Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jan Mucha: Wiśle wiosną przydarzą się wpadki

Mariusz Ostrowski

Źródło:

10.12.2007 10:52

(akt. 21.12.2018 14:26)

- Górnik postawił nam trudne warunki, dlatego męczyliśmy się z nim właściwie do samego końca. Niepotrzebnie, bo okazji ku temu, aby rozstrzygnąć ten mecz, było mnóstwo. Szwankowała jednak skuteczność i dlatego z minuty na minutę była coraz większa nerwówka. Na szczęście udało nam się wygrać i udanie zakończyć ten rok. - podsumowuje mecz z Górnikiem, bramkarz Legii <b>Jan Mucha.</b>
Z Janem Muchą, bramkarzem Legii Warszawa, rozmawia Paweł Drażba- Oprócz dwóch groźnych sytuacji stworzonych przez napastników Górnika nie miał Pan jednak w tym spotkaniu zbyt wiele pracy. - Niby dwie, ale jednak groźne. Bramkarzowi nie jest łatwo o dobrą interwencję, gdy przez całe spotkanie jest praktycznie bezrobotny. Nie dałem się jednak pokonać. - Przez dwa ostatnie lata był Pan jedynie rezerwowym bramkarzem Legii. Pewnie cieszy się Pan więc, że jesienią wystąpił we wszystkich ligowych meczach zespołu? - Strasznie się przez te dwa ostatnie lata na ławce wynudziłem i teraz chcę grać jak najwięcej. Nie powiem więc, że cieszę się, że ten rok się już kończy. Dla mnie sezon mógłby trwać dalej, mogę grać w piłkę przez okrągły rok. - Czuł się Pan gorszy od Łukasza Fabiańskiego, z którym przegrywał Pan rywalizację o bluzę z numerem jeden w Legii? - Na pewno nie. Uważam, że prezentowaliśmy podobne umiejętności, trener jednak stawiał na Łukasza. - Może więc Pan również przeniesie się do Arsenału? Ponoć zainteresował się Panem... ten z Kijowa. - Jestem teraz pierwszym bramkarzem Legii i chciałbym tu zostać. Odszedłbym tylko wtedy, gdyby pojawiła się naprawdę korzystna oferta. - W 17 meczach tego sezonu puścił Pan zaledwie siedem goli, dziesięć razy zachowując w meczu czyste konto. Czy Jan Mucha jest najlepszym bramkarzem w polskiej lidze, czy po prostu znakomicie grali obrońcy? - Dobrym, ale czy najlepszym? Nie wiem. Fajnie, że straciliśmy tak mało goli, ale to nie jest tylko moja zasługa. Przyczynił się do tego cały zespół. - Czy pamięta Pan szczególnie którąś z tych siedmiu puszczonych bramek? Mógł Pan w którejś sytuacji zachować się lepiej? - Tak na gorąco nie mogę sobie przypomnieć żadnej sytuacji, w której mogłem zachować się lepiej. Najważniejsze jednak, że nie przydarzyła mi się żadna poważna wpadka. Choć i to już historia - w piłce swoją wartość trzeba pokazywać z dnia na dzień. Nikt nie będzie pamiętał, że zagrałem dobry mecz wczoraj, jeśli dziś zawaliłem. - Legia była wielką niewiadomą tego sezonu. Wymieniliście pół składu, przyszedł nowy trener. Jak oceni Pan te pół roku w waszym wykonaniu? - Niektórzy mówią, że to wielkie rozczarowanie, że jesteśmy na drugiej, a nie pierwszej pozycji w tabeli. Ludzie zupełnie nie pamiętają, że ta drużyna ma ledwo pół roku. Mamy nową taktykę, gramy kombinacyjnie, z pomysłem, staramy się często angażować w grę skrzydła. Nasz styl cały czas się kształtuje i każdy dzień działa na naszą korzyść. Ta druga pozycja jest naszym sukcesem. - Czego zabrakło Legii w przegranych meczach z Lechem, Koroną, Wisłą (wszystkie po 0:1)? Szczęścia, skuteczności? - Na pewno i jednego, i drugiego. W tej rundzie straciliśmy kilka głupich punktów i wiosną musimy tego po prostu uniknąć. Niektórzy mówią, że sprawa mistrzostwa jest już rozstrzygnięta. Wisła rzeczywiście jest poza zasięgiem innych drużyn? Sprawa mistrzostwa jest w dalszym ciągu otwarta. Wierzę, że Wiśle przydarzy się jeszcze niejedna wpadka, a wtedy my to wykorzystamy i jeszcze przeskoczymy Wisłę.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.