News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Lechem Poznań

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

03.10.2017 12:05

(akt. 21.12.2018 15:36)

Niedzielny mecz z Lechem Poznań był najgorszym spotkaniem z tym zespołem od lat. Legioniści jeszcze przed wyjściem na murawę sprawiali wrażenie pogodzonych z porażką. Jeszcze gorzej było po meczu - na konferencji prasowej i przy Łazienkowskiej. Jest źle i nie widać światełka w tunelu.

Bez wiary w siebie - Nie będzie tym razem optymistycznie, nie będzie pozytywów, bo tych poza powrotem do gry po kontuzji Guilherme, po prostu nie było. Trener Romeo Jozak nie zaskoczył składem – nie postawił na młodego i przebojowego Jarosława Niezgodę, wolał kolejny raz posłać do boju bezproduktywnego Armando Sadiku. Nie postawił na Tomasza Jodłowca, który mógłby pomóc w środku pola. Potem się okazało, że to właśnie w tym rejonie boiska mistrzowie Polski najbardziej ustępowali rywalowi. Zrezygnował z solidnego Inakiego Astiza w obronie, dał kolejny raz szansę gry od pierwszej minuty Kasprowi Hamalainenowi, który w Legii gra dobrze tylko wchodząc z ławki. Wiem, że Chorwat dopiero poznaje drużynę, ale mógłby to robić szybciej. Bo Legia czasu nie ma. Sam przyczynił się do tego, w jaki sposób prezentowała się Legia. A legioniści wyszli na mecz ze strachem w oczach i przekonaniem, że są drużyną słabszą i muszą tak się ustawić, by przegrać jak najmniej. Nie było widać wiary choćby w remis, a można było odnieść wrażenie, że chęci też czasem niektórym brakowało.


Błędy indywidualne i grupowe – tych było co niemiara. To aż nieprawdopodobne, że ten zespół rok wcześniej grał o niebo lepiej i potrafił rywalizować z najlepszymi. Dziś odstępy między poszczególnymi formacjami są tak duże, że można w nie wstawić czołg lub dwa. W dodatku każda formacja sobie, nikt specjalnie nikomu nie pomaga. Jak wyglądało budowanie akcji – Arkadiusz Malarz ustawiał piłkę na piątym metrze, rozglądał się rozpaczliwie, ale nikt mu się nie pokazywał do gry, po kilkunastu sekundach wykopywał więc futbolówkę daleko do przodu, a ta zwykle padała łupem obrońców „Kolejorza”. Legia miała kłopot w Poznaniu ze wszystkim – z agresją, szybką reakcją na boiskowe wydarzenia, rozgrywaniem piłki, tempem gry, pomysłem i podejmowaniem właściwych decyzji. Nie funkcjonowało nic i od początku spotkania tylko kwestią czasu było, gdy gospodarze rozpoczną strzelanie. Co wkurza? To, że Lech nie zagrał świetnego meczu i wystarczyło się przeciwstawić walką i agresją, ale nawet tego zabrakło. A jeśli do tego dodamy błędy indywidualne jak w przypadku Michała Pazdana, który miał swój udział przy dwóch bramkach dla Lecha i o mały włos nie dołożył do tego trafienia samobójczego, to mamy pełny obraz nędzy i rozpaczy.


Potrzeba zmian – Legia stoi pod ścianą, nie widać światła w tunelu. Ten skład, jaki wybiegł w Poznaniu na boisko, jest sportowo najsłabszy od lat. Ale patrząc na nazwiska i tak powinniśmy sobie radzić w naszej lidze. Tyle tylko, że z tą drużyną prawie nikt się nie identyfikuje. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że większość obcokrajowców w drużynie ma popularnie mówiąc wywalone. Jest rozczarowana brakiem pucharów i najchętniej by się z Łazienkowską pożegnała. To, jak Legia zagrała w niedzielę świadczy o tym, że nikt nawet nie pochylił się na historią naszego klubu, nad tym jak prestiżowe są mecze z Lechem. Jak prezentują się Dominik Nagy, Thibault Moulin, Kasper Hamalainen czy Armado Sadiku? Najlepszym określeniem będzie dostojnie. Problem w tym, że kadra jest jaka jest, są też kontuzje i nie za bardzo jest kim ich zastąpić. Czy trener Jozak zdoła ich przekonać, że warto na boisku dawać z siebie wszystko i jest to jedyna droga do poprawy swego statusu? Nie wiem, ale po konferencji prasowej w Poznaniu śmiem wątpić niestety.


Trener bez obycia medialnego – I tu doszliśmy do kwestii, która mnie najbardziej zaskoczyła. To jak wypowiadał się trener Legii Romeo Jozak w Poznaniu. Ja to oceniam jednoznacznie negatywnie. Komentarze Chorwata pokazują, że faktycznie nie prowadził nigdy drużyny seniorskiej i brak mu doświadczenia i obycia medialnego. Najpierw zaorał samego siebie mówiąc, że nie zasługuje na miano trenera, że jest mu wstyd, gdyż trener to osoba, która robi coś z drużyną, a on nie zrobił nic. Później zaorał drużynę i to w mało wyszukanym i dyplomatycznym stylu. – „Czuję się zdradzony przez piłkarzy, co innego ustalaliśmy w szatni, a co innego było na boisku. Piłka nożna to gra dla mężczyzn, a tymczasem od Legii z większym zaangażowaniem i siłą zagrałaby dziś drużyna złożona z kobiet”. Niestety ale taka wypowiedź to początek końca. Widzieliście kiedyś trenera z sukcesami, który by wyśmiewał swoją drużynę? Prześledźmy wypowiedzi wielkich – Jurgena Kloppa, Jose Mourinho czy Jose Guardioli. Przecież oni prawie nigdy nigdy nie skrytykowali swoich piłkarzy publicznie – winą za słabszą grę czy przegrana obarczają sędziów, rywali, dziennikarzy, ludzi odpowiadających za murawę, polityków, aktorów, pogodę itd. Wszyscy są winni, tylko nie ich zespół. Co innego gdyby Jozak takie słowa wypowiedział w szatni, bezpośrednio do piłkarzy, ale nie ujrzałoby to światła dziennego. A tak, wyszło gorzej niż źle. Chorwat nie zjednał sobie tym szatni, nie zrobiłby tego w żadnym klubie na świecie. Nikt nie lubi być publicznie krytykowany przez przełożonego. To po prostu nieprofesjonalne i nieeleganckie.


Polaków nocne rozmowy – Po meczu piłkarze Legii wrócili do Warszawy autokarem, gdzie na terenie klubu czekał na nich komitet powitalny. Kilkadziesiąt osób oglądając mecz uznało, że miarka się przebrała i potrzebna jest rozmowa z zawodnikami, by piłkarze przekonali się, że tak dalej być nie może. Takich rozmów w przeszłości było wiele, nie była to pierwsza i nie ostatnia. A jednak ta budzi największe oburzenie, bo miała miejsce na terenie klubu. Gdyby kibice zatrzymali autokar na trasie i tam wyartykułowali swoje pretensje, to miałoby to inny wymiar. A tak stało się coś, co znów tej drużynie nie pomoże. Za dużo tego się dzieje w ostatnim czasie, za dużo jest tych uderzeń w drużynę, która po takich ciosach upada i w zasadzie się nie podnosi. Tak było tydzień temu gdy media obiegła informacja, że część piłkarzy przyczyniło się do zwolnienia trenera donosząc na niego do zarządu. Tak jest i teraz. Drużyna została sponiewierana, obita i pozostawiona bez pomocy i wsparcia. To nie ma prawa się udać, będzie coraz gorzej. Zespołowi potrzeba jest teraz cisza, spokój i wygrane na przełamanie. Ale jak można tego od kogokolwiek z zewnątrz wymagać takich rzeczy, skoro nawet trener śmieje się z tego zespołu, szydzi i krytykuje?! Źle się dzieje, bardzo źle.

Polecamy

Komentarze (97)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.