Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jan Urban: Pozostawić po sobie ślad

Redakcja

Źródło:

03.09.2007 06:19

(akt. 22.12.2018 07:31)

- Nikt nie lubi krzyku. Chcę, by poczuli, że mają moje zaufanie. Wierzę w nich, w niektórych nawet bardziej niż oni sami. Piłkarze wiedzą, że po dwóch błędach nikt im głowy nie urwie. Wiedzą też, że jest coś, czego nie wybaczę - brak poświęcenia - przyznaje szkoleniowiec Legii Warszawa, <b>Jan Urban</b>. Pod wodzą byłego gracza między innymi hiszpańskiej Osasuny Pampeluna "wojskowi" odnieśli sześć zwycięstw w sześciu pierwszych kolejkach sezonu.
Legia wygrała sześć kolejnych meczów, nie tracąc bramki. Trenerzy zwykle zapewniają przy takich okazjach, że rekordy nie są ważne. Mówią szczerze? - Dla mnie są ważne. Tego staram się też nauczyć piłkarzy: w życiu liczy się, żeby pozostawić po sobie ślad. My ten ślad w historii Legii zostawiamy. Ale o rekordach myśli się w tygodniu. W dniu meczu nie. Skąd ta seria zwycięstw drużyny, która nie była przed sezonem faworytem? - Podobno odnosimy je dzięki szczęściu. Wielu ostrzyło sobie zęby na nasz wyjazd do Lubina, tam mieliśmy dostać baty. Ale wygraliśmy, bo może w niektórych chwilach tego sezonu szczęście rzeczywiście było przy nas, ale jak się spojrzy na całość, to po prostu gramy dobrze. Nie ma w tym przypadku. Zbudowaliśmy drużynę tak, by była w niej rywalizacja na każdej pozycji. I nie wystarczy, że będę mówił o rywalizacji, muszę to potwierdzić czynami. Dlatego np. sadzam na ławce rezerwowych Miroslava Radovicia, co dla wielu jest zaskoczeniem, a gra Kamil Grosicki. W rezerwach Osasuny są jeszcze tacy piłkarze jak Inaki Astiz, którzy z miejsca staliby się wyróżniającymi piłkarzami ekstraklasy? - Byłoby kogo wziąć. Nawet chciałem to zrobić, ale skończyło się na tym, że trafił do nas tylko Inaki. Gdyby nie przyjechał do Polski, byłby dzisiaj w pierwszej drużynie Osasuny, bo w tym czasie Glasgow Rangers kupili Carlosa Cuellara i zwolniło się miejsce. Inaki jest zdolny, ciągle się rozwija. Byle tylko nie przesadzać z pochwałami. To zresztą i mnie dotyczy. Komplementy po pięciu czy dziesięciu kolejkach są miłe, ale dla mnie liczy się tylko ta najważniejsza ocena, w maju przyszłego roku. Najpierw będzie jednak koniec października, 12. kolejka i mecz z Wisłą w Krakowie. To najgroźniejszy rywal? - Mówiłem to jeszcze przed sezonem. Zagłębie też, mimo porażki z nami, będzie w tabeli wysoko.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.