Jak Kiko Ramirez odmienił naszego niedzielnego rywala
30.04.2017 09:05
Pobla de Mafumet, Gimnastic Tarragona, CE L’Hospitalet, CD Castellon. Lista tych klubów w trenerskim CV Ramireza nie napawała optymizmem kibiców „Białej Gwiazdy”. W krakowskim klubie pewnie nigdy nie dowiedzieliby się nawet o istnieniu ich nowego trenera, gdyby nie osoba Manuela Junco. Hiszpan parę miesięcy wcześniej został zatrudniony jako wicedyrektor do spraw sportowych. To właśnie on pomógł swojemu rodakowi znaleźć pracę w Polsce na stołku trenerskim.
Fani z Krakowa mogli czuć coraz większą niepewność, kiedy w zimowym okienku transferowym ogłaszane były nazwiska piłkarzy przychodzących do klubu. Większość z nich u nas w kraju uchodziła za anonimowych, a swoje przyjście tutaj zawdzięczać mogli znajomością z Junco i Ramirezem. Poprawę humorów spowodował tylko powrót Semira Stilicia, który znany jest z tego, że w ekstraklasie potrafił zabłysnąć. Od pierwszych dni to jednak jego nowy szkoleniowiec zaczął błyszczeć, opowiadając w wywiadach o swoich autorskich pomysłach
- Chcę, by muzyka była związana z szatnią i by piłkarze mieli swoją piosenkę do słuchania przed meczem. Piosenka motywuje. I przypomina, że czeka cię rywalizacja. Jest jak sygnał: „Zaraz zaczyna się show!”. Chcę, by piłkarze tańczyli. Przecież nikt nie będzie ich widział. – tak przedstawił swój sposób na zdjęcie presji z zawodników Ramirez. Nowy szkoleniowiec chciał również poprawić grę obronną wiślaków. - W Hiszpanii jest takie powiedzenie, że dom zaczyna się od fundamentów – muszą być mocne, żeby się nie zawalił. Tak samo jest w piłce – kiedy ma się silną obronę, wtedy można doskonalić atak. Wisła ma za sobą 20 meczów, a straciła 35 goli.
Hiszpanowi trzeba przyznać, że ta sztuka mu się udała. W dziesięciu spotkaniach drużyna pod jego wodzą straciła jedenaście bramek. Dzięki temu średnia traconych goli na spotkanie Wisły jest zdecydowanie mniejsza niż w rundzie jesiennej. Pomysł z muzyką w szatni równie dobrze wpłynął na zespół. Takie odstresowanie przedmeczowe sprawiło, że „Biała Gwiazda” swoimi kolejnymi zwycięstwami zapewniła sobie miejsce w grupie mistrzowskiej.
Licząc tabelę od okresu przejęcia sterów przez Ramireza, nasz niedzielny rywal znajduje się na czwartej pozycji. Lepiej punktowały tylko Legia Warszawa, Lech Poznań i Jagiellonia Białystok. Z tą ostatnią drużyną Wisła w bezpośrednim spotkaniu wygrała, natomiast z poznaniakami był remis. Tylko nasz klub z tej trójki potrafił znaleźć patent na krakowski zespół i go pokonać.
Spory wkład w osiąganie dobrych wyników mają ci sami piłkarze, o których jeszcze trzy miesiące temu nikt w Polsce nie słyszał. Ivan Gonzalez z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem, który stworzył duet środkowych obrońców z kapitanem Arkadiuszem Głowackim. Pol Llonch znalazł swoje miejsce jako defensywny pomocnik wykazujący dużą chęć do gry piłką. Razem z nim w środku najczęściej grywali Krzysztof Mączyński i Peter Brlek. Pierwszy z nich to reprezentant Polski, natomiast Brlek jest graczem, który dopiero po współpracy z Ramirezem zaczął pokazywać pełnię swoich umiejętności.
Takie trio w linii pomocy spowodowało, że Semir Stilić, który od razu miał zacząć pełnić rolę gwiazdy w zespole, musiał z początku pogodzić się z rolą rezerwowego. Bośniak dopiero od niedawna zaczął wychodzić w pierwszym składzie, ale ani razu jeszcze nie rozegrał pełnego meczu. Zmieniany był chociażby przez Evera Valencie. W Wiśle Kolumbijczyka widzą jako melodię przyszłości. Mają na pewno ku temu powody, ponieważ 20-latek jeszcze niedawno pokazał się z dobrej strony na Mistrzostwach Ameryki Południowej w swojej kategorii wiekowej.
Pod wodzą nowego szkoleniowca rozwinął się też Tomasz Cywka. Zawodnik, który większą część swojej kariery spędził w Anglii, nie mógł się odnaleźć po powrocie do ojczyzny. Przez poprzednich trenerów był rzucany po wszystkich pozycjach, pełniąc rolę „zapchajdziury”. Teraz stanowi on jednak pewny punkt na prawej stronie bloku obronnego, gdzie ma pełne miejsce w podstawowej jedenastce.
Wiosną krakowianie zdobyli dziewiętnaście z trzydziestu możliwych punktów. Imponowali przede wszystkim grą na własnym obiekcie, gdzie nie doznali ani jednej porażki. Kiko Ramirez sprawił, że przy Reymonta mają prawo myśleć jeszcze o zajęciu czwartego miejsca na koniec sezonu. Obecnie do zajmującej tę pozycję Lechii Gdańsk tracą pięć punktów. Jeśli krakowianie chcą powalczyć o Ligę Europy, muszą wszystkie spotkania kończyć dorobkiem punktowym. W dodatku potknąć się musi jeden z zespołów z obecnej TOP 4, a Arka Gdynia nie może zdobyć Pucharu Polski.
Liczymy na to, że w niedzielę Wisła Kraków nie poprawi swojej liczby zdobytych punktów. Legioniści znają smak zwycięstwa nad tym rywalem. Zaznali go w końcu całkiem niedawno, również na tym samym stadionie, na którym obie te ekipy zmierzą się i tym razem. Drużynie z grodu Kraka potrzebne są zwycięstwa, ale nam również – do tego, aby obronić tytuł mistrzowski. Wierzymy, że legioniści majż większe umiejętności i pokażą wiekszą determinację.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.