Jean-Pierre Nsame Pierwszy trening Jeana Pierra Nsoma z Legią
fot. Marcin Szymczyk

Jean-Pierre Nsame. Trudne dzieciństwo, oskarżenie i uniewinnienie, legenda

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

24.06.2024 14:00

(akt. 24.06.2024 14:48)

Miał trudne dzieciństwo w Kamerunie. Mając sześć lat rozpoczął nowe życie w Europie. Po debiucie w Ligue 1 doświadczył rodzinnego dramatu, został oskarżony i uniewinniony. Stał się legendą Young Boys Berno, ale opuszczał klub w nieprzyjemnej atmosferze. Zapraszamy na sylwetkę nowego napastnika Legii, Jeana-Pierre’a Nsame’a, który został wypożyczony do "Wojskowych" z beniaminka Serie A, Como.

Olivier Pickeu, były dyrektor generalny Angers, obecnie prezydent SM Caen:Nsame to maszyna. Przede wszystkim słucha i zadaje sobie pytania – to charakterystyczna cecha sukcesu (nzz.ch).

Gerardo Seoane, były szkoleniowiec obecnego mistrza Szwajcarii, aktualny trener Borussii Moenchengladbach:To szczególny przypadek. Jest typem zawodnika podstawowego składu, jeśli chodzi o potencjał i usposobienie (Berner Zeitung).

Gerard Castella, dyrektor ds. szkolenia w BSC Young Boys:Ma nogi jak z żelaza lub betonu, przeciwnikowi niełatwo go przesunąć (NZZ).

Steve von Bergen, dyrektor sportowy klubu z Berna: – Jest tutaj legendą. Ma wystarczająco dużo argumentów, wygrał już tak wiele z Young Boys (4-4-2.com). 

TRUDNE DZIECIŃSTWO, SPOTKANIE Z MAMĄ PO 18 LATACH, REPREZENTACJA

Jean-Pierre Nsame urodził się 1 maja 1993 roku, w kameruńskim Duali. Miał trudne dzieciństwo. – Żyliśmy w kiepskich warunkach, ale ubóstwo dało mi także bogate doświadczenia. Moja mama pozwoliła mi przeprowadzić się do Europy, gdy miałem sześć lat. Jestem jej za to dozgonnie wdzięczny – tłumaczył napastnik, cytowany przez Blick.

Pod koniec lat 90. przyleciał do Clichy-sous-Bois, w aglomeracji paryskiej. Początkowo myślał, że jest na wakacjach z ojcem i młodszą siostrą, ale tak nie było. Rozpoczął nowe życie na innym kontynencie. Doznał szoku, gdyż zobaczył rzeczy, których nigdy wcześniej nie widział. – Wszędzie beton, samochody, autobusy – wyliczał w jednym z wywiadów. Teraz, kiedy wraca do Kamerunu, czuje się obco. – Przyjąłem europejską mentalnośćmówił napastnik, wciąż mający w pamięci łzy mamy, z którą – od momentu pożegnania na lotnisku – spotkał się po raz pierwszy od 18 lat, przy okazji pierwszego powołania do kadry i przylotu do Duali na mecz z Nigerią.

Moja historia sprawia, że ​​zawsze czułem się Europejczykiem. Wróciłem do Afryki 18 lat po wyjeździe i przeżyłem szok kulturowy, również dlatego zdecydowałem się nie grać już w reprezentacji Kamerunu. Wiem jednak, że te korzenie są częścią mnie – tłumaczył w focus.swiss.

Nsame to 4-krotny reprezentant kraju (powołanie na MŚ 2022), który miałby na koncie pewnie więcej występów, lecz niektóre względy sprawiły, że wyszło inaczej. – Kamerun dzwoni do mnie od roku, lecz nie mogę tam pojechać. Powód jest prosty: moja córka mieszka we Francji i chodzi do szkoły. Potrzebuje także taty, by pomógł jej na nowym etapie. Rozmawiałem z trenerem, by wyjaśnić mu, dlaczego nie przyjechałem. Mówiłem: "Zanim zostanę piłkarzem, jestem przede wszystkim ojcem. Mogę zdobyć wszystkie trofea świata, ale jeśli moja córka mnie nienawidzi lub nie jest szczęśliwa, to w ogóle nic nie wygrałem". W listopadzie 2020 roku wezwano mnie i powiedziałem, że przyjadę, lecz tuż przed przerwą reprezentacyjną doznałem kontuzji. (…) Sytuacja osiągnęła punkt kulminacyjny, gdy selekcjoner Antonio Conceicao wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że muszę zająć stanowisko w sprawie kadry i wspomniał o momentach, kiedy do mnie dzwonił, a ja nie przyjeżdżałem. W tym momencie, mówię sobie, że szuka gó… Wystarczyłby zwykły telefon, by rozwiązać problem – opowiadał w mediach ponad trzy lata temu.

Jean Pierre-Nsame Sparing: Legia Warszawa - Odra Opole 2:1
Jean-Pierre Nsame. fot. Marcin Szymczyk

GRAŁ NA PRZERWACH, ŚLEDZIŁ KARIERĘ RONALDO

Już jako dziecko miał piłkę u stóp, nauczył się chodzić dzięki próbom gonienia jej. Na dobre zakochał się w futbolu za sprawą MŚ 2006 i finału Francji z Włochami. – Atmosfera meczu była magiczna. To właśnie wtedy zrozumiałem, że chcę zostać zawodowym graczem – mówił po latach w mediach.

Śledzenie kariery Cristiano Ronaldo dało mu motywację do ciągłego doskonalenia się i osiągania ważnych celów. Za wzory do naśladowania uważa również Karima Benzemę, Didiera Drogbę, Rafaela Nadala czy LeBrona Jamesa, a także przedsiębiorców, którzy tworzyli duże firmy i marki. – Najbardziej interesuje mnie nie to, co osiągnęli, ale droga, którą przeszli i trudności, jakie na niej napotkali. Zrozumiałem, że to ludzie, którzy mają wielkie marzenia. Ale za nimi zawsze stoi ciężka praca – wyjaśniał w jednym z wywiadów

Miał świetne umiejętności panowania nad piłką. Musiał i chciał doskonalić technikę, bo sama masywna sylwetka nie gwarantuje sukcesu. Między szkolnymi lekcjami strzelał gola za golem. – Widziałem go grającego na każdej przerwie. Był niezwykle ujmującym dzieckiem, bardzo dojrzałym jak na swój wiek – wspominał w Le Parisien szef rekrutacji w FC Nantes, Matthieu Bideau, który wówczas pełnił rolę nauczyciela wychowania fizycznego w college'u.

Drzwi do zawodowego futbolu otworzyło mu Angers SCO. Kameruńczyk został przyjęty do francuskiego klubu i podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt. Najpierw grał w Ligue 2, potem w Ligue 1, a w tzw. międzyczasie był wypożyczany do Carquefou i Amiens.

OSKARŻONY I UNIEWINNIONY

Lubię trzymać się tego, co mówię. Po drugie, jestem pracowity. Nieważne, czym się zajmuję, zawsze staram się angażować w to na 100 procent. Odporność pozwala mi iść do przodu w codziennym życiu, niezależnie od przeszkód i obszarów. Nie pozwalam sobie na zniechęcenie – tłumaczył w focus.swiss.

Kilka miesięcy po debiucie w Ligue 1, trafił na pierwsze strony gazet, w negatywnym kontekście. Pod koniec 2015 roku oskarżono go o znęcanie się nad niespełna półroczną córką. Przez długi czas nie pozwolono mu zbliżać się do rodziny, aż w grudniu 2017 r. został ostatecznie uniewinniony. – To, co napisano, jest po prostu nieprawdą. Nauczyłem się, że życie jest ważniejsze niż cokolwiek innego i że ta wpadka nigdy nie powinna się wydarzyć. Kiedy o tym myślę, czuję się, jakby ktoś dotykał rany nożem – wyjaśniał w mediach Nsame, jeszcze przed werdyktem wymiaru sprawiedliwości.

Dramat w życiu prywatnym skłonił go do tego, by zmienić otoczenie. Przeprowadził się z Angers do Genewy, gdzie zaczynał od nowa. – W okresie, kiedy nie miałem klubu, pojawiło się wiele pytań. Skorzystałem z okazji, by dużo pracować fizycznie, ponieważ nie chciałem, by moja sytuacja mnie przygnębiła i byłem gotowy, gdyby coś się wydarzyło. Wszyscy obstawiali koniec mojej kariery. Marzyłem o wyjeździe do Anglii, próbowałem dostać się do trzeciej ligi, ale tak się nie stało. Następnie otrzymałem telefon z prośbą o odbycie testów w Servette. Nawet nie wiedziałem, gdzie to jest, lecz tam szybko poczułem przyjemność z treningów i przebywania na boisku – opowiadał Kameruńczyk w serwisie Goal.

Miał fenomenalny sezon w Servette, który grał wtedy na drugim poziomie rozgrywkowym w Szwajcarii. Kameruńczyk strzelił osiem goli w pierwszych siedmiu meczach. Potem wypracował jeszcze lepszą serię, gdyż trafiał do siatki w każdym z siedmiu kolejnych spotkań (aż 10 bramek w tym okresie). Ogółem w barwach klubu z Genewy wystąpił 31 razy, 23-krotnie pokonał bramkarza, skompletował dwa hat-tricki.

Mogę strzelać więcej goli głową, być jeszcze skuteczniejszy w fazie finalizacji i bardziej obecny w grze. Z roku na rok robiłem postępy, jeśli chodzi o wykańczanie akcji w "szesnastce". Moją mocną stroną jest pole karne, gdzie mogę się nieźle poruszać. Jestem także zawodnikiem o imponującej budowie ciała, dobrze przeciwstawiam się obrońcom, nie boję się pojedynków, potrafię powtarzać biegi o wysokiej intensywności. Podczas trwania meczów czuję się mocny mentalnie, skoncentrowany, zawsze czekam na idealną sytuację – opisywał siebie w inside.fifa.com.

Nsame został królem strzelców Challenge League i jej najlepszym zawodnikiem. Jego świetna postawa przełożyła się na transfer do najwyższej klasy rozgrywkowej w Szwajcarii.

SUKCESY W BERNIE, MISTRZOSTWO PO 32 LATACH

Chcę iść do Young Boys, a ten klub mnie chcemówił Nsame w katakumbach stadionu, po ostatnim meczu domowym w barwach Servette. Media pisały, że przed przenosinami do Berna odmawiał udziału w treningach drużyny z Genewy i ćwiczył osobno. – Wszystko to wpisuje się w konflikt, który otwarcie toczy się pomiędzy zawodnikiem a jego klubem – czytamy w tdg.ch.

Przenosinom do Young Boys towarzyszyła wściekłość kibiców jego dotychczasowej drużyny, aczkolwiek piłkarz mówił, że nie wymusił transferu. – Myślałem o zmianie przez pięć miesięcy. Bardzo mi się tam podobało, lecz powiedziałem sobie, że mam 24 lata i czas zrobić kolejny krok, bo jestem niezwykle ambitny. Fani chcieli, by w ich klubie pozostał dobry element, po prostu. To są emocje. Wiem, że mam za co dziękować Servette, ale to samo tyczy się drugiej strony. Moja misja w Genewie została zakończona. Kolejny sezon w Challenge League zablokowałby moją karierę oceniał w wywiadach.

W Bernie spędził najlepszy czas w karierze, odniósł największe sukcesy. Od sezonu 2017/2018, aż do minionego, zdobył sześć mistrzostw Szwajcarii i dwa krajowe puchary, trzykrotnie był królem strzelców rozgrywek (2020, 2021, 2023), dwa razy wybierano go najlepszym piłkarzem ligi (2019, 2020). Występował w Champions League (osiem meczów w fazie grupowej) i Lidze Europy (20 spotkań, sześć goli; awans do 1/8 finału). – Przejdzie do historii jako jeden z najlepszych graczy w YB i ulubieniec publiczności – pisał serwis sport.ch.

Pierwsze trofeum Nsame z Young Boys, wywalczone w 2018 roku, smakowało wyjątkowo. Klub, który nie zdobył mistrzostwa od 32 lat, w końcu przełamał złą passę, w czym miał udział nowy zawodnik Legii. Kameruńczyk wszedł na boisko w 74. minucie meczu z FC Luzern, a kwadrans później został bohaterem, strzelając zwycięskiego gola i zapewniając złoty medal na cztery kolejki przed końcem rozgrywek. – To jeden z najlepszych momentów w mojej dotychczasowej karierze, całe miasto czekało na ten tytuł – mówił w prasie.

Nsame był napastnikiem klubu z Berna przez 6,5 roku (licząc z 6–miesięcznym wypożyczeniem). Ogółem zagrał 242 mecze, zdobył 140 bramek (109 w lidze, 18 w Pucharze Szwajcarii, 13 w rozgrywkach UEFA), wywalczył 39 asyst. Zajmuje 3. miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii Young Boys, za Genim Meierem (313) i Ernstem Wechselbergerem (151). – Jego nazwisko zawsze będzie kojarzone z wielkimi sukcesami i wyjątkowymi doświadczeniami w YB. Status legendy jest dla niego pewny – pisał serwis bscyb.ch.

Od początku kariery w Young Boys pokazywał jakość i występował dość regularnie, choć miał kilka trudniejszych momentów. Mimo udanej pierwszej rundy w YB (11 bramek), po przerwie zimowej ówczesny szkoleniowiec Adi Hutter posadził Kameruńczyka na ławce i zrobił z niego zmiennika. – Uznałem to za niesprawiedliwe, zwłaszcza że trener nie udzielił mi żadnych wyjaśnień. Na szczęście jestem dobrze otoczony, bo dzięki mojemu charakterowi mógłbym zamknąć się w sobie. W tym okresie dużo rozmawiałem z kapitanem Stevem von Bergenem – wyjaśniał w swissinfo.ch.

W sezonie 2019/2020 strzelił 41 goli w 46 meczach. Transfer za granicę wydawał się tylko kwestią czasu, ale Nsame zerwał ścięgno Achillesa, przeszedł operację i pauzował w drugiej części 2021 roku. Zimą, po powrocie do zdrowia, został wypożyczony na jedną rundę, do Venezii. Nie był to dobry moment dla niego (11 występów, 235 minut, 0 bramek, asysta, tylko jedno spotkanie w podstawowym składzie), włoskiego zespołu (brak utrzymania w Serie A) i Young Boys, który – podczas rocznej nieobecności Nsame w drużynie z Berna – nie zdobył żadnego trofeum.

Zapewniono mnie, że na mnie liczą, ale nie wszystko poszło zgodnie z planem, np. jeśli chodzi o czas gry. Kiedy byłem gotowy, dobrze spisywałem się na treningach i zauważyłem to w ciągu tych kilku minut, które dostałem pod koniec meczów, niczego to nie zmieniło. Nie doszło do żadnych wyjaśnień. Środowisko w Wenecji nie było zdrowe, panowały wewnętrzne turbulencje, nad którymi nie miałem kontroli. Cierpiałem. Dlatego każdego dnia skupiałem się na sobie, własnych występach i pracy. Pozostałem profesjonalistą i pod tym względem jestem dumny z tego, co zrobiłem. Klub miał dla mnie opcję, ponieważ wygasał mój transfer czasowy, lecz po spadku z ligi zasygnalizowałem, że nie zostanęwyjaśniał w mediach.   

Wrócił do Berna, gdzie rozegrał bardzo dobry sezon 2022/2023, znowu zostając królem strzelców i dokładając sporą cegiełkę do odzyskania mistrzostwa Szwajcarii przez Young Boys.

Nsame w Young Boys Berno (7.2017 – 1.2024):

  • 2017/2018 – 45 meczów, 15 goli, 5 asyst, faza grupowa Ligi Europy, mistrzostwo Szwajcarii
  • 2018/2019 – 40 meczów, 16 goli, 5 asyst, faza grupowa Champions League, mistrzostwo Szwajcarii
  • 2019/2020 – 46 meczów, 41 goli, 7 asyst, faza grupowa Ligi Europy, mistrzostwo i Puchar Szwajcarii
  • 2020/2021 – 42 mecze, 26 goli, 12 asyst, 1/8 finału Ligi Europy, mistrzostwo Szwajcarii
  • 2021/2022 – półroczna przerwa w grze (kontuzja) i wypożyczenie do Serie A (Venezia)
  • 2022/2023 – 43 mecze, 30 goli, 7 asyst, mistrzostwo i Puchar Szwajcarii
  • 2023/2024 – 26 meczów, 12 goli, 3 asysty, mistrzostwo Szwajcarii

DBANIE O CIAŁO, CZYTANIE BIBLII, WIELE OFERT

Przepis na sukces? Po prostu staram się stać tam, gdzie spada piłka – wyjaśniał w blick.ch. Za tym, kim jest i co osiągnął, kryje się ważna praca, która przechodzi przez przygotowanie fizyczne, odżywianie, sen, umysł. – Posiadam własną kadrę, dietetyka, trenera motorycznego i mentalnego. Wszyscy pomagają mi i mojej rodzinie utrzymać poziom. Zawsze staram się poprawiać fizycznie i taktycznie. Dopóki pozostanę w świecie futbolu, będę to kontynuować. Nadal jest zapał, płomień, jakbym miał 20 lat – oceniał w zagranicznych mediach.

Dużo trenuję i wykorzystuję energię, którą mam wokół siebie, na regenerację. Ciekawość bardzo mi pomaga w dbaniu o umysł. Lubię odkrywać nowe rzeczy: zajmuję się na przykład sofrologią i medytacją. Interesuje mnie wszystko, co może pomóc w samokontroli, oddychaniu lub radzeniu sobie ze stresem. Mam w domu pokój, który wykorzystuję jako salę gimnastyczną. Posiadam sprzęt do krioterapii, rower i normatec, but do terapii ciśnieniowej. Od września mecze rozgrywamy co trzy dni, dlatego ważne jest dla mnie, by poświęcić 45 minut lub godzinę na regenerację na poziomie fizycznym. Wiąże się to również z dobrym snem i odżywianiem – mówił w październiku ub.r., cytowany przez focus.swiss.

Christoph Spycher, kierownik sportowy zespołu z Berna, mówił, że w ostatnich latach żaden zawodnik nie otrzymał tylu ofert, co Nsame. Odkąd Kameruńczyk dołączył do Young Boys, regularnie łączono go z wieloma klubami. Media pisały, że interesowały się nim m.in. Tottenham, West Ham United, Newcastle, Southampton, Celtic, Real Valladolid, SC Freiburg, Dijon, Fenerbahce, Salernitana, Sampdoria, Sassuolo, Monza, Frosinone, Verona, Cremonese, Genoa, Bolonia, Parma, Udinese i Cagliari. Rosjanie (Kubań Krasnodar oraz Lokomotiw Moskwa) byli gotowi zapłacić za niego około 15 mln euro

Są państwa, w których nigdy nie zagram, bo nie mogę ich pogodzić z moją etyką. To kraje arabskie, takie jak Katar. I Rosja. W żadnym z tych miejsc nie czułbym się dobrze – mówił Kameruńczyk, który spędza czas wolny z Biblią w ręku. – Czytam ją od pięciu lat i próbuję zrozumieć. To ogromnie pomaga mi zachować spokój i stabilność jako istoty ludzkiej. Dużo się o sobie uczę. Łatwiej toleruje się też pewne sytuacje, które nie są korzystne – dodał w rozmowie (11.2023) z blick.ch.

NIEPRZYJEMNE ROZSTANIE

W Young Boys dojrzałem i stałem się graczem zespołowym – tłumaczył Kameruńczyk w mediach. – Niezwykle się rozwinął, jest niestrudzony. To zdobywca bramek, który idzie tam, gdzie padają gole, czyli w pole karne. Ma także wyjątkowo dobry pierwszy kontakt z piłką – mówił w Blicku jego były trener, Seoane.

Ostatnia runda w Bernie nie poszła po myśli Nsame, który był rozczarowany liczbą minut (średnio 58 na mecz w Super League) w pierwszej części minionego sezonu. Mimo że czasami pełnił rolę zmiennika, to jesienią zdobył 12 bramek (9 w lidze, 3 w Pucharze Szwajcarii) i miał szanse, by znowu zostać królem strzelców. – Jestem bardzo zły. Zadaję sobie pytanie: Kto na moim miejscu zgodziłby się tak mało grać? Który zawodnik w Europie czy gdziekolwiek indziej, który zrobił tyle dla swojego klubu, zaakceptowałby taką sytuację? Naprawdę jestem w formie, statystyki też to mówią. Nawet gdy występuję niewiele, nadal strzelam, często ważne gole. Dumą napawa mnie to, że jestem tak konsekwentny w każdym sezonie. Ale jeszcze raz: który inny napastnik w mojej sytuacji zgodziłby się spędzać tyle czasu na ławce rezerwowych? To nie ma dla mnie sensu, lecz musimy iść do przodu. Nie mam charakteru, by robić zamieszanie – opowiadał w lematin.ch.

Pod koniec 2023 roku Kameruńczyk potwierdził zainteresowanie FC Basel i Servette. – Wyraził chęć natychmiastowego powrotu do Genewy. Dyrektor sportowy Steve von Bergen powtarzał, że nie może zmienić klubu wewnątrz ligi. Powiedział: "To dla nas nie do pomyślenia, byśmy pozwolili mu tej zimy przenieść się do innego szwajcarskiego zespołu". Kierownictwo YB podkreśla to stanowisko w rozmowie z Nsame. Ton staje się coraz bardziej szorstki. W pewnym momencie napastnik opuszcza spotkanie poirytowany – i trzaska drzwiami relacjonowały media na początku 2024 roku.

Faktem jest, że był niezadowolony, ponieważ nie chcieliśmy spełnić jego życzenia odnośnie przenosin do Servette, lecz sposób, w jaki przedstawiono wydarzenia, po których rzekomo trzasnął drzwiami, nie odpowiada rzeczywistości. Rozmowa była pełna szacunku, wieczorem Jean-Pierre pojawił się na naszym dorocznym przyjęciu. Nie jestem zawiedziony Nsame. Pod koniec pierwszej połowy sezonu odbyliśmy kilka rozmów z nim i jego agentem. Zdaliśmy sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie spełnić jego oczekiwań płacowych. Rozumiem go, nadal chce wycisnąć ze swojej kariery jak najwięcej. Ale mamy limity finansowe i nie będziemy ich przekraczać. Żaden zawodnik nie jest większy od drużyny. Wiedzieliśmy więc już w tamtym momencie, że opuści nas najpóźniej latem, kiedy wygaśnie jego kontrakt. Powiedzieliśmy mu: "Zimą możesz szukać nowego klubu – w dowolnym miejscu na świecie, byle nie w Szwajcarii" – tłumaczył von Bergen, cytowany przez bernerzeitung.ch.

Marc Gual Jean-Pierre Nsame Pierwszy trening Jeana Pierra Nsoma z Legią
Marc Gual i Jean-Pierre Nsame. fot. Marcin Szymczyk

W lutym br. Nsame udzielił wywiadu Tribune de Geneve, który obił się szerokim echem. Zawodnik wspomniał m.in. o epizodzie z zimowego okna sezonu 2022/2023, kiedy po raz kolejny był tematem plotek transferowych. – Dałem jasno do zrozumienia, że ​​chcę zostać, co wydawało się uspokoić klub. Dziś myślę, że YB zbadało moją sytuację i już myślało o wypuszczeniu mnie – mówił Kameruńczyk. Powiedział też, że trudno było grać w klubie, który już na nim nie polegał.

Poinformowano go, że w sezonie 2023/24 nie będzie już napastnikiem nr 1, bo inni wykazują większy wysiłek fizyczny od niego. Zeszłego lata pojawiło się kilka ofert, choćby z Realu Valladolid. Negocjacje zakończyły się niepowodzeniem, bo hiszpański II-ligowiec chciał obciąć pensję Nsame, by sprostać żądaniom Young Boys. To był czynnik decydujący o odrzuceniu transferu przez Kameruńczyka. – YB zawsze dbał tylko o swoje interesyoceniał napastnik.

Otrzymywał coraz mniej czasu na grę i ustnie zasugerowano mu obniżenie wynagrodzenia o 50 procent, by zwiększyć szanse na nową umowę. – Zimą powiedziano mi, że mogę spotkać się z dużą frustracją, ponieważ preferowanych będzie kilku zawodników z długoterminowymi kontraktami, niezależnie od ich wynikówopowiadał Nsame, dodając, że czuje się oszukany przez YB.

Spycher nie odpuścił. Padły zdania, że stwierdzenie o obniżce wynagrodzenia jest fikcyjne, a transfer zeszłego lata nie powiódł się tylko dlatego, że zawodnik odrzucił kilka ofert. Podejrzewano, że Kameruńczykowi trudno będzie żyć z mniejszą ilością czasu na grę. – Niestety, Jean-Pierre kieruje się emocjami i ego. Nsame zrobił wiele dla YB, ale YB też wiele zrobił dla niego. Szkoda, że ​​tego nie rozumie – powiedział szef Young Boys w jednym z wywiadów.

AWANS DO SERIE A, TRANSFER DO LEGII

W styczniu br. Nsame podpisał 2,5-letni kontrakt z włoskim Como (pensja na poziomie około 500 tys. euro rocznie; za gianlucadimarzio.com), które pod okiem Cesca Fabregasa (były pomocnik m.in. Arsenalu i Barcelony) awansowało do Serie A po 21 latach. Kameruńczyk nie był postacią pierwszoplanową – połowę meczów przesiedział na ławce, a w pozostałych pełnił rolę zmiennika, wchodząc na boisko w końcówkach (8 spotkań, 0 goli, asysta, 180 minut).

Nie zaadaptował się do systemu gry Fabregasa, ale nie ma wątpliwości co do jego wartości – mówił dyrektor generalny Como, Carlalberto Ludi (laprovinciadicomo.it). – Trener wybiera kadrę. Widzę innych napastników i wiem, że nie mam gorszej jakości niż oni – oceniał Nsame w jednym z wywiadów.

Ostatnio Kameruńczyk został wypożyczony z Como do Legii Warszawa na rok, z opcją pierwokupu. – Jest bramkostrzelnym graczem, wielokrotnie był najlepszym strzelcem w mocnej lidze szwajcarskiej. Liczymy na to, że w Ekstraklasie będzie robił to w podobny sposób. Zainteresowaliśmy się nim już rok temu. Nsame wpisuje się w profil zawodnika, którego potrzebujemy. Zależało nam na pozyskaniu napastnika, ponieważ naszym wyjściowym ustawieniem będzie formacja z dwoma takimi piłkarzami – opowiadał dyrektor sportowy "Wojskowych", Jacek Zieliński.

Uważam, że będzie kozakiem w Ekstraklasie. Dla mnie to typowy napastnik, który odnajduje się w polu karnym. Jest bardzo silny, nie będzie łatwy dla obrońców w polskiej lidze – opowiadał w Kanale Sportowym były zawodnik Legii, Łukasz Łakomy, który grał z Nsame w Bernie.

Polecamy

Komentarze (25)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.