Jakub Rzeźniczak: Jacek Magiera był moim mentorem
22.03.2020 18:20
- Kiedy wchodziłem do szatni Legii, starsi zaczęli pomagać młodszym. Moim mentorem był Jacek Magiera, z którym do tej pory utrzymuję kontakt. To taki zawodnik, który wprowadzał najmłodszych graczy do szatni, pomagał załatwić szkołę czy pożyczał trzy stówki, gdy brakowało. Wiadomo, że kontrakty nie były zbyt wysokie w tamtym momencie.Wtedy w szatni przebywał jeszcze Artur Boruc, który miał kontrakt z Pumą. Spytałem kiedyś czy mógłby załatwić mi jakieś buty. Zabrał mnie do sklepu, który mieścił się przy Metrze Centrum w pasażu handlowym. Wziąłem 3-4 pary butów, co było dla mnie szokiem. Artur jest pogodną postacią. Lubi pożartować, na boisku przemienia się w diabła. Ale to chyba na plus.
- Jednym z największych oryginałów, którego spotkałem na ławce trenerskiej, jest Stefan Białas. Był kiedyś mecz z Ruchem Chorzów, a szkoleniowiec powiedział w przerwie: "Zobaczcie jak rozumiem się z Rado. Bez słów". A potem "Miro" został zmieniony pięć minut po zmianie stron. Innym razem trener kazał za karę zrobić przewroty przez całe boisko. Jakub Wawrzyniak się na to nie zgodził, przez co musiał wykonywać sprinty przez całą murawę. Szkoleniowiec wymyślał sobie też w trakcie gierek, że bramkarz może stać na linii. Maciej Gostomski był przez niego nazywany Radomskim.
- Największy "odpałowiec" jakiego spotkałem w szatni? W Legii wskazałbym na Artura Jędrzejczyka. I chyba dalej tak jest.
- Moim zdaniem, to, co osiągnąłem, zawdzięczam ciężkiej pracy i poświęceniu. Do pewnego czasu wszystko było podporządkowane piłce. I to się sprawdziło w moim przypadku. Gdybym miał bardzo dużo talentu, wzorami do naśladowania są Robert Lewandowski i Cristiano Ronaldo. Widać, że talent jest u nich poparty pracą i to najlepsi piłkarze na świecie. Wydaje mi się, że zagrałem z "Lewym" parę meczów w rezerwach Legii. Pamiętam go z tamtego czasu. Mam nadzieję, że się nie obrazi, ale wówczas nie zwróciłbym na niego uwagi. Myślę, że – z perspektywy czasu – Robert cieszy się, iż nie został w Legii. Bo mogłoby to się różnie potoczyć.
- Pod względem finansowym, bardziej opłaca mi się skończyć karierę niż grać dalej. Cały czas o tym myślę. Wychodzę z założenia, że w futbolu nie możesz niczego zaplanować. W piłce wszystko może się zmienić z dnia na dzień. Jesteś na górze, zaraz będziesz na dole. Potem może się przytrafić – odpukać – kontuzja i problem sam się rozwiążę. Oczywiście, nie życzę sobie tego. Może odezwie się Barcelona albo Chińczycy? Jak ostatnio popatrzyłem na Tomasa Petraska z Rakowa to śmiałem się, że Bozia nie dała mi z 15 centymetrów więcej. Może i zagrałbym w Barcelonie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.