Jakub Wawrzyniak: Legia i Warszawa są ważne w moim życiu
21.01.2013 13:31
Biorąc pod uwagę to ile grasz w Legii zaczęto o tobie mówić, ze jesteś niezniszczalny. Zgadzasz się z takim określeniem?
- Faktycznie jakieś groźniejsze urazy mnie omijają. Przytrafiają się drobne kontuzje, ale nie eliminują mnie one z gry. Bardzo się z tego cieszę, wiem jak istotne jest zdrowie i możliwość bycia cały czas w grze. To jest komfort dla trenera, który wie iż może liczyć na danego zawodnika, że będzie on do jego dyspozycji. Inna sprawa czy będzie we właściwej formie...
Patrząc na twoją rękę w czasie treningów wyglądasz trochę jak terminator. Taka forma zabezpieczenia jest konieczna?
- Jest to konieczne. Mam pękniętą kość łódeczkowatą, to pęknięcie się nie zrasta. Ręka nadaje się do operacji, moim obowiązkiem jest poddać się takiemu zabiegowi. Ubytek kości jest na tyle duży, że trzeba będzie zrobić przeszczep kości czyli wstawić tam fragment innej kości i przykręcić śrubami. Niestety to wiąże się przynajmniej z trzymiesięczną przerwą. Grałem z tym rundę jesienną i dawałem radę. Podjąłem decyzję, że dalej będę grał - lepsze to niż eliminować się na
tak długi okres z treningów i gry w piłkę nożną. Kiedyś przyjdzie czas, że będę to musiał zoperować. Te usztywnienie ma ograniczać ruch w stawie. Może i śmiesznie wygląda, ale mnie to bardzo pomaga. Czuję się z tym bezpieczniej i wiem, że kontuzja nie będzie się pogłębiała.
Można operację odwlec w czasie o kilka lat?
- Co kilka miesięcy muszę robić tomografię, która określi czy chrząstka w tym stawie nie obumiera, nie niszczy się. Jeśli tak nie będzie to jest wszystko w porządku i można to przeciągać latami. Gdyby było inaczej to trzeba jak najszybciej poddać się zabiegowi, w przeciwnym razie może się to już nie zrekonstruować. Póki co będę grał z takim usztywnieniem.
Który raz już jesteś na Cyprze? Zmieniło się coś tutaj w porównaniu z pierwszym twoim pobytem?
- Czwarty - dwa razy za trenera Skorży i drugi raz za trenera Urbana. Nie zmieniło się dokładne nic, wszystko wygląda tak samo. Ten hotel w żaden sposób się nie niszczy - to jest ciekawostka. Ośrodek hotelowy o tej porze roku funkcjonuje tylko i wyłącznie dzięki klubom piłkarskim, które tutaj przyjeżdżają. Turystów w stycznie raczej nie ma, albo jest ich bardzo niewiele. Mamy wszystko co nam potrzeba do treningów, boiska są przy hotelu - wystarczy przejść przez ulicę. Jest drugi kompleks oddalony o 5 kilometrów, gdzie są pełnowymiarowe boiska. My jesteśmy jednak na takim etapie przygotowań, że te mniejsze, hotelowe boiska nam w zupełności wystarczają. Dla piłkarza taki obóz przebiega według rytmu - trening, jedzenie i spanie. I tak w kółko, na nic innego nie ma czasu. Także wszystko mamy, jedzenie jest na wysokim poziomie.
Pracujecie głównie nad siłą, wydolnością, wytrzymałością. Lubisz takie treningi.
- Przede wszystkim wolałbym grać tak jak w innych ligach. Ta przerwa zimowa jest za długa, dwa zgrupowania to dużo za dużo. Niemcy leżą blisko Polski i w ten weekend ruszyła tam kolejka ligowa. Do tego powinniśmy dążyć i miejmy nadzieję, że za kilka lat też tak będzie. Po co piłkarzowi w Polsce grudniowy urlop? Ja zdecydowanie wolałbym wtedy grać i mieć dłuższy urlop latem - tak jest w całej Europie. Taki system jak obecnie działa na naszą niekorzyść. Przypomnijmy tylko to co było rok temu. Ostatni mecz o stawkę z Hapoelem w Izraelu, a kolejny, niezwykle ważny ze Sportingiem dwa miesiące później. To pokazuje, że warto coś zmienić w tym terminarzu.
Zaraz po obozie w Ayia Napie wyruszysz do Malagi na obóz kadry, stamtąd do Irlandii, skąd pewnie polecisz do Costa Ballena. Niezły maraton.
- Jedyny minus tej całej sytuacji jest taki, że praktycznie nie będę się widział z rodziną. Będzie chwila aby nacieszyć się dziećmi czy żoną. Ale poza tym są same plusy, jechać na zgrupowanie reprezentacji Polski to jest wielki zaszczyt dla każdego piłkarza. Tylko i wyłącznie się z tego cieszę.
Przybył ci konkurent do miejsca w składzie - Tomasz Brzyski. To w jakimś stopniu zmienia twoją sytuację?
- Moja sytuacja się kompletnie nie zmienia. Jest za to większy komfort dla trenera, który ma szersze pole manewru. Tomkowi trzeba życzyć, aby dał tej drużynie to co ma najlepsze. A co do mojej sytuacji... Gdy byłem w Panathinaikosie pojawiły się spekulacje, że do zespołu dołączy nowy napastnik. Zapytałem więc kolegi z ataku co on to? On odparł "a co mnie to obchodzi. Przecież i tak muszę dobrze trenować i dobrze grać". I taka jest prawda. Nie ma co zwracać uwagi na innych, trzeba robić swoje, wykonywać zadania jakie stawia przede mną trener i się z nich wywiązywać jak najlepiej.
Masz też coraz więcej zadań poza boiskowych - służysz radą młodym graczom, podpowiadasz im na boisku, razem z nimi się cieszysz gdy im coś wyjdzie.
- Taka jest rola starszych piłkarzy, musimy ich umiejętnie wprowadzać do seniorskiej piłki. Nie oczekujemy od nich cudów, mamy dużo zrozumienia dla nich. Sam byłem młody i wiem jakim przeżyciem był dla mnie wyjazd na zgrupowanie z pierwszym zespołem. A ja przecież nigdy nie wyjechałem w ich wieku na obóz z tak dobrą drużyną jak Legia. Tym bardziej mają prawo być
zestresowani. Dlatego musimy wykazywać dużo cierpliwości, udzielać dobrych rad i wszelkich podpowiedzi. A oni może kiedyś nam się odpłacą.
Szkoda tylko Tomka Kiełbowicza, wydaje się być trochę przygnębiony całą sytuacją.
- Tomkowi należy się szacunek, za to czego dokonał. Trener Urban szanuje piłkarzy i wydaje mi
się, że przygotuje coś wyjątkowego aby Tomka pod koniec sezonu godnie pożegnać przed publicznością w Warszawie.
Kiedyś powiedziałeś, ze nie jesteś piłkarzem, który będzie całował herb aby tylko przypodobać się kibicom. Ale czy po tylu latach gry w Legii możesz powiedzieć, że to jest twój klub?
- Zdecydowanie tak, jestem przekonany, że to jest mój klub. Świetnie się czuję w Warszawie, zarówno prywatnie jak i zawodowo. Wszystko co najlepsze w moim życiu wiąże się z Warszawą. Będąc piłkarzem Legii urodziła mi się córka - tyle, że przyszła na świat w Poznaniu, gdzie moja żona miała lekarza prowadzącego. Ale już mój syn urodził się w Warszawie i jest warszawiakiem. Mimo, że przez tyle lat nie zdobywaliśmy z Legią tytułu mistrzowskiego to uważam, że gram w najlepszym polskim klubie. Legia wszędzie przyciąga tłumy na trybuny, wzbudza wiele emocji. Zwycięstwo nad Legią ma inny wymiar, jest czymś niesamowitym. Teraz gdy mówię o tym czuję, że podchodzę do tego emocjonalnie czego kiedyś nie miałem. Owszem nie całuję herbu, ale nie chciałbym aby ktoś z tego powodu myślał, że ja tego klubu nie szanuję. Tak nie jest! Identyfikuję się z Legią i pokazuję to na boisku jak i poza nim. A to chyba jest najważniejsze? Dla mnie gra w Legii jest olbrzymim wyróżnieniem. Jestem zaszczycony, że mogę grać w takim klubie - w Polsce lepszego nie ma.
Kibice często pytają czy piłkarze Legii mogliby ich poprzeć wychodząc np. na jakiś mecz w koszulkach "Jesteśmy z Wami" albo "Nie ma Legii bez Żylety"? Braliście w ogóle taki pomysł pod uwagę?
- W całej tej sytuacji mam swoje zdanie i jest ono podzielone. Nie powiem, że stoję w stu procentach za klubem i nie powiem, że stoję w stu procentach za kibicami. Jest to temat niezwykle delikatny gdyż wielu kibiców podchodzi do niego w sposób bardzo emocjonalny. Można odnieść wrażenie, że jeśli ktoś nie popiera kibiców całkowicie to od razu jest przeciwko nim - a tak nie jest. Chcielibyśmy aby kibice wrócili na trybuny, ale naszym zadaniem ponad wszystko jest gra w piłkę. Dla nas ta wojna jest często dziwna i niezrozumiała i nie chcemy byś w niej wykorzystywani przez żadną ze stron. Ostatnio problemem są race, dużo się mówi o legalizacji pirotechniki. Ale póki co ona jest zabroniona, a jeśli ktoś nie będzie przestrzegał prawa to klub musi jakoś reagować, nawet jeśli jest innego zdania. Takie jest prawo i trudno je kwestionować. Wracając do tego poparcia... Nie oczekujcie od nas, że będziemy wychodzić w koszulkach popierających którąkolwiek ze stron. To w pewnym sensie stawianie nas pod ścianą, że nie mamy wyboru i musimy coś zrobić. Wiem, że zaraz się okaże że albo jesteśmy z kibicami albo przeciwko nim. Brak tutaj jakiegoś wypośrodkowania.
Co chciałbyś osiągnąć przez najbliższy rok poza mistrzostwem Polski? Chciałbyś jeszcze spróbować jakiegoś transferu zagranicznego?
- Ponad wszystko mistrzostwo Polski. Jeśli chodzi o wyjazd to nie mam ciśnienia na transfer zagraniczny. Gram jak już mówiłem w świetnym klubie. Ale jest też druga strona. Jestem jedynym starszym piłkarzem reprezentacji Polski z ligi polskiej. Kiedy skończę karierę i spojrzę w swoje CV nie chciałbym aby się okazało, że jestem tylko piłkarzem naszego krajowego podwórka. Chciałbym osiągnąć coś więcej, wyjechać z kraju, grać w innej lidze i żyć w innej kulturze. Chciałbym sprawdzić się w innej rzeczywistości. Zawsze szanowałem piłkarzy grających zagranicą, to fajna sprawa i duży wyczyn. Niby miałem możliwość spróbowania tego w Grecji - była liga i europejskie puchary. Ale wszystko dość szybko prysło jak bańka mydlana, ta przygoda trwała za krótko. Wracałem do Polski z innych powodów niż sportowe. Mam coś do pokazania i udowodnienia - nie komuś, ale sobie. Dlatego chciałbym jeszcze spróbować, ale to nie jest taki temat że siedzę i myślę o transferze. Nie mam takiego ciśnienia, jest mi w Legii fajnie. I z pewnością gdyby taka propozycja się pojawiła to musiałbym się nad nią mocno zastanawiać. Mamy duże szanse zdobycia upragnionego mistrzostwa Polski, a co za tym idzie perspektywę walki o Ligę Mistrzów.
A zdecydowałbyś się na przeprowadzkę wraz z rodziną do Arabii gdyby zadzwonił trener Skorża?
- Wyjeżdżając do Arabii jedzie się po pieniądze, a nie robić karierę - to mnie akurat nie obchodzi. Ja chciałbym się sprawdzić w innych warunkach pod względem sportowym. Chciałbym jeszcze powalczyć, nie jestem jeszcze w takim wieku aby tylko robić pieniądze, chciałbym jeszcze coś osiągnąć.
Często się mówi, że w lidze największym przeciwnikiem Legii jest Legia. Teraz już kibice i dziennikarze niemal skazali Legię na mistrzowski tytuł. To jest chyba ogromne zagrożenie, przerabialiśmy to już rok temu?
- To towarzyszy nam już od roku. Przez ten czas zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić, teraz nas to już nie paraliżuje, jesteśmy już jakby obok tego. Co ciekawe taka sytuacja jest korzystna dla innych, wszyscy czekają kiedy ta Legia będzie miała dołek, kiedy zacznie przegrywać i gubić punkty. O innych zespołach się nie mówi, oni się spokojnie przygotowują i będą się starali zaskoczyć. Wszyscy mówią, Legia będzie mistrzem i powtarzają, że jesienią słabo grał Lech. Ale jeśli oni mieli taką słabą rundę i zdobyli 29 punktów to co będzie się działo, kiedy zaczną grać lepiej? Dlatego podchodzimy do tego spokojnie, robimy swoje.
Graliście już w Lidze Europy. Czy Liga Mistrzów to jest coś realnego dla Legii w najbliższym czasie.
- Ponoć łatwiej jest teraz awansować do Ligi Mistrzów jak do Ligi Europy. Chcielibyśmy przekonać się na własnej skórze czy faktycznie tak jest. Czy stać nas to mam nadzieję się przekonamy. Mamy wielu młodych zawodników - piłkarsko dadzą radę, ale dochodzi jeszcze kwestia psychiki, kwestia mentalna. Ale spokojnie najpierw... wygrajmy z Koroną w Kielcach. Potem będziemy myśleć o kolejnych meczach. Są w klubie ludzie, którzy już na pewno o tym myślą przyszłościowo, powstał komitet transferowy, który ma to na uwadze.
Czego można ci życzyć w najbliższym roku?
- Zdrowia ponad wszystko, formy i obyśmy jak najczęściej cieszyli się wszyscy ze zwycięstw Legii.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.