
Kilka spostrzeżeń po meczu z Lechią - Legia walcząca do końca
23.04.2025 00:50
(akt. 23.04.2025 00:53)
Powroty Tobiasza i Kuna – Trener Goncalo Feio ponownie zaskoczył zmianami w podstawowej jedenastce. Po tym jak dość niespodziewanie w Londynie w wyjściowej jedenastce pojawił się Vladan Kovacević i zagrał dobry mecz dokładając sporą cegiełkę do zwycięstwa Legii z Chelsea, wydawało się, że nie będzie powodu do ponownej zmiany między słupkami. A jednak w bramce Legii ponownie zobaczyliśmy Kacpra Tobiasza. „Tobi” puścił gola po kapitalnym strzale z rzutu wolnego, ale chyba też nieco źle ustawił mur przy strzale Refita Kapicia. W ostatniej chwili też zrobił krok w kierunku środka bramki i po chwili zabrakło mu kilku centymetrów by sięgnąć piłkę. Nie winimy Kacpra za gola, ale z pewnością mógł zachować się nieco lepiej. Natomiast koniec końców to jego interwencja utrzymała zespół w grze i pozwoliła sięgnąć po trzy punkty. W 91. minucie błąd popełnił Wojciech Urbański, a Kapić kapitalnym podaniem uruchomił Tomasa Bobcka. Ten będąc sam przed golkiperem Legii uderzył na bramkę, ale Tobiasz popisał się kapitalną interwencją. Gdyby nie ta skuteczna obrona, nie byłoby szczęśliwego zakończenia. Z kolei na prawej obronie pod nieobecność kontuzjowanego Pawła Wszołka i pauzującego za kartki Radovana Pankova trener postawił na lewonożnego Patryka Kuna. W roli rezerwowego ostatnio nie zawodził i całkiem nieźle spisał się od pierwszej minuty z Lechią Gdańsk. Wprawdzie miał swój udział przy straconym golu – po jego złym podaniu wszerz boiska rywale pognali z kontrą, którą faulem tuż przed polem karnym powstrzymał Jan Ziółkowski, a po chwili padła bramka po strzale z rzutu wolnego. Ale w doliczonym czasie pierwszej połowy „Kunik” prawą nogą dograł w pole karne do Ilji Szkurina, który trafił w poprzeczkę, a po chwili piłkę do siatki skierował Luquinhas. W drugiej części gry też posłał kapitalne podanie do Tomasa Pekharta, który bardzo dobrze złożył się do strzału, ale bramkarz wybronił, a poza tym Czech był na minimalnym spalonym. Kun miał w sumie najwięcej kluczowych podań – 4, przebiegł najwięcej ze wszystkich graczy na boisku – 11,37 km, pokonał też najdłuższy dystans w sprincie i w szybkim biegu. Napracował się więc za dwóch.
Pierwsza połowa słaba, druga bardzo dobra – Piłkarze Legii zagrali słabą pierwszą połowę, niby byli częściej w posiadaniu piłki, ale na pięć oddanych strzałów tylko jeden był celny i to ten w doliczonym czasie, który zakończył się golem Luquinhasa. Wcześniej po straconej bramce niewiele zapowiadało, że Legii przed przerwą uda się odrobić straty. Za to po zmianie stron legioniści powinni strzelić kilka goli – ale rzutu karnego nie wykorzystał Szkurin, w dobrej sytuacji przestrzelił Ryoya Morishita, strzał Kuna zablokował... Szkurin, a Ruben Vinagre pomylił się o kilka centymetrów. Na szczęście zespół dążył do końca do wygrania i ponownie w doliczonym czasie gry ta sztuka udała się Ziółkowskiemu, któremu asystował rezerwowy Wahan Biczachczjan.
Trudne minuty Szkurina – Ilja w pierwszej części gry miał swój udział przy golu wyrównującym – z trudnej pozycji oddał strzał głową, a do odbitej od poprzeczki futbolówki dopadł Luquinhas i wpakował ją do siatki. Po zmianie stron to Szkurin był faulowany w polu karnym, wywalczył jedenastkę i wydawało się, że to będzie jego dzień. Piłkę do rzutu karnego niósł Ruben Vinagre i miał ochotę strzelać, ale Białorusin przekonał Portugalczyka by oddał mu piłkę. Podszedł do jedenastego metra, ustawił sobie piłkę, strzelił i… zrobił to źle, trafił wprost w ręce bramkarza Lechii, który piłki nawet nie odbił, ale złapał do „koszyczka”. Ilja schował twarz w dłoniach, a po chwili... uratował gości przed stratą gola – przypadkowo stanął na drodze strzału Kuna, po którym piłka prawdopodobnie zmierzała do siatki. To były minuty, które nieco wstrząsnęły piłkarzem, który był wyraźnie załamany.
Blisko sędziowskiego „skandalu” – Sędzia Patryk Gryckiewicz początkowo nie zauważył faulu Eliasa Olssona na Ilji Szkurinie w polu karnym, puścił grę i gracze Lechii wyszli z kontratakiem. I 30 sekund później w znakomitej sytuacji w polu karnym Legii znalazł się Tomas Bobcek, uderzył na bramkę, ale fatalnie przestrzelił posyłając piłkę ponad poprzeczką. Dopiero po tej sytuacji arbiter wstrzymał grę i na wozie VAR zaczęto analizować sytuację w polu karnym Lechii, a po chwili sędzia został wezwany do monitora i po obejrzeniu sytuacji podyktował „jedenastkę” dla Legii. I teraz wyobraźmy sobie jak wiele szczęścia w tej sytuacji miał arbiter. Przecież gdyby Bobcek trafił do bramki, to Patryk Gryckiewicz uznałby gola dla gości. Ale po chwili zostałby wezwany do monitora i po obejrzenie sytuacji musiałby anulować bramkę Lechii, cofnąć mecz do sytuacji, w której Olsson faulował Szkurina i podyktować rzut karny. Oczami wyobraźni już widzimy te nagłówki prasowe, dziesiątki programów piłkarskich i komentarzy kibiców innych klubów, o tym jak to sędzia okradł Lechię i pomógł Legii… A przecież takie sytuacje się zdarzają, ale w Polsce zdarzyłaby się po raz pierwszy i w dodatku na korzyść Legii. Działoby się!
Bohater Ziółkowski – To był naprawdę kapitalny mecz Jana Ziółkowskiego, który swoją postawą w defensywie, wygranymi pojedynkami, agresją i dynamiką, przyćmił graczy ofensywnych obu drużyn. „Ziółek” miał w całym spotkaniu 8 odbiorów - najwięcej ze wszystkich, wygrał większość pojedynków - wręcz demolując Bohdana Wjunnyka. Był ścianą nie do przejścia, żółtą kartkę otrzymał za faul przed polem karnym – próbował w ten sposób ratować sytuację po błędzie Kuna. Podawał z 93 procentową skutecznością, celnie posyłał krótkie podania, ale te dłuższe również. Oddał dwa strzały na bramkę – pierwszy niecelny, drugi który zapewnił zespołowi trzy punkty w 96 minucie gry. Po golu podbiegł do sektora gości i nieco go uciszył. - Gol wiele dla mnie znaczył, bo był zwycięski i strzelony w ostatnich minutach. Bardzo się cieszę – powiedział krótko przed kamerami Canal+. Tym spotkaniem, a także wcześniejszym z Chelsea udowodnił, że ma ogromny potencjał i że nie rzuca słów na wiatr ale faktycznie jest w tym momencie najlepszym obrońcą młodego pokolenia w Polsce.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.