Spostrzeżenia, wnioski

Kilka spostrzeżeń po meczu ze Zrinjskim Mostar - ważna wygrana odniesiona w bólach

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

28.10.2023 13:30

(akt. 28.10.2023 14:13)

Piłkarze Legii, nie bez problemów ale jednak, odnieśli w Bośni ważne zwycięstwo ze Zrinjskim Mostar i objęli pozycję lidera grupy E Ligi Konferencji. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Pragmatyczna pierwsza część meczu – Legia w pierwszej odsłonie spotkania ze Zrinjskim w Mostarze zagrała na niezłym poziomie, gra była dość pragmatyczna. Legioniści nie przystąpili do szaleńczych ataków, ale cierpliwie wymieniali podania przesuwając się przy tym do przodu i stopniowo zdobywając teren. To gracze Kosty Runjaicia byli stroną przeważającą i poprzez okazje bramkowe Yuriego Ribeiro, Radovana Pankova, Ernesta Muciego czy Blaza Kramera mogli trafić do siatki. Ostatecznie gol dla "Wojskowych" padł po sprytnie rozegranym rzucie wolnym i samobójczym trafieniu Slobodana Jakovljevicia. Jednocześnie Legia nie pozwoliła w tej części gry na wiele gospodarzom, którzy doszli do dwóch okazji – raz nieco zaspał Paweł Wszołek i skorzystał z tego Nemanja Bilbija kierując głową piłkę do siatki, a za drugim razem Josip Corluka był szybszy od Ernesta Muciego i oddał strzał na dalszy słupek, ale z tym uderzeniem poradził sobie Dominik Hładun. Legioniści wyglądali lepiej od graczy Zrinjskiego, byli zespołem lepiej poukładanym przed przerwą.

Niezastąpiony Josue – Nie tak dawno mecz z Jagiellonią w Białymstoku Josue rozpoczął na ławce rezerwowych i bez Portugalczyka gra ofensywna Legii wyglądała źle, gospodarze zasłużenie wygrali 2:0. Jeszcze gorzej było ze Śląskiem we Wrocławiu gdy kapitan Legii pauzował z powodu nadmiaru żółtych kartek. Legia miała duże kłopoty z kreowaniem akcji, brakowało elementu zaskoczenia, niekonwencjonalnych podań, zagrań otwierających drogę do bramki kolegom. W Mostarze Josue wrócił do składu i od razu było widać różnicę. Portugalczyk uporządkował grę Legii w środkowej strefie. Po jego dośrodkowaniach z rzutów wolnych na bramkę uderzali Yuri Ribeiro – jego strzał głową zdołał odbić Marko Marić i Radovan Pankov – po uderzeniu głową przez Serba futbolówka poszybowała ponad bramką. To Josue zagrał z rzutu wolnego do Ernesta Muciego, który posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej a tę skierował do siatki Slobodan Jakovljević. To Portugalczyk kapitalnie posłał piłkę tuż przed przerwą do Blaza Kramera, który mając przed sobą tylko bramkę nie trafił w futbolówkę. To kapitan popisał się fantastycznym podaniem do Ernesta Muciego, kiedy ten próbował naciągnąć sędziego na jedenastkę. Bez Josue nie byłoby trzech punktów w Mostarze – trzeba to sobie jasno powiedzieć.

Słaba ale szczęśliwa druga połowa – Niestety po przerwie legioniści nie wyglądali już tak dobrze jak w pierwszej odsłonie spotkania. To gospodarze przejęli inicjatywę, a legioniści coraz częściej zaczęli popełniać błędy. W 50. minucie Ernest Muci został pchnięty lekko barkiem, upadł i zwijał się z bólu. Ewidentnie dodał w tej sytuacji sporo od siebie, na co zwrócił uwagę sędzia. Mimo to pięć minut później Albańczyk chciał nabrać sędziego w polu karnym i choć rywal zrobił dość nieodpowiedzialny wślizg, to nie dotknął Muciego, który padł na murawę jak porażony. Arbiter słusznie ukarał go żółtą kartką za symulowanie. W 53. minucie Muci nie upilnował Josipa Corluki, który uderzył zza pola karnego, piłkę zdołał odbić Dominik Hładun, ale przy dobitce Mario Cuze był bezradny. Na szczęście ten był na pozycji spalonej.  Przy golu Matiji Malekinusicia do prostopadłego podania ruszyli i Radovan Pankov i Artur Jędrzejczyk. Obaj wślizgami dotknęli futbolówkę, ale nie zapobiegli temu, by dotarła ona do adresata, obaj popełnili błąd. Dominik Hładun był bezradny, ale z pomocą przyszedł wóz VAR. W 73. minucie obrona Legii została rozklepana, a Antonio Ivancić posłał piłkę tuż obok bramki – liniowy pokazał jednak pozycję spaloną skrzydłowego. W 95. minucie po rzucie rożnym Yuri Ribeiro przegrał walkę o pozycję i przed szansą na wyrównanie stanął Stipe Radić, ale na szczęście posłał piłkę ponad bramką. Legia popełniała błędy w defensywie i miała przy tym problemy z kreowaniem sytuacji i dłuższym utrzymywaniu się przy piłce. To Zrinjski był stroną przeważającą. Legia miała kłopoty w środkowej strefie, miała kłopoty z przekazywaniem piłki do przodu.

VAR był z nami – Trzykrotnie w Mostarze interweniowali sędziowie VAR i trzykrotnie podejmowali decyzje na korzyść Legii - a to rzadkość. W pierwszej sytuacji decyzja było słuszna i nie pozostawiała cienia kontrowersji – Mario Cuze dobijając do bramki strzał Josipa Corluki był na pozycji spalonej. Drugi raz VAR interweniował przy golu Blaza Kramera. Sędzia początkowo gola nie uznał wskazując na pozycję spaloną Słoweńca, ale po konsultacjach i obejrzeniu sytuacji na wideo decyzja została zmieniona, gol został uznany. Trzecia decyzja VAR była najbardziej kontrowersyjna – Damir Zlomiślić podał prostopadle do Matiji Malekinusicia. Piłka mimo rozpaczliwych interwencji Radovana Pankova i Artura Jędrzejczyka dotarła do rezerwowego gracza Zrinjskiego i ten wpakował ją do siatki. Gol został uznany, ale wtedy wkroczył VAR i po konsultacjach decyzja została zmieniona, a bramka nie została uznana. Sędziowie dopatrzyli się, że ręka Malekinusicia o kilka centymetrów była przed nogą obrońcy Legii. I trzeba przyznać, że była to decyzja bardzo szczęśliwa dla Legii. Dzięki temu udało się spotkanie przepchnąć, ale było to zwycięstwo odniesione w bólach, po bardzo brzydkiej do oglądania drugiej części spotkania.

Jest lider i dobra pozycja wyjściowa – Trzy punkty Legii dała sytuacja z 62. minuty. Wtedy miało miejsce kapitalne, mierzone podanie Yuriego Ribeiro w pole karne do Blaza Kramera, który do tego momentu był jednym z najsłabszych piłkarzy na murawie. Słoweniec jednak tym razem popisał się fantastycznym, mierzonym w samo okienko bramki strzałem i pokonał dobrze dysponowanego Marko Maricia. Gol stadiony świata, czapki z głów. Trudno było o lepsze zachowanie się w tej konkretnej sytuacji. Legia sięgając po trzy punkty zyskała pozycję lidera i pole position przed następną kolejką grupy E Ligi Konferencji. W przypadku wygranej ze Zrinjskim Mostar w Warszawie za dwa tygodnie legioniści będą w bardzo komfortowej sytuacji, z 9 punktami na koncie. Wówczas do awansu wystarczy punkt lub fakt, że któregoś z pozostałych meczów nie wygra zespół AZ Alkmaar.

Polecamy

Komentarze (27)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.