Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jesteśmy Najlepsi

Krzysztof Stanowski

Źródło:

25.07.2001 09:44

(akt. 01.01.2019 19:29)

Zwykły dzień na Łazienkowskiej - od godziny 17 na klubowy parking podjeżdża samochód za samochodem. Jest BMW, jest Mercedes, jest i Jeep. Za godzinę piłkarze warszawskiej Legii zaczną kolejny trening. Kilka dni wcześniej rozpoczęli sezon ligowy. Rozpoczęli tak, jak zakończyli poprzedni - porażką. Mimo to odbywające się na bocznym boisku zajęcia ogląda grupka kibiców. To nałogowcy - są tu codziennie, bez względu na wyniki czy pogodę. Lubią komentować poczynania zawodników i raczej ich nie oszczędzają. Wiadomo, że nie są zachwyceni wynikami pracy Dragomira Okuki. Serbski szkoleniowiec ma fatalny bilans - na 14 meczów przegrał 7. Jeszcze do niedawna siedem porażek Legii oznaczałoby prawdopodobnie siedmiu nowych trenerów. Ale Okuka jest mocny, bardzo mocny.
Nie każdy ufa
Trening przebiega w spokojnej atmosferze. Najpierw rozbieganie, potem gierka pięciu na pięciu na małym placu. Piłka chodzi od nogi do nogi, piłkarze błyskawicznie wymieniają się pozycjami. Chłodnym okiem obserwuje te zajęcia Okuka. Odzywa się rzadko. Przede wszystkim patrzy. - Jest spokojnie, ale nie za spokojnie. Przecież przegraliśmy pierwszy mecz, a dobry początek jest bardzo ważny - mówi Okuka. Gdy szkoleniowiec zabiera głos, piłkarze słuchają wszystkich jego wskazówek. Mimo że wielu zawodników po cichu przyznaje, iż nie do końca ufa w umiejętności tego szkoleniowca.
Piłkarze są podzieleni na kilka mniejszych grup. Spotykają się wszyscy razem po kilkudziesięciu minutach, gdy "Drago" zarządza rozegranie meczu na pół boiska. Pada kilka bramek, nie za dużo biorąc pod uwagę liczbę sytuacji. Raz na jakiś czas Artura Boruca pokonuje Stanko Svitlica. Ale jak na razie sympatyczny zawodnik mało kogo rzucił na kolana. Chyba jedynie trenera, który zdaje się mu ufać bezgranicznie. - Svitlica jest przede wszystkim słaby piłkarsko, nie oczekujmy po nim cudów - mówi jeden z obserwatorów treningu. Padają kolejne gole. Okuka raz na jakiś czas przerywa grę gwizdkiem. - Bojarski! Masz two men to podaj! - wydziera się na swojego zawodnika. "Bojar" nie należy do jego ulubieńców. Ostatnio podpadł w czasie sparingu z reprezentacją okręgu radomskiego, gdy za długo - zdaniem trenera - przygotowywał się do wejścia na boisko. - Zawsze za późno, zawsze czegoś nie ma. A to ochraniaczy, a to czegoś innego - irytował się szkoleniowiec. W gierce bierze też udział Rafał Siadaczka. Wiele osób patrząc na niego odnosi wrażenie, że ostatnio schudł. - Nie, trzymam swoją normalną wagę. Wszystko jest w porządku. Może to złudzenie wynika z tego, że jestem bardzo zmęczony. Trenujemy ciężko - uspokaja Siadaczka. Wiele wskazuje na to, że ten doświadczony obrońca nie zagra w pierwszym składzie przeciwko Amice Wronki. Okuka nie był zadowolony z jego gry we Wrocławiu. Prawdopodobnie zastąpi go Siergiej Omeljańczuk. Z kolei za Radosława Wróblewskiego zagra Wojciech Kowalczyk. - Zmian nie może być za dużo. Ale zaskoczymy rywali - mówi trener.
Gruba kreska
Wreszcie koniec treningu. Jeszcze tylko kilka przebieżek wokół boiska i można zejść do szatni. Tam już czeka na kolegów Jacek Zieliński, który ćwiczył na siłowni. - Na razie moja rehabilitacja przebiega zgodnie z planem - mówi "Zielek". - Przez 11 lat nie miałem żadnej poważniejszej kontuzji. Teraz otrzymałem od losu... urlop. Odpoczywam i ten odpoczynek dobrze mi służy. Ale powoli zaczyna mi brakować piłkarskiej atmosfery. Być może wyjdzie mi to na dobre i po powrocie do zdrowia będę miał więcej energii, ochoty do gry - dodaje. Etatowy kapitan Legii nie był zaskoczony, że jego koledzy przegrali ze Śląskiem Wrocław. - Spodziewałem się, że będzie ciężko. Każdy wynik był możliwy. Teraz czas na Amikę. Z nimi zawsze nam dobrze szło - stwierdza. Po chwili z szatni wychodzi Okuka. Jest czas, by dłużej porozmawiać. - Widzę, że skrzętnie liczycie moje porażki. Do tej pory siedem. Ale tylko jedna w tym sezonie! Zaczynamy wszystko od nowa. Tamte rozgrywki to historia, którą oddzielamy od teraźniejszości grubą kreską! - mówi. - Jestem przekonany, że odniesiemy w tym sezonie dużo więcej zwycięstw niż porażek. Poza tym liczba przegranych meczów nie jest tak istotna. Najważniejsze jest zajęcie pierwszego miejsca w grupie. Mamy problemy kadrowe, ale i tak z tymi zawodnikami musimy wygrać grupę. Pod względem personalnym jesteśmy zdecydowanie najlepsi - stwierdza. Po chwili Okuka odjeżdża. W piątek zostanie dokładnie przeegzaminowany przez Mirosława Jabłońskiego i jego ludzi... PS. Przypis redakcji - oryginalnie w artykule znajdowało się inne zdjęcie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.