Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jacek Zieliński: Przeciwnik był wczoraj lepszy fizycznie

Marek Szabrański, Piotr Szydłowski

Źródło: Legia.Net

28.04.2007 15:05

(akt. 23.12.2018 09:52)

Po trzech wysokich zwycięstwach pod rząd czar wczoraj prysł. "Wojskowi" nie wygrali czwartego meczu w stosunku 3:0. Gorzej, bo w Krakowie w pełni zasłużenie według większości obserwatorów ulegli Wiśle 1:3. - W zasadzie połowa drużyny nie grała na tym poziomie na jaki ją stać. Powiem szczerze, że się starali, grali na tyle ile pozwoliło im zdrowie. Nie stać ich było jednak w tym meczu na więcej - tłumaczy swoich zawodników trener aktualnych mistrzów Polski, <b>Jacek Zieliński</b>.
We wczorajszym pojedynku kibice byli świadkami dwóch zdecydowanie różniących się od siebie części meczu. W pierwszej odsłonie zespoły nie stworzyły zbyt wielu sytuacji podbramkowych, akcje kończyły się często w środku pola, co nie było atrakcyjne dla publiczności. Niektórzy fachowcy zarzucali obu drużynom kiepską organizację gry w tej odsłonie. - Uważam, że w pierwszej połowie nie bałaganiarstwo było przyczyną tego, że mecz był nudny dla kibiców. Myślę po prostu, że oba zespoły w zorganizowany sposób grały w obronie i w związku z tym nie było wielu sytuacji podbramkowych. - twierdzi Zieliński. Po przerwie widowisko wyglądało już zupełnie inaczej. - W drugiej połowie wszystko się nagle zmieniło, bo szybko stracona bramka spowodowała, że mecz stał się ciekawszy dla kibiców. Była większa wymiana akcji, więcej działo się pod jedną i drugą bramką. Pod naszą działo się jednak zdecydowanie więcej - przyznaje młody szkoleniowiec. Przed wczorajszym meczem na Reymonta krążyła opinia, że przegrany żegna się z marzeniami o wyższych celach w tym sezonie. Trener Zieliński nie chce jednak już teraz skazywać któregoś z zespołów na walkę o przysłowiową "pietruszkę" w pozostałych meczach. - Jeszcze cztery kolejki temu mówiło się o straconym sezonie, potem nadzieje odżyły. Nie znamy jeszcze wyników sobotnich. Zobaczymy jakie zapadną rozstrzygnięcia. Zostało sześć kolejek, osiemnaście punktów do zdobycia. Trudno powiedzieć, jak będzie, ale nie spisujmy na straty drużyny w tym sezonie - mówi Zieliński. Wielu kibiców "wojskowych" otwarcie zgłaszało wczoraj obiekcje do gry poszczególnych piłkarzy. Radović, Roger, Smoliński, czy Surma - głównie gra tych piłkarzy gromadziła najwięcej zastrzeżeń obserwatorów. Z kolei najwięcej słów uznania zebrał strzelec honorowego gola, Maciej Korzym. - Nie chcę nikogo wyróżniać, ani nikogo ganić. Jeszcze przekażę to wszystko zawodnikom. Po części niektórym przekazałem już na gorąco po meczu. Głębsza analiza będzie w terminie późniejszym. O zastrzeżeniach i wyróżnieniach zawodnicy dowiedzą się w tygodniu. - zapowiedział szkoleniowiec mistrzów Polski. - Skrzydła były trochę słabsze. I Roger na jednej stronie, i Radović na drugiej grali troszeczkę poniżej swoich możliwości. Starali się, ale niewiele im wychodziło, mieli słabszy dzień. Generalnie 4-5 zawodników wypadło słabiej - przyznał jednak Zieliński. Kilka minut po strzeleniu bramki dla Legii o zmianę poprosił jej strzelec, Korzym. Wielu kibiców nie kryło zaskoczenia z uwagi na fakt, iż młodemu napastnikowi Legii starczyło sił jedynie na godzinę gry. - Maciek grał w środę mecz. Zastanawialiśmy się czy robić tak, żeby zagrał od początku, czy wpuścić go w trakcie meczu ponieważ obawialiśmy się, że może całego spotkania nie wytrzymać. Swoimi poprzednimi meczami Maciek zasługiwał jednak na to wyróżnienie, żeby zagrać od początku. Tak też się stało, zagrał na tyle ile mógł, prezentował się bardzo dobrze, mocno się starał, był cały czas aktywny i kosztowało go to po prostu dużo zdrowia - wyjaśnia trener Legii. Pomimo niekorzystnych dla Legii kursów bukmacherów większość kibiców "wojskowych" podchodziła do tego meczu z dużą wiarą w sukces. W stolicy liczono, iż w końcu uda się przełamać niefortunną, 10-letnią passę niewygranych meczów z Wisłą w Krakowie. Spotkanie, szczególnie w drugiej połowie pokazało, że na odwrócenie niekorzystnej karty meczów na Reymonta legioniści będą musieli poczekać jeszcze co najmniej do przyszłego sezonu. - Wisła nas raczej nie zaskoczyła. Powiem jednak szczerze, że byłem trochę zaskoczony postawą naszego zespołu. Nie chodzi mi tu o ambicję, czy chęć gry, ale o to ile mogli dać z siebie. Chcieli, starali się, ale przeciwnik poruszał się żwawiej, był po prostu w tym dniu lepszy pod względem fizycznym, a to przekładało się i na taktykę, i na sytuacje bramkowe itd. - zdradza swe wnioski na temat przyczyn porażki popularny "Zielek". Wielu dziennikarzy zwracało wczoraj uwagę na atmosferę meczu w Krakowie. - Wisła na pewno była uskrzydlona tym dopingiem. Miałem nadzieję, że atmosfera pomoże też moim zawodnikom, że doda im jeszcze więcej energii. Widać jednak, że lepiej czerpać siłę z tej atmosfery potrafili zawodnicy Wisły - zauważa Zieliński.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.