Jan Urban: Jesteśmy panami sytuacji
25.04.2009 09:30
- Jest szansa na zdobycie mistrzostwa Polski, jakiej nie miałem wcześniej. W poprzednim roku o tej porze było wszystko pozamiatane. Teraz to my gramy na własnym boisku i musimy zrobić wszystko, aby to wykorzystać. Wygrana oznacza, że zostawiamy Lecha w tyle na cztery punkty i w pozostałych pięciu kolejkach musielibyśmy potknąć się dwa razy, a on jeszcze to wykorzystać. Czyli jesteśmy panami sytuacji - mówi trener Legii <b>Jan Urban</b>.
To najważniejszy miesiąc w pana karierze trenerskiej?
- Trudno powiedzieć. Jest szansa na zdobycie mistrzostwa Polski, jakiej nie miałem wcześniej. W poprzednim roku o tej porze było wszystko pozamiatane. To ważny moment, ale ja poważnie podchodzę do tego niezależnie od tego, w jakiej części sezonu się znajdujemy.
Czuje pan ciśnienie związane z nadchodzącym meczem?
- Pewnie przed samym spotkaniem, im bliżej jego rozpoczęcia, tym dreszczyk emocji będzie większy, bo i przeciwnik klasowy. Staram się za bardzo z zawodnikami na temat tego spotkania nie rozmawiać, nie motywować. I tak zrobicie to wy, ich rodziny, znajomi, sytuacja w tabeli.
Trener Smuda zasugerował swoim zawodnikom, aby zbytnio nie udzielali się w mediach.
- Każdy ma swoją taktykę przygotowania do danego spotkania. Moim zdaniem trzeba zachowywać się podobnie, bez względu na to, z kim się gra. Koncentracja, odcięcie się od kogoś, tak zwykło się robić. Ale nie można też z tym przesadzać, bo co za dużo, to niezdrowo.
Czyli jakiejś specjalnej motywacji nie będzie?
- Odprawa przedmeczowa będzie różniła się od innych. Nie będę musiał mówić, jak ważne jest to spotkanie. Bardziej będziemy się koncentrować na tym, jak gra Lech, a jak my, jaką strategię przyjmiemy, gdzie możemy zaskoczyć rywala, jak go podejść.
Trzy razy grał pan przeciwko Lechowi, dwa razy przegrał, raz zremisował, a Legia nie zdobyła w tych spotkaniach gola.
- Ale ostatnio było 0:0, więc była już poprawa (śmiech). Rzeczywiście, ale ja nie zwracam na to specjalnie uwagi. Nawet nie pamiętam tej ostatniej porażki na własnym boisku.
Możemy liczyć na to, że będzie to mecz, który nas zachwyci?
- Może być, ale niestety nie musi. Powiem szczerze. Obie drużyny bardzo się szanują, wiedzą jakim potencjałem dysponuje przeciwnik. Im bliżej będzie końca tego meczu i żadna z drużyn nie rozstrzygnie go na swoją korzyść, tym więcej będzie gry zachowawczej. Zmienić to może tylko szybko strzelony gol. A w tych trzech, o których wspominaliśmy, tak nie było.
A Lech lubi strzelać w końcówkach.
- Tutaj procentuje doświadczenie z europejskich pucharów, gdzie presja jest dużo większa niż w lidze. Widać, że oni nie tracą w tych momentach głowy, grają do końca. A że mają farta, to inna sprawa (śmiech).
W czasie losowania półfinału Remes Pucharu Polski trener Smuda zaproponował panu remis, ale wtedy to on prowadził w tabeli. Teraz, kiedy Legia jest liderem, zgodziłby się pan?
- Teraz to my gramy na własnym boisku i musimy zrobić wszystko, aby to wykorzystać. Wygrana oznacza, że zostawiamy Lecha w tyle na cztery punkty i w pozostałych pięciu kolejkach musielibyśmy potknąć się dwa razy, a on jeszcze to wykorzystać. Czyli jesteśmy panami sytuacji.
Coraz częściej mówi się, że to Legia jest faworytem tego spotkania. Nie przeszkodzi to pana drużynie?
- My w ogóle nie byliśmy jakimś wielkim faworytem do wygrania ligi. Mieliśmy nawet taki moment, w którym nas skreślono. Mimo tego, że cały czas byliśmy w czołówce. Ja wychodzę z założenia, że trenerów można oceniać w dwóch momentach: po rundzie i po zakończeniu sezonu. I ja jestem na taką weryfikację gotowy.
Rozmawiał: Adam Dawidziuk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.