Jaki jest mistrz Islandii?
24.07.2006 11:45
Kelnerzy, rybacy, bankierzy i nauczyciele. Najlepsi zarabiają po 300 tys. koron islandzkich miesięcznie (3,5 tys euro). Tak wygląda zespół islandzkiego Fimleikafelag Hafnarfjordur, z którym Legia Warszawa zagra w środę w II rudzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. Czy mistrzowie Polski, którzy nie potrafią nawet poprawnie wymówić nazwy tego zespołu, powinni się go obawiać?
- Tak i jeszcze raz tak. Niech każdy sobie wybije z głowy, że to kompletni amatorzy. Hafnarfjordur rozdaje karty w Islandii. Ostatnio dwa razy zdobył mistrzostwo kraju, a teraz jest na najlepszej drodze by sięgnąć po trzecie - opowiada Rafał Ulatowski, który kiedyś grał w islandzkim Leiknir Faskrudsjordur.
Ku przestrzodze legioniści powinni pamiętać o kompromitacji Pogoni Szczecin. Pięc lat temu trafiła w pucharze UEFA na Fylkir Reykjavik. Na Islandię polecieli jako turyści. Dzień przed meczem nawet nie robili treningu, woleli zwiedzać. Przegrali 1:2, w rewanżu zremisowali i pożegnali się z pucharami.
Na Islandii legioniści muszą być przygotowani na zmianę pogody. Tylko w czasie meczu temperatura może spaść o 10 stopni!
Islandczycy poważnie podchodzą do meczu z Legią. W sobotę spotkanie o Superpuchar Polski oglądał Olafur Johannesson, trener mistrzów Islandii. Hafnarfjordur nie przegrał w lidze ośmiu spotkań. Liderem drużyny jest napastnik Tryggvi Gudmundsson, król strzelców ligi islandzkiej oraz bramkarz Dadi Larusson. Ten ostatni to prawdziwy oryginał. - W jednym spotkaniu broni dwa karne, a w następnym wbija sobie piłkę po rzucie rożnym. Na co dzień jest dyrektorem marketingu Adidasa - opowiada Ulatowski.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.