Jan Mucha: Zawsze trzeba trochę zdenerwować rywala
24.11.2008 08:15
- Jeśli chodzi o rzut karny, to byłem bardzo wkurzony, że sędzia podyktował jedenastkę, i za wszelką cenę chciałem obronić ten strzał. Zawsze czekam do końca. Trzeba trochę po stresować przeciwnika. Uważam, że to był bardzo ważny moment. Gdybyśmy wtedy stracili bramkę, to mogłoby być ciężko. Przed meczem mówiłem, że wygra ten, kto strzeli pierwszy gola. Sprawdziło się - opisuje bramkarz warszawskiej Legii <b>Jan Mucha.</b>
Po raz drugi w tym sezonie zostaje Pan bohaterem Legii. Wcześniej zatrzymał Pan Wisłę Kraków, a teraz Ruch Chorzów.
- Na pewno nie byłem najlepszym zawodnikiem. Mało błędów popełniłem? Przecież sprokurowałem rzut karny.
Jednak chwilę później popisał się Pan świetną interwencją. Miał Pan uwagi do decyzji sędziego. Arbiter się pomylił, dyktując jedenastkę?
- Sędzia główny długo się wahał. Asystent pokazał, że karny Ruchowi się należy. Podobno był pewny swojej decyzji. Powiem tak: na pewno nie trafiłem w piłkę, ale nie jestem pewien, czy interweniowałem w taki sposób, by dać powody sędziemu do podyktowania jedenastki. Nie było to aż tak ostre starcie. Napastnik Ruchu świetnie wykorzystał tę sytuację. Doskonale wiedział, że nie dojdzie do piłki, więc nie widząc innego wyjścia, padł na murawę. Cwaniackie zachowanie.
Jeszcze przed strzałem Wojciecha Grzyba wiedział Pan, w który róg się rzucić?
- Zacznę od tego, że warunki były katastrofalne. W pewnym momencie widoczność była tak słaba, że nie wiedziałem, gdzie jestem. Jeśli chodzi o rzut karny, to byłem bardzo wkurzony, że sędzia podyktował jedenastkę, i za wszelką cenę chciałem obronić ten strzał. Zawsze czekam do końca. Trzeba trochę po stresować przeciwnika. Uważam, że to był bardzo ważny moment. Gdybyśmy wtedy stracili bramkę, to mogłoby być ciężko. Przed meczem mówiłem, że wygra ten, kto strzeli pierwszy gola. Sprawdziło się.
W tym meczu prowokował Pan groźne sytuacje pod swoją bramką. To taka metoda, by zostać bohaterem?
- Przy strzale z dystansu Scherfchena piłka w ostatniej chwili skręciła. Dobrze, że w porę się pozbierałem i obroniłem dobitkę Zająca. Cieszy, że Legia potrafi wygrywać w takich warunkach. Trzeba zakończyć tę rundę w dobrych humorach, by fajnie przezimować.
Piotr Rocki powiedział po meczu, że stanowił Pan 70 procent siły Legii.
- Oczywiście przesadził. Czuję się świetnie, ale koniec rundy jest bardzo ciężki. Jestem trochę zmęczony. Formalnie runda się kończy, lecz gramy jeszcze dwa dodatkowe mecze, a warunki już na pewno nie będą lepsze. Na szczęście nie tylko dla nas. Dla innych też.
Nie tylko Pan wygląda na zmęczonego. Pana koledzy z pola długo męczyli się z Ruchem.
- Faktycznie, w pierwszej połowie nie graliśmy najlepiej. Na szczęście w szatni się zmobilizowaliśmy, po przerwie ruszyliśmy mocniej do przodu, co się opłaciło. Fajnie, że Legia potrafi wygrywać z takim rywalem na wyjeździe, na dodatek w takich warunkach. To będzie procentować.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.