News: Ondrej Duda: W Warszawie zacząłem się dusić

Jak zapamiętamy Ondreja Dudę?

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

26.07.2016 13:42

(akt. 04.01.2019 13:09)

To już koniec przygody Ondreja Dudy z Legią,który w środę zamienił nasz klub na Herthę Berlin za nieco ponad cztery miliony euro (razem z bonusami transakcja wyniesie mniej więcej milion euro więcej). Wielu sympatyków ten transfer cieszy, drugich być może smuci. Duda był jednym z nielicznych graczy naszej Ekstraklasy potrafiącym strzelić gola po indywidualnej akcji czy zaliczyć ładną asystę. Miał magiczne dotknięcie, którym czarował niejednego kibica na trybunach. Niestety ostatnio robił to coraz rzadziej.

Szczęśliwy samolot


"3 minuty do startu... kierunek Koszyce" - napisał 18 lutego 2014 roku na swoim Twitterze prezes Legii, Bogusław Leśnodorski. Kto wie, być może był to jeden z najważniejszych lotów samolotem w jego życiu, ale także samej Legii. Początkowo nic nie wróżyło szczęśliwego porozumienia z włodarzami macierzystego klubu Dudy. Koszycki zespół, słysząc o zainteresowaniu ze strony "Wojskowych", nieustannie podbijał cenę za swojego piłkarza, co musiało deprymować. Sprawa o tyle dziwna, że Dudzie kontrakt kończył się... pół roku później, a Słowacy myśleli, że zbiją za niego kokosy. Wydawało się zatem, że transfer zostanie przeniesiony na wrzesień, ale działacze Legii nie dali za wygraną i już kilka dni później ściągnęli na Łazienkowską jednego najlepszych słowackich piłkarzy. Gdyby ta sztuka im się nie powiodła, Ondrej miałby najgorszy moment w swojej karierze. Mówiło się o zesłaniu do rezerw, w tle pojawiły się też różne groźby pod jego adresem, których na szczęście nie musiał słuchać, ponieważ trafił do Warszawy.


Początki


Prezentacja nastąpiła tuż przed ligowym starciem z Jagiellonią Białystok (tak, wtedy przyznano walkower białostoczanom). Duda na wstępie pokazał "eLkę" w stronę kibiców, którzy skandowali jego imię i nazwisko. Wiedział, że właśnie nastąpił duży zwrot w jego życiu i to od niego będzie zależało czy podoła zadaniu. Ciężko pracując na pierwszych treningach dał do myślenia Henningowi Bergowi. Najwyraźniej Ondrej tak "ucieszył" Norwega, że ten rzucił go na głęboką wodę  i po tygodniu wystawił w pierwszym składzie na spotkanie ze Śląskiem. Na pierwszy rzut oka widać było, że Słowaka "zjadła" trema, przez co nie mógł pokazać pełni swoich możliwości. Na dodatek zmarnował  dwie "setki", które spokojnie wykorzystałby niejeden ligowiec. Negatywnych komentarzy w jego kierunku nie brakowało, ale on się tym nie przejmował i piął się w górę. Jak się jednak okazało, później było lepiej. Słowak czarował, strzelał, asystował i przyczynił się do zdobycia mistrzostwa Polski.


Dynamiczny, pewny siebie, dysponującym rozbudowanym arsenałem zwodów, potrafiący momentalnie stworzyć sobie sytuację. W dodatku kapitalnie rozumiał się z Miroslavem Radoviciem. Nic nie zapowiadało nagłego spadku formy Słowaka. Duda rozkręcał się z meczu na mecz, czym wprawiał fanów w ekstazę. Otarł się z Legią o Ligę Mistrzów, a w grupie Ligi Europy prezentował się wybornie. W dużej mierze dzięki niemu legioniści odnieśli pięć zwycięstw i trafili w fazie pucharowej na utytułowany Ajax Amsterdam. Sieć na Ondreja błyskawicznie zarzucił Inter Mediolan.. Kto wie, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby wystąpił przeciwko Holendrom...


Pechowy uraz


2015 rok. Styczeń. Sparing z Viktorią Pilzno. Czesi myśleli chyba, że grają co najmniej o ćwierćfinał Ligi Mistrzów, bo skupili się głównie na faulowaniu legionistów. Na własnej skórze poczuł to Duda, który został brutalnie sfaulowany przez Davida Limbersky'ego. Obyło się bez złamania nogi, ale Słowaka czekała kręta droga do powrotu na boisko. Gdy się wyleczył, niestety nie odzyskał już formy sprzed kontuzji. Co więcej, negatywnie na nim odbił się też wieloodcinkowy serial związana z transferem do Interu, który zimą nie był zbyt długi, ale latem wrócił ze zdwojoną siłą. Duda, po rozmowach z najbliższymi, był o krok od ekipy "Nerazzurri". Miał już wylatywać samolotem na testy medyczne, spakował walizki, pożegnał się z kolegami, uczył się podstawowych włoskich zwrotów, w jednej z gierek na "ostatnim" treningu przy Łazienkowskiej otrzymał nawet niebieski plastron symbolizujący Inter. Przez ten transfer Duda nei przepracował okresu przygotowawczenogo - nie trenował, bo nikt nie chciał ryzykować urazu. I nagle z transferu nici... Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W tej sprawie nie dogadały się oba kluby i Duda był "zmuszony" kontynuować karierę w stolicy Polski. Saga związana z Interem dłużyła się niemiłosiernie, a gdy okazało się, że temat upadł, Ondrej nie do końca się z tym pogodził. Nie dość, że z Legii pół roku wcześniej odszedł "Rado", z którym "Dudi" rozumiał się bez słów, Słowak nie udźwignął ciężaru, który spadł na niego. Miał zostać liderem, architektem ofensywy "Wojskowych", a był po prostu graczem lekko wybijającym się ponad normę a czasem ginącym w ligowej szrzyźnie.


Gdy powoli wracał na właściwe tory, przytrafiał mu się kolejny uraz - i tak w kółko. Denerwowało to samego zawodnika, ale i kibiców, którzy liczyli na znacznie więcej i sugerowali mu, że myślami przebywa w Mediolanie. Być może tak było, ale tylko na początku. Duda robił wszystko co w swojej mocy, starał się, ale niestety kontuzje wybijały go z rytmu. Trener Stanisław Czerczesow, po przyjściu do Legii, częściej wystawiał go na skrzydle, gdzie Ondrej kompletnie nie mógł się odnaleźć. Co prawda zdarzały się przebłyski, ale szybko przesłaniały je gorsze, bezbarwne występy.


Euro 2016


21-latek znalazł jednak uznanie selekcjonera Jana Kozaka, który powołał "Dudiego" na mistrzostwa Europy we Francji. Utalentowany pomocnik spotkanie z Walią rozpoczął na ławce, a serce fanom Ondreja mocniej zabiło w 60. minucie meczu, gdy szykował się do wejścia na murawę. Kiedy wszedł, kilkadziesiąt sekund później świętował zdobycie jednej z najważniejszych bramek w karierze. Duda dostał podanie na granicy pola karnego, wpadł w "szesnastkę", minął rywala i technicznym strzałem po ziemi z lewej nogi pokonał bezradnego Danny'ego Warda. Szał radości kibiców, ale i działaczy Legii - gol na mistrzostwach znacznie podbija cenę. W kolejnych dwóch spotkaniach Duda meldował się w wyjściowym składzie, ale nie był już tak zabójczo skuteczny, jak w konfrontacji z - bądź, co bądź - półfinalistą Euro. Z kolei w meczu 1/8 z Niemcami nie pojawił się na placu.


Besnik Hasi


Po zasłużonym wypoczynku i po zaledwie trzech treningach pod wodzą Besnika Hasiego wsiadł w samolot lecący do Bośni i wystąpił w Mostarze w podstawowej "jedenastce". Widać było, że Słowak nie odpoczął w stu procentach od zakończenia mistrzostw i w drugiej połowie "oddychał" rękawami. Albańczyk zdawał sobie z tego sprawę - po godzinie gry podziękował Ondrejowi i dokonał roszady z drużynie. Kilka dni później, na inaugurację Ekstraklasy wszedł na murawę na ostatni kwadrans, przeprowadził świetną indywidualną akcję, ale w kluczowej fazie jego strzał został zablokowany.


W poniedziałek, 18 lipca, 21-latek co prawda trenował przy Łazienkowskiej, jednak nie zagrał w rewanżu ze Zrinjskim. Przyczyna była jasna - w środę miał podpisać pięcioletnią umowę z Herthą Berlin. Wiadomo, że nikt nie chciał ryzykować zdrowia Dudy. W przeciwnym wypadku o transferze nie byłoby mowy, a Dudzie, po wcześniejszych perypetiacj transferowych z Interem, taka sytuacja mogła by jeszcze bardziej podciąć skrzydła. Włodarze mistrzów Polski za całą transakcję mają zainkasować około pięciu milionów euro (4,2 mln euro plus bonusy), które w kilku ratach zostaną spłacone w ciągu dwóch lat. Deal, którego Legii może pozazdrościć każdy polski zespół. Kupić za trzysta tysięcy euro, sprzedać za ponad dziesięć razy więcej. Szacunek.


Statystyki w barwach Legii


- Ekstraklasa: 67 spotkań, 10 goli, 14 asyst

- Puchar Polski: 9 spotkań, 1 gol, 3 asysty

- Superpuchar Polski: 1 spotkanie

- Europejskie puchary: 24 spotkania, 5 goli, 3 asysty


Łącznie Słowak w 101 meczach zdobył 16 bramek i zanotował 20 asyst.


Hertha Berlin


Hertha to siódma drużyna ubiegłego sezonu Bundesligi. Berlińczycy "załapali" się na eliminacje do Ligi Europy, które rozpoczną od trzeciej rundy. "Stara Dama" w 34 spotkaniach zgromadziła na swoim koncie 50 punktów (14 zwycięstw, 8 remisów, 12 porażek). Najlepszym strzelcem w poprzednich rozgrywkach był Salomon Kalou. Były piłkarz m.in. Chelsea Londyn czternaście razy trafił do siatki na ligowym podwórku.


Co ciekawe, przeszłość w stołecznym klubie miało kilku polskich piłkarz m.in. Łukasz Piszczek, Tomasz Kuszczak, Bartosz Karwan, Piotr Reiss czy Artur Wichniarek. To właśnie ten ostatni w samych superlatywach wypowiedział się o byłym już zawodniku Legii. - Ondrej Duda to piłkarz przypominający Kevina De Bruyne. Udowodni swoją wartość w Bundeslidze i później będzie mógł zostać sprzedany za wielokrotność sumy, za którą tu trafił - skomentował na łamach niemieckiego "Bilda" Wichniarek.


"Duda, prowadź do Ligi Mistrzów" - takie głosy dochodzą po przenosinach Słowaka ze stolicy Niemiec. Nic dziwnego, ponieważ jest to czwarty najdroższy transfer w historii "niebiesko-białych". Więcej zapłacono tylko za nieżyjącego już Alexa Alvesa (7,6 mln euro), Marcelinho (7 mln euro) i Barta Goora (6,25 mln euro). W Berlinie wiedzą, że Ondrej to talent, który w przyszłości może grać w jednym z najlepszych klubów świata, o ile w parze z umiejętnościami (a te posiada) pójdzie także psychika i odporność na kontuzje. Widać, że Hertha doskonale zdaje sobie sprawę kogo ściągnęła. Nawet aż za bardzo, bo - warto to podkreślić - Duda będzie występował z "dziesiątką" na plecach. Czy to udźwignie? Na weryfikację przyjdzie jeszcze czas.


Z kim przyjdzie walczyć Dudzie o miejsce w składzie? Najpoważniejszym rywalem wydaje się być Vladimir Darida. 25-latek wyceniany na dziesięć milionów euro to nominalny środkowy pomocnik, ale w minionym sezonie aż w osiemnastu ligowych spotkaniach wystąpił na "dziesiątce". Jego bilans z poprzednich rozgrywek robi wrażenie. W 31 konfrontacjach strzelił pięć goli i zaliczył trzy asysty. Ostatniego słowa nie powiedział również Alexander Baumjohann. Niemiec nie jest aż tak groźny jak Czech, ale potrafi zrobić różnicę na boisku. W odwodzie pozostaje jeszcze Ronny.


Podsumowanie


Odchodzi jeden z najlepszych technicznie piłkarzy w Ekstraklasie - to na pewno. W dużej mierze to właśnie dla Dudy kibice chodzili na mecze, kupowali karnety i podziwiali jego nietuzinkowe umiejętności. Jasne - czasami próbował w pojedynkę rozstrzygnąć wynik spotkania, co nie zawsze było dobrym rozwiązaniem, jednak pokazywało, że Ondrejowi zależy. Bramki z Metalistem, Botosani czy chociażby z Wisłą w Krakowie każdy oglądał po kilka razy na powtórkach. Magiczny duet stworzony z Radoviciem, kapitalny dwumecz z Celtikiem - piękne wspomnienia.


Teraz przyjdzie mu rywalizować w topowej lidze świata. Czy wykorzysta swoją szansę? Duda lubi presje wielkich spotkań, a takich będzie miał pod dostatkiem, więc powinno być dobrze. To jest jego czas. - Myślę, że to dobry kierunek. Hertha nie jest małym klubem, walczy o wysokie miejsca w tabeli. Gdyby Legia grała w Bundeslidze, to nigdzie bym nie odchodził. Czułem jednak potrzebę w rozwoju w drużynie z silniejszej ligi, choć szanuję Ekstraklasę. To bardzo dobra liga do rozwoju dla młodych piłkarzy - powiedział w ostatnim wywiadzie dla serwisu "Legia.com".


Ondrejowi życzymy wielu sukcesów w Herthcie, zdrowia, stabilnej formy oraz realizacji wszystkich marzeń. Dziękujemy za wszystko i powodzenia w Bundeslidze, "Dudi"!

Polecamy

Komentarze (25)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.