News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag po meczu z Cracovią - Legia walcząca

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

19.10.2015 10:48

(akt. 21.12.2018 15:10)

Po meczu z Cracovią kibice w końcu wychodzili ze stadionu zadowoleni i usatysfakcjonowani. Zobaczyli nie tylko Legię zwycięską, ale też walczącą, wybieganą i zaangażowaną. Czas na kilka uwag i spostrzeżeń po pierwszym spotkaniu Stanisława Czerczesowa w roli szkoleniowca naszego zespołu.

Nikolić show – Przed pierwszym gwizdkiem arbitra Nikolić tradycyjnie odebrał w nagrodę statuetkę dla najlepszego piłkarza miesiąca. Węgier dość szybko potwierdził, że wybór był słuszny. Jedna z pierwszych akcji, przechwyt Furmana, zagranie prostopadłe od Jodłowca i jak zawsze balansujący na linii spalonego „Niko” minął bramkarza i posłał piłkę do pustej bramki. W drugiej połowie znów wybiegł do prostopadłego zagrania „Jodły” i strzałem obok bramkarza podwyższył rezultat. Dziesięć minut później znów po zagraniu Jodłowca posłał piłkę pod poprzeczkę. Miał szansę na czwarte trafienie, ale pomylił się minimalnie. Potrafił grać kombinacyjnie, tym razem nie widzieliśmy długich podań od linii obrony do węgierskiego snajpera. Były za to przemyślane podania prostopadłe, często z pierwszej piłki. To dało efekt, przy takim stylu gry czuje się najlepiej. Ma już 15 bramek w 12 meczach. W sieci pojawiły się memy – „Trudne Sprawy – Nikolić: Nie mogę przestać strzelać”. Inni zaczynają się martwić, że tak grającego napastnika długo w Legii nie zatrzymamy. Na razie jednak wypada tylko wstać i klaskać i cieszyć oko grą Nikolicia.


Ofensywny Jodłowiec
– Dwa lata temu przeprowadziłem dość długi wywiad z Tomaszem Jodłowcem, który wtedy powiedział m.in. że gdyby miał więcej swobody w ofensywie, to miałby na koncie dużo więcej asyst i bramek. Nowy trener Legii Stanisław Czerczesow pozwolił Jodle na ofensywne harce, w pewnym momencie grał niemal na pozycji numer „dziesięć”. I Jodłowiec odpalił, zaliczył swój własny hat-trick notując trzy asysty. A do tego miał sporo odbiorów, był aktywny, agresywny. Choć w pierwszej połowie, około 20 minuty, jako pierwszy zawodnik dostał solidny ochrzan od rosyjskiego trenera. Ta zmiana zadań dla reprezentanta Polski i skutek jaki to przyniosło pokazuje, że w drużynie jest spory potencjał. Oby więcej takich spotkań i meczów. – Jodłowiec? Szykujemy go na mistrzostwa Europy. Po nich cena sięgnie 15 milionów euro – uśmiechał się po meczu Czerczesow.


Pazdan jak Bulterier
– „Masz być jak bulterier, jak Tommy Lee Jones w Ściganym” – to cytat z „Killera” i słowa nadinspektora policji do komisarza Ryby. Wydaje się, że to samo usłyszał przed meczem Michał Pazdan w szatni i wziął sobie te słowa do serca. Między 15 a 45 minutą spotkania, to właśnie reprezentant Polski był najbardziej wyróżniającym się piłkarzem Legii – bezbłędnym, przerywającym mnóstwo akcji, ale i potrafiącym przebiec całe boisko w ofensywie lub zaczynającym akcje zespołu. Widzieliśmy już wiele meczów „Pazdka” w defensywie, gdzie grał bardzo dobrze. Jeśli jednak ma grać w pomocy tak, jak w niedzielę, to szkoda go do obrony. W dodatku potrafił się znaleźć w polu karnym rywali przy stałych fragmentach gry. Raz po jego główce zabrakło centrymentrów by piłka wylądowała w siatce. Pressing w jego wykonaniu był naprawdę skuteczny i bolesny dla przeciwnika, agresja w grze i zaangażowanie na najwyższym poziomie. Świetny występ Pazdana.


Kilka zmian na drodze ewolucji - Czy Legię pod moją wodzą czeka rewolucja? Wolę spokojną ewolucję. Historia nauczyła nas, że rewolucje rzadko są najlepszym wyjściem. Drużyna to organizm, zastałem w niej określoną hierarchię i nie chcę jej burzyć – mówił dwa dni przed meczem Czerczesow. Jak powiedział, tak zrobił. Zmiany osobowe były kosmetyczne. W porównaniu do ostatniego meczu pod wodzą Henninga Berga zaszły dwie. Inaczej wyglądało ustawienie piłkarzy na boisku i ich zadania. Początkowo zagęszczenie środka pola polegało na tym, że miedzy obrońcami i defensywnymi pomocnikami w osobach Dominika Furmana i Tomasza Jodłowca biegał Michał Pazdan. W drugiej części meczu „Furmi” dołączył do „Pazdka, a bardziej z przodu pozostał tylko „Jodła”. Aktywni byli skrzydłowi Guilherme i Michał Kucharczyk. Nie było też irytujących do przesady długich podań z pominięciem linii środkowej. Był za to bardzo agresywny i wysoki pressing. Przechwytów było więcej, niż w kilku poprzednich spotkaniach. Czy są to zmiany na stałe? O tym przekonamy się wkrótce.


Co jeszcze do poprawy? – Mamy nad czy pracować mówił po spotkaniu trener Czerczesow. Legionisci przez większość meczu byli wybiegani, agresywni, ale sił starczyło na 75 minut, później pojawiła się lekka zadyszka, końcówka meczu była szarpana i nerwowa, przytrafiały się błędy. – Zauważył to szkoleniowiec podkreślając, że nie tak wyobrażał sobie końcówkę spotkania. Piłkarze w szatni z pewnością usłyszeli na ten temat kilka ostrzejszych zdań. Zdarzały się też nieporozumienia i złe ustawienia środkowych obrońców, a zespół momentami zbyt wolno przechodził z obrony do ataku. Kibice wychodzili jednak ze stadionu w znakomitych nastrojach, bo w końcu piłkarze szukali gry, a zespół był Legia walczącą!

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.