Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu w Poznaniu - kłopoty w ofensywie

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

06.07.2020 13:20

(akt. 06.07.2020 13:22)

Piłkarze Legii w sobotę przegrali w Poznaniu z Lechem i musieli przełożyć marzenia o świętowaniu tytułu mistrzowskiego na dalszy termin. Czas na kilka spostrzeżeń pomeczowych.

Przespane 45 minut – Piłkarze Lecha w pierwszej części meczu w Poznaniu byli lepsi od graczy Legii. Przede wszystkim wyszli na boisko bardziej zmotywowani, sprawiali wrażenie jakby bardziej im się chciało. Walczyli, grali z dużym zaangażowanie. Natomiast zawodnicy Legii grali zbyt spokojnie, jakby z przekonaniem, że mecz i tak będą w stanie przynajmniej zremisować. Legioniści oddali w pierwszej połowie tylko dwa strzały na bramkę, żaden nie był celny. Gospodarze stworzyli sobie kilka sytuacji, oddali dziesięć strzałów, w tym pięć celnych. Zdobyli dwie bramki, a mogli więcej – ale dobrze w pozostałych sytuacjach spisał między słupkami Wojciech Muzyk. W drugiej połowie gracze Aleksandara Vukovicia wyglądali lepiej, ale nie wystarczyło to do remisu. Jak zauważył mój przyjaciel mecz wyglądał podobnie jak spotkania Legii z Wisłą przed laty, gdy ekipa z Krakowa przyjeżdżała do Warszawy mając zapewniony tytuł mistrzowski i już nasycona, co kończyło się często pewną wygraną „Wojskowych”.

Kłopoty w ofensywie – Legia ma problemy z grą ofensywną. Widać to odkąd urazów doznali gracze, którzy swoją postawą napędzali akcje „Wojskowych” do przodu czyli Jose Kante i Marko Vesovicia. Teraz wiele zależy od formy dnia Luquinhasa. Gdy jest wysoka rywale mają problemy, bo Brazylijczyka na chwilę nie można spuścić z oka – kończy się to asystą, bramką lub kartkami za faule. Gdy jest w gorszej przeciwnik nie ma się kogo bać. W zespole brakuje piłkarzy dobrych technicznie, kreatywnych, którzy jednym zagraniem czy balansem ciała robią różnicę na boisku. Do tego dochodzi zmęczenie. Wielu zawodników gra tak dużo i często, że zaczyna się to odbijać na ich dyspozycji. Michał Karbownik po wznowieniu rozgrywek coraz mniej przypomina „Karbo” sprzed okresu pandemii. Podobnie jest z Pawłem Wszołkiem, który sporo traci na braku obecności na murawie „Veso”. Tomas Pekhart gra statycznie, wolno i średnio pasuje do stylu gry drużyny. Ofensywna się posypała i trudno będzie to szybko poprawić.

Kontuzje – Tym bardziej, że z meczu na mecz grono graczy kontuzjowanych się powiększa. Lista leczących urazy jest naprawdę długa – William Remy, Marko Vesović, Arvydas Novikovas, Vamara Sanogo, Jose Kante, Domagoj Antolić i Tomas Pekhart. Do formy po długiej przerwie w treningach dochodzi Radosław Cierzniak. Podobnie jest z Maciejem Rosołkiem. Szczerze mówiąc dawno nie było tak złego okresu w zespole pod względem kontuzji. Dlatego drużyna jak najszybciej musi zdobyć brakujący do mistrzowskiego tytułu punkt i dać pograć w większym wymiarze czasowym graczom rezerwowym, zawodnikom młodym. To pozwoli odpocząć wyeksploatowanym organizmom i zrobić przegląd wojsk pod kątem przyszłego sezonu.

Ligowy debiut Muzyka – Takiemu wcześniejszemu testowi został już poddany Wojciech Muzyk – nie tak dawno trzeci bramkarz w hierarchii. Jednak z zespołu przed końcem sezonu odszedł Radosław Majecki, a doświadczony Radosław Cierzniak w tym roku nie trenował blisko trzy miesiące i dopiero dochodzi do swojej normalnej dyspozycji. Tym samym Muzyk został rzucony na głęboką wodę. Obronił trzy groźne strzały. Szczególnie przy uderzeniu Modera spisał się wyśmienicie. Ale interwencje po strzałach Kamińskiego i Tiby też były wyborne. Wyłapał kilka dośrodkowań, dobrze grał nogami – zanotował celność podań na poziomie 85 procent. Z czego przy krótkich podaniach skuteczność była idealna – 100 procent. Po długich wykopach 75 procent podań trafiało do kolegów z zespołu. W 66. minucie piąstkował piłkę do boku po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, zrobiło się niebezpiecznie, ale na szczęście konsekwencji nie było. Przy golach być może mógł zachować się lepiej, ale na pewno nie ponosi też winy za ich utratę. Robił co mógł, ale zaważyła pasywność w defensywie.

Oby do końca – Legia musi zrobić wszystko co w jej mocy, by kwestię mistrzostwa Polski zakończyć za tydzień w spotkaniu z Cracovią i oszczędzić ewentualnych nerwów sobie i kibicom. Sytuacja jest trudna, jeszcze chwila i nie będzie kim grać. Z każdym tygodniem jest trudniej. Gdy mistrzostwo stanie się faktem trzeba spojrzeć szerzej, już pod kątem kolejnego sezonu i przygotować się do jego rozpoczęcia pod każdym względem.

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.