Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jakub Wawrzyniak: Będziemy bezkonkurencyjni

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

19.01.2009 07:53

(akt. 18.12.2018 08:53)

- Rzeczywiście miałem bardzo dobry rok, a ten ma być jeszcze lepszy. Ale popełniam ciągle sporo błędów, rozmawiałem na ten temat z trenerem, wiem co mam poprawić. Kto będzie najgroźniejszy w walce o mistrzostwo Polski? Nikt, będziemy bezkonkurencyjni. Wystarczy spojrzeć na kadry wszystkich zespołów. Nie sądzę, by ktokolwiek mógł z nami powalczyć. Szanuję Lecha, Polonię czy Wisłę, ale jesteśmy od nich mocniejsi - mówi lewy obrońca Legii <b>Jakub Wawrzyniak</b>.

Na lotnisku miał pan najcięższy bagaż, co takiego zabrał pan do Hiszpanii? - Sprzęt grający. Moja torba ważyła 30 kilogramów. Ale działa. I to jak! Już pierwszego dnia wszyscy wiedzieli w którym pokoju mieszkają Wawrzyniak z Grzelakiem. Daliśmy czadu. Zabrałem też tradycyjnie PlayStation. A dlaczego nie? Gram w gry wojenne, wydaję rozkazy, strzelam do Niemców. W FIFA nie gram, bo Bartek by mnie zniszczył. On siedzi po nocach i w to gra. Jest najlepszy. Ale proszę się nie przejmować, książki też zabrałem. „Alchemika" i „Sekret" - książkę, którą dostałem od psycholog. Dużo korzysta pan z usług psychologa? - Tak, bo to mi sporo daje. Na czym polegają seanse? - Nie chcę opowiadać o szczegółach, ale powiem tyle, że chodzi oczywiście o pozytywne myślenie. Staram się sobie uświadomić swoje mocne strony. Ostatnio miał pan wysokie notowania u Leo Beenhakkera. Można powiedzieć, że pańska kariera ruszyła z kopyta, od kiedy pan się ustabilizował i założył rodzinę? - Coś w tym jest. Od tego czasu taktycznie idzie lepiej. Ale chyba największy wpływ ma to, że gram w Legii. Rzeczywiście miałem bardzo dobry rok, a ten ma być jeszcze lepszy. Ale popełniam ciągle sporo błędów, rozmawiałem na ten temat z trenerem, wiem co mam poprawić. Jak pan to poprawia? - Zostaję po godzinach i zasuwam. Poważnie. Poza tym staram się oglądać swoich odpowiedników w najlepszych klubach świata. Ale nie mam jakiegoś konkretnego idola, nie interesuję się aż tak piłką, nie znam za bardzo nazwisk. Kiedyś Artur Boruc powiedział, że się nie interesuje. I udowodnił to, bo nie wiedział, ile punktów ma Celtic. Pan wie, ile punktów ma Legia? - Tak - 36. Wiem bo dziś spytałem o to trenera Jacka Magierę. Zapowiada się jedna z najciekawszych rund wiosennych od lat. Który z trzech konkurentów będzie najgroźniejszy? - Żaden. Pan żartuje? - Nie. Wystarczy spojrzeć na kadry wszystkich zespołów. Nie sądzę, by ktokolwiek mógł z nami powalczyć. Szanuję Lecha, Polonię czy Wisłę, ale jesteśmy od nich mocniejsi. Jest pan bardzo pewny siebie, ale to Lech, a nie Legia gra z powodzeniem w Pucharze UEFA. - I niech gra. Życzę mu jak najlepiej, ale na dzień dobry stoi na straconej pozycji. Niby dlaczego? - Kiedy Lech zagrał ostatni mecz o wysoką stawkę? W połowie grudnia. A kiedy zagra następny? Z Udinese w połowie lutego. Różnica jest zbyt duża. Jeśli chcemy równać do najlepszych, musimy ich naśladować. Pięć tygodni przerwy w treningu to zdecydowanie za dużo, bardzo trudno później wrócić do formy. I może między innymi dlatego tak ustępujemy drużynom z Zachodu. Czyli nie wiadomo, jak będzie wyglądał początek rundy, a wy na wpadkę nie możecie sobie pozwolić? - Dokładnie, trzeba dobrze zacząć. Tym bardziej że już w drugiej kolejce gramy z Odrą Wodzisław, z którą mamy rachunki do wyrównania. Chyba pierwszy raz w historii Legia będzie bardziej napięta na Odrę niż Odra na Legię? - Tak może być. A ja szczególnie, bo chyba jeszcze nie udało mi się zagrać dobrego meczu z Odrą. Zawsze mówię, że w końcu się uda. Ale teraz to już na pewno się uda (śmiech). Wróćmy do kadry. Leo Beenhakker chwalił pana za mecz z Irlandią, ale pierwsza połowa nie była w pana wykonaniu najlepsza. - Proszę pozwolić, że w kwestii oceny gry będę słuchał tylko trenera. Nie uważam, że grałem źle w pierwszej połowie. Myślę, że czasem ludzie wyciągają błędne wnioski. OK, były groźne akcje z mojej strony, ale czy to oznacza, że właśnie ja popełniłem błędy? Czasem warto prześledzić całą sytuację, zobaczyć, od czego wszystko się zaczęło. Nie można oceniać akcji po ostatniej fazie. Są sytuację, w których wiem, że nie popełniłem błędu, a później czytam, że facet mnie „kręcił jak barana". Tak, tak. Coś takiego czytałem...

Polecamy

Komentarze (39)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.