartościowymi piłkarzami, dużo wnoszą, cały czas podnoszą wartość, zainteresowanie nimi jest duże. Jestem przekonany, że jeśli będziemy sprzedawać tych chłopaków w wieku 20, 21 czy 22 lat, to będą mieli dużo większe szanse na to, by obronić się na Zachodzie. Wymagania w tych ligach są bardzo wysokie.
Jacek Zieliński wypowiadał się w przedziale 14:50-43:25.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.