Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Cracovią
25.02.2018 14:22
Niektórzy zasłużyli na pochwały – Mimo, że było 0:0 to mecz był ciekawy. Wprawdzie daleko mi do stwierdzenia jakie zaserwował nam komentator, że było to kapitalne widowisko, ale nieźle się to oglądało. Kilku piłkarzy Legii zagrało naprawdę dobre zawody. Na indywidualne pochwały zasłużył z pewnością William Remy – kolejny mecz zagrał bardzo solidnie i skutecznie. Gdy piłkarze Cracovii poradzili sobie już z kolegami, to na drodze do bramki zwykle stawał jeszcze Remy i był nie do przejścia. Kolejnym graczem zasługującym na kilka ciepłych słów był Domagoj Antolić – bardzo dużo pracy w środku pola, ogromna liczba podań celnych – 90 procent. Na słowa uznania zapracowali też Krzysztof Mączyński, Artur Jędrzejczyk i Arkadiusz Malarz. Gdy grał z przodu, bardzo dobre wrażenie sprawiał też Marko Vesović.
Kto zagrał poniżej oczekiwań? – W pierwszej połowie Adam Hlousek – zarobił żółtą kartkę, kilka razy nie nadążał za rywalem i słusznie został zmieniony, gdyż mogłoby się skończyć czerwoną kartką. Sebastian Szymański – przypominał tego chłopaka, jakiego zapamiętałem ze zgrupowania w Benidormie. Mnóstwo strat w środku pola, problemy z przyjęciem, sporo złych decyzji i dośrodkowań na pierwszego gracza rywali. Szkoda, bo w Lubinie wyglądał dużo lepiej. Michał Pazdan z każdą minutą słabł w oczach, rywale kilka razy go oszukali. Nie przystoi to reprezentantowi Polski. Po wejściu na murawę zbyt dobrze nie wypadł też Miroslav Radović. O ile strata pod bramką przeciwnika może się zdarzyć, o tyle, pod własnym polem karnym już nie ma prawa. Rado potrzebuje czasu by wrócić do odpowiedniej dyspozycji, do pełnego czucia piłki. By tak się stało musi jednak łapać kolejne minuty na boisku.
Zmiany na plus i na minus – Trener Romeo Jozak zaskoczył przed meczem dwoma zmianami. O ile manewr z przesunięciem Kaspra Hamalainena i Marko Vesoviciem na skrzydle wypada na plus, o tyle uważam, że wycofanie reprezentanta Czarnogóry po przerwie na obronę było błędem. Straciła na tym legijna ofensywa. Lepiej było za Adama Hlouska wprowadzić Łukasza Brozia, a Artura Jędrzejczyka przesunąć na lewą stronę. Tym bardziej, że „Broziu” zaliczył tydzień temu naprawdę dobry mecz. Drugą zmianą w podstawowym składzie było zastąpienie Eduardo da Silvy Sebastianem Szymańskim. Być może szkoleniowiec chciał trochę młodzieńczej fantazji, ale tej było bardzo mało. „Szymi” nie zaliczy tego występu do udanych. W trakcie drugiej odsłony na boisku pojawili się też Michał Kucharczyk i Miroslav Radović. „Kuchy” się starał, raz zrobił coś pozytywnego, innym razem zanotował stratę. Mimo wszystko, szkoda, że nie zagrał trochę dłużej. O „Rado” było już wyżej. Z jednaj strony fajnie by było, gdyby wrócił na boisko dopiero będąc w formie – długo przecież pracował na swoje nazwisko. Z drugiej by wrócić do odpowiedniej dyspozycji musi łapać kolejne minuty w meczach o stawkę. W tym wypadku trzeba zaufać sztabowi szkoleniowemu – z pewnością wie, co jest najlepsze. Zmiany też pokazały, że ławka rezerwowych Legii jest dość krótka, a pod nieobecność Chrisa Philippsa pole do manewru było ograniczone.
Tym razem na bakier ze skutecznością – Jeszcze dwa dni przed meczem w „Przeglądzie Sportowym” ukazał się artykuł o bardzo wysokiej skuteczności piłkarzy Legii. Tym razem było jednak odwrotnie. Legioniści już w pierwszej akcji powinni objąć prowadzenie, ale Kasper Hamalainen pomylił się będąc w idealnej wręcz sytuacji. „Setkę” miał też Sebastian Szymański, ale piłkę z linii bramkowej wybił obrońca. Bardzo dobrą okazję sam wypracował sobie też Marko Vesović. I jeśli takie sytuacje jak te trzy wymienione nie są skutecznie kończone, to trudno wygrać mecz na wyjeździe, tym bardziej że było to dość wyrównane widowisko.
Dla kogo ten mecz? – Na stadionach w Polsce często słyszymy okrzyk „Piłka nożna dla kibiców”. I tak oglądając sobotni mecz zastanawiałem się dla kogo rozgrywane są mecze w takich warunkach? Jedno jest pewne. Na pewno nie dla kibiców na trybunach. Przenikliwe zimno, arktyczny chłód, temperatura odczuwalna -15. Na pewno też nie dla piłkarzy – zmrożona murawa i obawa, że byle upadek zakończy się kontuzją. Odpowiedź jest jasna – dla stacji telewizyjnych, które zapłaciły za prawa transmisyjne, mają zaplanowany plan transmisji i wymagają. Wszystko odbywa się jednak kosztem widowiska. Możemy sobie tylko wyobrazić jak inny byłby przebieg meczu na zielonej murawie i przy plus 10 stopniach. A potem dziwimy się, że na trybunach garstka ludzi. Kto zabierze ze sobą rodzinę w tym dzieci na 3 godziny w dużym mrozie? Jednostki.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.