Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jarosław Ostrowski: Browary płacą duże pieniądze

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

09.03.2009 08:38

(akt. 18.12.2018 02:44)

- Już teraz nie wszystkim klubom zależy na karaniu ludzi, którzy łamią na stadionie prawo. Powiedzmy, że w czasie meczu odpalono racę. By ukarać sprawcę, klub musi przekazać materiały z monitoringu policji, a ona ma obowiązek złożenia wniosku o ukaranie do sądu grodzkiego. Proste? Teoretycznie, bo klub musi chcieć ukarać, a łatwo sobie wyobrazić, że materiał zostaje "przypadkowo" skasowany lub w inny sposób utracony. Może w imię dobrej współpracy klubu z kibicami? W rundzie jesiennej kibice Legii, wbrew zasadom, byli wpuszczeni na wszystkie mecze wyjazdowe. Będziemy zawiadamiali Komisję Ligi o każdym przypadku łamania prawa - mówi dla Gazety Wyborczej członek zarządu Legii Warszawa <b>Jarosław Ostrowski</b>.
Stowarzyszenia kibiców protestują przeciw restrykcyjnej, ich zdaniem, ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych. Nie podobają im się klubowe zakazy stadionowe, obowiązek podawania danych osobowych, a nawet sprzedaż piwa na stadionach - Są bardziej restrykcyjne akty prawne w Europie. Ci, którzy nie reprezentują interesów chuliganów i nie będą na meczach łamać prawa, nie mają się czego bać. Ma pan coś przeciwko, by legitymowała pana policja? Ja nie, bo nie mam nic do ukrycia, a dzięki temu wzrasta moje poczucie bezpieczeństwa. W zbieraniu danych osobowych zmian rewolucyjnych nie ma. Dziś też obowiązkowo kibic musi podać imię, nazwisko i PESEL. Nowa ustawa dodaje tylko wizerunek twarzy, czyli zdjęcie, by nie wpuszczać tych, których sąd ukarał zakazem stadionowym. Właśnie. Organizacje kibicowskie twierdzą, że jeśli kluby dostaną prawo karania zakazami stadionowymi, będą to wykorzystywać bez opamiętania... - ...Słyszałem. Mamy niby karać tych niewinnych, najbardziej zagorzałych, którzy na stadionie zachowują się najwspanialej. Legia nałożyła już kilkaset zakazów klubowych i wszystkie mamy świetnie udokumentowane. Gdyby było inaczej, Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa skorzystałoby z okazji i pomogło ukaranym pozwać klub do sądu. Organizacje kibicowskie mówią, że nowa ustawa narusza ich prawa, a ja się pytam, gdzie są prawa osób, których dotykają zachowania bezprawne. Gdzie prawa tych, którzy chcą przyjść na mecze z dziećmi, małżonkami, całymi rodzinami i bez obawy o własne bezpieczeństwo, a także bez wysłuchiwania wulgaryzmów przeżyć widowisko sportowe. "Piłka nożna dla kibiców" - OK, a co dla właścicieli klubów, sponsorów, partnerów klubów? Możliwość wydawania pieniędzy? Trochę mało. Ustawa wprowadza elektroniczny system identyfikacji kibiców na meczach Ekstraklasy, ale zakazy klubowe mają obowiązywać tylko na stadionie, na którym zostały wydane. - Jeśli organizatorzy meczów będą sprzedawali bilety na mecze wyjazdowe zgodnie z zasadami, nie będzie problemu [czyli jeśli np. Legia gra w Poznaniu, Lech przekazuje bilety warszawskiemu klubowi, a ten nie sprzeda ich swoim ukaranym kibicom]. Ale jeśli kluby ciągle będą dogadywać się z kibicami gości i wpuszczać ich bez żadnej kontroli, a Komisja Ligi nie będzie zauważała problemu, to nic się nie zmieni. W rundzie jesiennej kibice Legii, wbrew zasadom, byli wpuszczeni na wszystkie mecze wyjazdowe. Będziemy zawiadamiali Komisję Ligi o każdym przypadku łamania prawa. Po zmianach Senatu zakaz klubowy musi zatwierdzać Komisja Ligi z Filipem Jańczukiem z Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców. To prawnik "Wiary Lecha". Szefem OZSK jest Krzysztof Markowicz z działu marketingu KKS Lech Poznań, który chciał dyscyplinować kibiców "masażem twarzy", a uchwalenie ustawy o bezpieczeństwie nazwał "pier..... o szopenie". - Już teraz nie wszystkim klubom zależy na karaniu ludzi, którzy łamią na stadionie prawo. Powiedzmy, że w czasie meczu odpalono racę. By ukarać sprawcę, klub musi przekazać materiały z monitoringu policji, a ona ma obowiązek złożenia wniosku o ukaranie do sądu grodzkiego. Proste? Teoretycznie, bo klub musi chcieć ukarać, a łatwo sobie wyobrazić, że materiał zostaje "przypadkowo" skasowany lub w inny sposób utracony. Może w imię dobrej współpracy klubu z kibicami? Długo możemy się tak bawić. Można mieć zastrzeżenia do składu Komisji Ligi i jej orzecznictwa, ale jej decyzja nie będzie ostateczna. Kluby i kibice będą mogły ją zaskarżyć do sądu powszechnego. OZSK nie życzy też sobie piwa na stadionie. Jańczuk argumentował, że kibiców po alkoholu ciężko poskromić... - Stowarzyszenia kibiców nie są od tego, by utrzymywać porządek na stadionie. Mogą i powinny współdziałać z klubami na rzecz podnoszenia kultury widowisk sportowych. Browary płacą duże pieniądze restauracjom i pubom za sprzedawanie piwa na wyłączność. Podobnie byłoby z klubami. Jeśli Sejm nie odrzuci poprawek Senatu, będzie to krok w tył w cywilizowaniu polskich stadionów. Jeśli odrzuci, ale kibice nadal będą naciskać, na pewno znajdą się kluby, które im ulegną i piwa sprzedawać nie będą, w końcu jest to tylko możliwość, a nie obowiązek sprzedaży piwa. Ze względu na silną pozycję kibiców w niektórych klubach nie wyobrażam też sobie zakazu stadionowego wydanego przez te kluby. Może biorąc pod uwagę kulturę picia w Polsce, stowarzyszenia mają rację? - Pewnie znajdą się tacy, którzy będą robili, co mogli, by opić się alkoholu ponad miarę, ale to nie przesądza o tym, że piwo na stadionach to zły pomysł. Wręcz przeciwnie - należy robić wszystko, by pomysł ten się przyjął. Wejścia pijanych na trybuny Legii są bardzo rzadkie, kibice wiedzą, że mamy alkomaty i jeśli wypiją za dużo, nie wpuścimy ich. Ale wszystko zależy od konsekwencji i stanowczości. Na meczach reprezentacji organizowanych [przez PZPN] na naszym stadionie pod bramami zostałoby pewnie 70 proc. osób. Nie jestem w stanie zrozumieć, po co człowiek, dajmy na to z Pomorza, jedzie przez całą Polskę do Chorzowa, po czym zasypia przed pierwszym gwizdkiem i budzi się pod koniec meczu. Równie dobrze można się przecież upić w domu. W Europie dominują dwie szkoły. W Niemczech piwo można wnieść na trybunę. W Anglii trzeba je wypić przed wejściem. W obu krajach są limity sprzedaży jednej osobie, choć wynika to raczej z konieczności obsłużenia jak największej liczby kibiców. W Polsce też można wprowadzić limit piwa i zabronić spożywania w określonych miejscach. W czasie prac nad ustawą wielkim sojusznikiem organizacji kibicowskich był rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski. - Robił wszystko, by okaleczyć ustawę. Nie stworzył ani jednego pisma, w którym proponowałby coś konstruktywnego. A przecież wiele lat spędził w Londynie i mógł proponować rozwiązania, które tak świetnie sprawdzają się w Anglii. Niestety, jego pomysły ograniczyły się do destrukcji. Nie rozumiem, dlaczego pan Kochanowski nie zajmuje się prawami obywatelskimi zdeptanymi przez chuliganów. Zależy mu na niekontrolowanym dostępie wszystkich na mecze. Wolałbym, żeby włączył się w dyskusje, jak sprawić, by ci, którzy nie potrafią się zachować na stadionie, nie byli na niego wpuszczani.

Polecamy

Komentarze (61)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.