Kilka spostrzeżeń po meczu z Lechem - Z dużej chmury mały deszcz
13.11.2023 23:00
Z dużej chmury mały deszcz – To miał być hit kolejki, ale takim nie był. Wszystko co było ciekawsze miało miejsce przed meczem – piękna gra świateł, niepodległościowa oprawa, genialna prezentacja składu i odśpiewany Mazurek Dąbrowskiego. Później było znacznie gorzej. I Legii i Lechowi przyświecał przede wszystkim jeden cel – nie przegrać. Oba zespoły grały agresywnie w defensywie, zakładały pressing, budowały akcje od tyłu ale nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Przeważały faule, niepotrzebne spięcia między zawodnikami oraz ostrożna gra. Czasem aż prosiło się o element ryzyka, ale nikt go nie podejmował. O ile pierwsza część spotkania jeszcze nie była zła – Legia miała więcej z gry i wydawało się, że jeśli ktoś gola strzeli, to będą to gospodarze, o tyle druga część starcia rozczarowała kompletnie. Gracze Kosty Runjaicia wykonywali wiele stałych fragmentów gry, ale po licznych dośrodkowaniach rzadko oddawany był strzał na bramkę. Pełny stadion, niezła pogoda jak na listopad, zacna przedmeczowa oprawa, ale na boisku emocji mniej niż na rybach.
Przepisy, które każdy interpretuje jak chce – W 17. minucie meczu Legia wykonywała rzut rożny. Piłka dośrodkowana w pole karne przez Josue spadła na rękę Radosława Murawskiego. Odbiła się od ręki i poszybowała w stronę Patryka Kuna. Ten huknął z woleja, ale strzał dobrze obronił Bartosz Mrozek. Powtórki nie pozostawiają złudzeń, była ręka. Jednak przepis jest tak niejasny, że każdy interpretuje go jak chce. Były sędzia Rafał Rostkowski stwierdził, że Legii należał się rzut karny. – Kryteria oceny kontaktów piłki z ręką wskazują na to, że gospodarzom należał się rzut karny – napisał na portalu X. Z kolei inny były arbiter, Adam Lyczmański stwierdził, że futbolówka spadła na rękę zawodnika Lecha, że były przepychanki, naturalny ruch ciała i wszystko odbyło się zgodnie z duchem gry, a jedenastki być nie powinno. Dwóch sędziów, powtórki z różnych kamer i dwie sprzeczne opinie. Jest tak, jak kiedyś powiedział Michał Żewłakow. – Przepis jest tak skonstruowany by sędzia mógł go dowolnie interpretować i by w zależności od decyzji podjętej na boisku mógł się zawsze wybronić – tłumaczył „Żewłak” w studiu Canal+. I niestety trzeba się z tym zgodzić, bo dziś już mało kto wie czy w danej sytuacji po zagraniu piłki ręką jest rzut karny czy jednak go nie ma.
Strata do lidera coraz większa – Piłkarze Legii w ostatnim czasie stracili mnóstwo punktów w rozgrywkach ligowych i efektem jest 6. pozycja w tabeli i aż 9 „oczek” straty do prowadzącego Śląska Wrocław. Legioniści mają jeden mecz rozegrany mniej, ale dwa lata temu zespół miał dwa zaległe spotkania i później okazało się, że doliczanych przedwcześnie punktów zdobyć się nie udało. Smutne jest to, że z zespołów wyprzedzających Legię w tabeli, gracze Kosty Runjaicia uporali się jedynie z Pogonią Szczecin. Poza tym przegrali 1:2 z Rakowem, zremisowali z Lechem 0:0, przegrali 0:2 z Jagiellonią i ze Śląskiem 0:4. Podobnie było w ubiegłym sezonie, gdy z sześciu meczów z Rakowem, Lechem i Pogonią legioniści zdołali wygrać tylko jedno – z Rakowem 3:1. Powodem do optymizmu nie jest też fakt, że wiosną zarówno z Lechem jak i Rakowem zagramy na wyjeździe, a w delegacjach punktujemy bardzo słabo. Oczywiście to tylko nasza ekstraklasa i wiele może się zdarzyć. Ale już teraz widać, że o mistrzostwo Polski może być bardzo trudno.
Kolejny mecz na zero z tyłu – To już czwarty mecz z rzędu, w którym piłkarze Legii nie stracili gola! Zaczęło się w Tychach od spokojnej wygranej 3:0 z GKS-em. Później była dość szczęśliwa, ale jednak wygrana 1:0 potyczka z Radomiakiem w Radomiu. Następnie legioniści uporali się ze Zrinjskim Mostar 2:0, a w niedzielę zremisowali 0:0 z Lechem Poznań. „Wojskowi” zagrali bardzo zdyscyplinowanie i odpowiedzialnie w defensywie, cały zespół bronił skutecznie. Atak „Kolejorza” nawet nie zaistniał! Z Mikaela Ishaka więcej pożytku było w obronie niż w ofensywie, Artur Jędrzejczyk wyłączył z gry dobrze dysponowanego Kristoffera Velde. Ponownie z dobrej strony pokazał się Rafał Augustyniak, który w poprzednich dwóch meczach był najlepszym piłkarzem na boisku. Steve Kapuadi zagrał bardzo dobrze, grał twardo, nieustępliwie i wygrywał wiele pojedynków. Ale bronili wszyscy – od stopera po snajpera. Jeśli szukać pozytywów, to jest nim fakt, że gracze Kosty Runjaicia zaczęli skutecznie grać w defensywie i przestali hurtowo tracić bramki.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.