Jacek Zieliński Dariusz Mioduski

Jacek Zieliński: Zrobię wszystko, by zatrzymać Josue

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Kanał Sportowy

02.02.2023 04:15

(akt. 03.02.2023 13:41)

Jacek Zieliński był gościem programu Hejt Park w Kanale Sportowym. Dyrektor sportowy Legii mówił m.in. o programie szkolenia, skautingu, transferach, Josue, Szymonie Włodarczyku, sekcji żeńskiej i zbiórce, trzonie zespołu, murawie, Maiku Nawrockim, Kacprze Tobiaszu, finansach i o tym, że zawodnicy z akademii płacą po 500 zł miesięcznie za wyżywienie.

– Przeżywaliśmy kryzys sportowy, sytuacja finansowa nadal jest dla nas wyzwaniem, okoliczności, w których pracujemy obecnie, są niełatwe, lecz dajemy radę. Czy dostaję pensję? Tak, ale dla Legii mógłbym pracować za darmo (śmiech). W stołecznym klubie za dawnych czasów zdarzały się wielomiesięczne przerwy w płatnościach. Była też taka sytuacja, żeby nie okazać się gołosłownym, kiedy grałem pięć miesięcy bez kontraktu, za same premie meczowe, ale mam nadzieję, że prezes nie będzie tego słyszał (śmiech).

O tym, że zawodnicy z akademii płacą po 500 zł miesięcznie za wyżywienie

– Im nie brakuje tam ptasiego mleka. W LTC wszystko jest TOP – infrastruktura, wyżywienie, warunki bytowe, trenerzy, szkolenie. Musimy tych chłopaków trochę uświadamiać, przypiłować, dodać charakteru. To też kwestia wychowawcza, która na nas ciąży. Raz zawodnik przyjdzie na posiłek, innym razem nie, bo zje hamburgera czy coś innego. On za to nie płaci, ma to w nosie. Chodzi o to, by to szanował. Jeśli mama przygotuje mu jedzenie, to on je wyrzuci? Tutaj działo się tak w wielu przypadkach. Muszą mieć świadomość, że będą kolejne ruchy. W bursie mamy 70-80 zawodników – część będzie z tego zwolniona, niektórzy są na kontraktach.

– Wiem, że zadymę rozpętał Artur Wichniarek, bo jego piłkarz musi zapłacić 500 zł. Zapytałem się go czy pamięta jak jego zawodnik przychodził do Legii, jaki prezentował poziom, ile miał problemów technicznych, zwrotnościowych, jak rozwinął się m.in. fizycznie. To nie jest ten sam chłopak. I to wszystko za darmo. Dodatkowo dostaje kontrakt, teraz odda z niego 500 zł i dalej będzie miał kieszonkowe, solidne warunki, możliwość progresu. Jest tu bardzo dobra szkoła piłkarska, nie musisz za nią płacić, dokładać. Większość graczy będzie miało zawód i zarabiało pieniądze, nie muszą nic inwestować.

– Co jeszcze zabierzemy? Nie chodzi tylko o kwestie finansowe. Liczę na pomysły dyrektora Śledzia, które pomogą stworzyć chłopaków z charakterem. Nasi zawodnicy odchodzą do innych klubów, wszyscy chwalą ich za to, że są dobrze wyszkoleni technicznie, nieźli fizycznie, ale czasami czegoś brakuje.

– Mamy ambicje, by akademia działała na bardzo wysokim poziomie. Jestem przekonany, że z dyrektorem Śledziem mi się to uda, bo to profesjonalista, doświadczony człowiek, rozwijał niejedną szkółkę, spod jego ręki jest masa aktualnych reprezentantów.

O Skibickim, strategii sprowadzania zawodników, programie szkolenia

– Kacper nie jest wychowankiem akademii. Jako dyrektor sportowy w ogóle nie zaakceptowałbym takiego transferu. Nie dlatego, że Skibicki jest słaby, tylko to wynikałoby z pomysłu i strategii sportowej klubu. Nie będziemy – tak jak żaden polski zespół – ściągać gwiazd, to pewne. Dlaczego nie chcemy też pozyskiwać młodych? Zależy nam na tym, by stawiać na graczy, którzy będą wychodzić z akademii. Pragnę stworzyć taką strukturę pierwszego zespołu, żeby trener musiał korzystać z naszych najlepszych chłopaków. Pozyskiwanie graczy między 18. a 20. rokiem życia musi być wyjątkową sytuacją, talentem, gdyż byłoby to zaprzeczeniem naszej strategii działania.

– Zmodyfikowaliśmy program szkolenia. Nie powiem, że wszystko robiliśmy źle, bo sporo rzeczy funkcjonowało dobrze, teraz będziemy wykonywać je jeszcze lepiej. Położymy ogromny nacisk na decyzyjność, mocno pójdziemy w tym kierunku. Szkoliliśmy zawodników solidnych technicznie, natomiast według mnie był problem z decyzyjnością. To wynika z umiejętności zachowania się w centrum gry i poza nim. To kwestie związane z periodyzacją taktyczną i uważam, że to dobry model nauczania młodzieży. Idziemy w dobrym kierunku. Jestem do tego bardzo przekonany.

– Będąc dyrektorem akademii też dokonywałem pewnych zmian, chciałem iść w kierunku decyzyjności, ale niestety władze klubu widziały to trochę inaczej i sprowadziły do nas wsparcie z Holandii, co miało turbo przyspieszyć rozwój. W pewnym momencie moja praca utknęła, lecz będzie ją kontynuował – jeszcze lepiej ode mnie – Marek Śledź, bo ma w tym większe doświadczenie niż ja. To także kwestia kształtowania charakterów, doboru, rekrutacji, rozwoju trenerów. Przecież nie mogło być tak, że dyrektor Śledź przyjdzie, zwolni ludzi i zatrudni nowych. Uczciwość nakazuje sprawdzenie poziomu reprezentowanego przez szkoleniowców. Dyrektor daje trenerom narzędzia, zadania i obserwuje, jak się z tego wywiązują. Ten, który ma wiedzę, pasję, doświadczenie, chęć rozwoju, będzie podążał za wymaganiami, dawał radę, to zostanie. Ten, który albo jest zbyt leniwy, albo niedouczony, albo nie widać u niego pasji, to odpadnie. Prosta piłka.

O Włodarczyku

– To dla mnie bardzo bolesna sprawa, zależało mi na tym piłkarzu. Umowa mogła być przedłużona, ale tak się nie stało, bo nie spełniliśmy jej zapisów. Nie chcę nikogo szczypać, ale tym kontraktem nic nie zyskaliśmy. Postawiliśmy się pod ścianą, wydając jednocześnie duże pieniądze. Uważam, że to pierwszy błąd. Kto go popełnił? Nie podpisywałem tej umowy, dlatego nie chcę zdradzać szczegółów, zresztą nie o to chodzi. Po drugie, wiosną sprawy nie potoczyły się tak, jak należy. Wystarczyło, by chłopak dostał impuls, że na niego liczymy, wejdzie raz, drugi, trzeci, czwarty. Nawet nie musiał spełnić limitu minut, który miał zapisany.

O dziale sportowym

– W dziale sportowym wszystko zależy ode mnie. Prezes oddał mi go w takim przekonaniu, że dobrze się nim zajmę i wydaje mi się, że był bardzo zadowolony, że troszeczkę spadł z niego ciężar. To on był frontmanem, najwięcej mu się obrywało, a wiele decyzji było połączonych. Teraz ja wziąłem całość na siebie, bo skoro dostałem odpowiedzialność za to, to muszę wziąć ją i na zewnątrz.

– Mam pełną decyzyjność w całym obszarze sportowym. Dotyczy to nie tylko pierwszego zespołu, ale i akademii, skautingu, kreowania strategii działania pionów, planów na współpracę między departamentami, gdyż uważam, że była to nasza ogromna pięta achillesowa. W przeszłości nikt nie miał takiej władzy w Legii? Teoretycznie miał, Radek (Kucharski – red.). Występowałem zresztą z propozycją do ówczesnego komitetu technicznego, by dyrektor sportowy był odpowiedzialny za cały obszar sportowy, bo my, mając akademię i jedynie dyrektora sportowego od pierwszego zespołu, będziemy mieli poważny problem z przejściem zawodników z akademii do "jedynki".

O sekcji żeńskiej i zbiórce

– Czy zarządzam też sekcją żeńską? Nie, to Legia Soccer Schools, pod fundacją. Sprawa zbiórki (szczegóły TUTAJ) jest chyba jasna. Doszło do konsultacji z lekarzami pierwszego zespołu, była współpraca z rodzicami. Myślę, że generalnie zostało to załatwione pozytywnie, choć może faktycznie zabrakło refleksu. Inni ludzie wpłacili ponad 13 tys. zł, z czego 4 Maciej Wandzel? Jak zarobił 20 czy 30 mln na Legii, to stać go, by dołożyć kilka tys. na takie zrzutki.

O skautingu, trzonie zespołu, transferach

– Były momenty, gdy w ciągu okna robiliśmy 10 transferów. O co chodzi na koniec dnia? By zespół grał dobrze, rozwijał się, był lepszy. I my to robimy. Biorę piłkarzy, do których mam przekonanie i wiem, że nam pomogą, każdy z nich ma troszeczkę inną rolę. Nie muszę brać wszystkich do podstawowego składu, mogę wziąć np. potrzebnego zmiennika. Trzon zespołu musi dawać nam wyniki i udźwignąć młodzieżowców, którzy za 6 czy 12 miesięcy będą na ich poziomie lub wyższym, jeśli dobrze się rozwiną. Z takiego trzonu potrzebuję 16-18 piłkarzy, mających odpowiednie charaktery, jakość na ekstraklasę i są w stanie podołać. Jeżeli widzę, że Pekhart nam w tym pomoże, to go biorę. To najlepszy egzekutor w naszej lidze. Jeśli spotka się z piłką w polu karnym, to w PKO Ekstraklasie nie ma takiego zawodnika, który potrafiłby lepiej sfinalizować taką akcję. Ma znakomite wykończenie. Moglibyśmy rozmawiać tak o każdym, gdyż te decyzje są przemyślane, pragmatyczne, rozważane i analizowane ze sztabem szkoleniowym. Nie wcisnę trenerowi Koście żadnego gracza, którego nie będzie chciał.

– Przebudowujemy skauting. Mieliśmy więcej skautów, odeszło od nas czterech, teraz jest trzech. Od nowego sezonu mamy możliwość zatrudnienia kilku skautów, którzy nie będą pracować u nas, tylko w krajach istotnych pod tym względem. Chodzi np. o Hiszpanię i 2. ligę, Szwajcarię i 1. ligę, Niemcy i 2. Bundesligę, mam też na myśli Skandynawię. Chcemy mieć tam rezydentów, osoby, które mają kontakty, osiągnięcia w skautingu i mogą nam wydatnie pomóc. Jeśli chodzi o platformy, to dużo widzimy, możemy zrobić sporo roboty na miejscu, ale to mają dziś wszyscy.

O murawie

– Sytuacja z naszym boiskiem wyglądała jesienią tak, że było przygotowane do regeneracji, do zimy, zostało spulchnione, przeprowadzono zabiegi. Jeśli zostałoby w takim stanie, to wiosną mielibyśmy dużo lepszą nawierzchnię, bo mamy bardzo dobrych specjalistów od murawy. Pojawiła się jednak sytuacja awaryjna, prośba ze strony PZPN-u w sprawie rozegrania meczu Polski z Chile. Trudno było odmówić, gdyż to istotna sprawa. Podejrzewam, że reprezentacja to ważna kwestia dla każdego, więc zaryzykowaliśmy. Kadra została wpuszczona na trening, a potem wystąpiła w sparingu. Liczyliśmy na to, że zabiegi, które były planowane, pozwolą nam doprowadzić płytę do stanu w miarę dobrego. Okazało się, że mimo starań, nie udało się tego osiągnąć.

– W związku z tym ściągnęliśmy jednego z lepszych specjalistów od muraw w Europie. Gdy zbadał podłoże, to stwierdził, że jest ono bardzo dobre, do tego świetnej jakości piasek, znakomite warstwy. Problem pojawił się z warstwą wierzchnią, która zepsuła się po spotkaniu jesiennym, będzie potrzebować kilka-kilkanaście tygodni na regenerację i może być dobrze. Nie chcieliśmy tyle czekać, gdyż drużyna od przyjścia trenera Runjaicia jest uczona, by grać od tyłu, kombinacyjnie. Mamy ideę zorientowaną na posiadanie, z myślą o progresji. Pragniemy budować ataki w sensowny sposób. Elastyczność, jaką wykazujemy, czy dalekie podanie to też element piłkarski, lecz generalnie chcemy "rozklepać" przeciwnika, a to boisko nam nie służyło. Szkoleniowiec nie może przyjść do zespołu po półrocznym kładzeniu nacisku na taką grę i powiedzieć: "Panowie, sorry, murawę mamy taką, jaką mamy. Teraz gramy lagę". Zarząd stanął na wysokości zadania, potrafił to szybko zorganizować. Widziałem zdjęcia, wjechał ciężki sprzęt i mecz z Cracovią rozegramy już na nowej murawie.

O Marku Gualu

– Co do zasady, to nie odnoszę się do informacji prasowych, plotek, bo jeśli bym skomentował jedno nazwisko, to zaraz padną następne. Mogę powiedzieć, że to na pewno bardzo dobry piłkarz.

O poprzednim oknie, rywalizacji, sztabie

– Jeśli Wszołek przegrałby walkę o miejsce w składzie z Baku, to byłyby głosy: "Po co nam ten Paweł? Przecież ma ponad 30 lat, nie poradził sobie w Unionie". Mamy naprawdę fajną rywalizację. Jeżeli Robert Pich przegrał z Rosołkiem… Maciek nie nastrzelał dużo goli, ale daje nam niesamowitą wartość, to naprawdę świetny piłkarz.

– Mamy trzon 16-17 zawodników. Jedenastka się wykrystalizowała, natomiast jeśli w ich miejsce będą musieli wejść inni, to też dostarczą oczekiwaną jakość. Jestem odpowiedzialny za cały dział sportowy i jego rozwój. Chcę, żebyście poczekali z oceną i spoglądali na wyniki pierwszego zespołu, przepływ chłopaków z akademii do "jedynki", zobaczyli na co stawiamy. Uważam, że mamy znakomity sztab, świetnych ludzi odpowiadających za regenerację, odnowę biologiczną. To wszystko ma wpływ na rezultaty, rozwój indywidualny, organizacji i modelu gry. Sądzę, że jeśli chodzi o warunki polskie, to z tymi środkami, jakimi dysponujemy i jakich zawodników możemy posiadać, musimy wziąć się za szkolenie, rozwijać piłkarzy. To jedyna droga do sukcesu. Nie zrobisz tego transferami. Ruchy kadrowe mają pomagać.

– Kramer pasuje nam profilowo, ma odpowiedni wiek, mecze w reprezentacji Słowenii, ale złapał kontuzję i pauzuje wiele miesięcy. Strzelił gola w Pucharze Polski, wywalczył też asystę, mimo że niewiele grał. Dopóki nie doznał urazu, występował w pierwszych spotkaniach, w sparingu z RB Salzburg był najlepszy na boisku. Nie mamy możliwości, żeby zweryfikować czy był to transfer dobry, czy nie, a już oceniamy, że jest zły, bo doszło do kontuzji. Sprowadziliśmy Tomasa Pekharta, bo proces leczenia Blaza będzie trwał 2-3 miesiące. Nie mogliśmy sobie pozwolić, by zostać bez napastnika.

– W swojej wizji wymieniłbym jeszcze kilku zawodników i myślę, że latem się to stanie. Ale nie z tego względu, że to słabi piłkarze, tylko dlatego, że pewne rzeczy nie pasują mi, również trenerowi. Cały czas rozmawiamy nt. przebudowy kadry. Patrząc hipotetycznie – gdybym miał do dyspozycji ten budżet płacowy i teraz tworzył zespół, to sądzę, że bylibyśmy przynajmniej o 50 procent mocniejsi. Mimo oszczędności w klubie, budżet płacowy to nasz ogromny atut, choć potrzeba czasu, by odpowiednio go wykorzystać. Często sukcesem jest rozwiązanie kontraktu na dobrych warunkach.

O młodzieży

– Mamy kilku utalentowanych zawodników. Wyniki drugiego zespołu czy U-19 nie są dla mnie szczególnie istotne, one muszą być ważne dla piłkarzy, bo nie wyobrażam sobie, że gracz nie chce wygrać meczu. Dla mnie najważniejsze jest to, by z każdego rocznika mieć 2-3 chłopaków, na których będzie można postawić. I takich ludzi wyciągamy. Biorąc pod uwagę to w jaki sposób buduję "jedynkę", jej trener będzie zmuszony do korzystania z młodzieży, nie będzie miał wyjścia. I już się to dzieje. Mówi się, że w Legii trudno się przebić młodym zawodnikom, a my wychodzimy na boisko z trzema takimi chłopakami i kończymy z pięcioma. Nie liczę na pochwały, bo oni po prostu na to zasługują. Nawrocki, Tobiasz, Miszta czy Rosołek prezentują poziom jaki nas interesuje, a sufit mają jeszcze bardzo wysoko nad sobą. Uważam, że dobrałem niezwykle dobry sztab. Widzę, że zawodnicy się rozwijają, drużyna ewoluuje. To dla mnie największa wartość. Transfery to dopełnienie.

– Ostatnio bardzo wysokie notowania ma Igor Strzałek, dał zmianę z Koroną, grał 10 minut. Z racji, że Bartosz Kapustka pauzuje w sobotę za czwartą żółtą kartkę, to otwiera się szansa, że może zacznie mecz w Lubinie od początku, a może znowu wejdzie z ławki. Zatem już pojawił się zawodnik z rocznika 2004, który niebawem – mam taką nadzieję – będzie dostawał więcej okazji do gry. Do kadry dołączyliśmy również chłopaków z roczników 2005-2006, czyli Filipa Rejczyka, Jana Ziółkowskiego oraz Jakuba Jędrasika. To młodzi, bardzo perspektywiczni zawodnicy, na debiuty mogą pewnie jeszcze trochę poczekać, ale to nie jest jakaś odległa przyszłość. Wiadomo, że przy takich aspiracjach, jakie mamy, trudniej o to, by w obronie od razu wprowadzić 17-latka, lecz gracze ofensywni, czyli Jędrasik i Rejczyk mają większe szanse, nawet w tej rundzie – a jeśli nie, to myślę, że w następnej.

O Josue

– Widać, że stempluje większość naszych akcji ofensywnych. Zrobię wszystko, by go zatrzymać, ale w granicach naszych możliwości. On deklaruje, że w Legii może grać za zdecydowanie mniejsze pieniądze, jeśli ostatecznie się na to zdecyduje, lecz wiadomo, że jest w takim wieku, że też chce zarobić. Na tę chwilę wysokość oczekiwań a nasze możliwości się dość mocno rozmijają. Jeśli nikt nie zaoferuje mu takich horrendalnych pieniędzy, to jest szansa, że zostanie z nami na poziomie zbliżonym do obecnej płacy. W ostatnim wywiadzie powiedział, że jest tu szczęśliwy, kibice go kochają, czuje się potrzebny, doceniony.

O Tobiaszu i Nawrockim

– Zostaną z nami do końca rundy, gdyż okienko w poważnych ligach jest zamknięte, a potem zobaczymy. Jeśli chodzi o obsadę bramki, nawet jeżeli w przyszłości pojawi się dobra oferta za Kacpra, to jestem w miarę spokojny, choć uważam, że nie warto zbyt wcześnie sprzedawać Tobiasza. On może osiągnąć znacznie większą wartość na przestrzeni 6 czy 12 miesięcy. Zawodnik, który grał jedną rundę, ma oferty za 3-4 mln euro, a jeśli "Tobi" dłużej będzie u nas "jedynką" i dostanie powołanie do reprezentacji Polski, to jego wartość mocno skoczy. I to wcale nie musi być odległa przyszłość. Już zresztą był na mundialu, był brany pod uwagę jako 5. czy 6. bramkarz w rankingu trenera Michniewicza.

– Tobiasz może być sprzedany drożej niż Majecki? To dobra ocena, ale na koniec dnia nigdy nie wiadomo, jak to się wszystko potoczy. To nie tak, że Kacper nie musi już niczego poprawiać, ale ma bardzo dobrą dynamikę, niesamowite predyspozycje, jest niezły sprawnościowo, silny mentalnie, świetnie wyszkolony. Jeśli chodzi o technikę, to nasi golkiperzy są bardzo cenieni, to zasługa naszej legendy, Krzysztofa Dowhania, spod jego ręki wyszło wielu niezwykle solidnych zawodników. Kluby robią swoje kryteria. Powiedzmy, że z 10 warunków, które musi spełniać gracz, podejrzewam, że przy "Tobim" już teraz byłoby 80 proc. plusików.

– Czy może się tak zdarzyć, że Tobiasz zostanie sprzedany poniżej wartości, bo będzie potrzeba pieniędzy? Tak.

O finansach Legii

– Jest trudno. To wyzwanie dla zarządu, ale i działu sportowego, bo żeby wyjść z problemów, potrzebne są dobre wyniki. Czy o transferach gotówkowych na poziomie 1 mln euro można zapomnieć? Maik Nawrocki trafił do nas za 1,2 mln euro (wykupienie z Werderu – red.), co miało miejsce latem.

– Sądzę, że transfery do 1 mln euro będą w naszym zasięgu. Dopuszczam takie myśli, że część budżetu płacowego uda się może przenieść na budżet transferowy.

O mistrzostwie

– Nie mam takich myśli czy zdobędziemy mistrzostwo Polski, czy nie. Strata jest dość duża, wszystko jest możliwe. Wiem, że jestem i będę rozliczany z wyników, kibice tego oczekują, ale w dziale sportowym chcę tworzyć dobre środowisko do tego, by osiągać dobre rezultaty, rozwijać się.

O Hładunie

– Jest teraz "dwójką", to świadczy o zaciętej rywalizacji. Według mnie Tobiasz, Hładun i Miszta mają bardzo zbliżony poziom. Potrzebowaliśmy Dominika. Przed sezonem nie mogłem zostać z dwoma młodymi bramkarzami z roczników 2001 i 2002. Jeśli chodzi o tę pozycję, to mam ogromny komfort.

– Jeżeli zostałbym z Tobiaszem i Misztą, to potem jest kolejny golkiper z rocznika 2001, który bronił trochę w III lidze, a następnie utalentowany gracz z 2005 roku. Jeśli Kacper albo Czarek złapaliby kontuzję, to co – mielibyśmy dać na ławkę chłopaka z rocznika 2005? Trzeba mieć trochę rozsądku, jakieś zabezpieczenie musi być. I Hładun jest idealny.

Polecamy

Komentarze (182)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.