Kilka uwag po meczu z Piastem - Wstydliwa porażka, brak wiary
06.10.2014 19:35
- Porażka, która boli – Nie chodzi o to, że Legia ma zawsze wygrywać… Wiadomo, że to jest sport i takie życzenia zawsze pozostaną tylko życzeniami. Do Gliwic przyjechał mistrz Polski – zespół, który w tym roku jeszcze nie przegrał w Europie, który już dość długo nie stracił bramki, a mimo to była niespodzianka. Na tym polega piękno tego sportu. Stadion, choć jest po remoncie, jest w gorszym stanie niż stary obiekt przy Łazienkowskiej. A sam Piast prawdopodobnie nigdy nie będzie w tym miejscu, w którym Legia jest obecnie. A jednak to gospodarze wygrali. Ale przegrana boli dlatego, że nie wypada przegrywać w takim stylu. Co innego gdy ulega się 1:2 po zaciętym spotkaniu i dwóch bramkach życia przeciwników, a co innego gdy rzadko zagraża się bramce rywala i przegrywa w pewnym momencie 0:3. Piast strzela na 1:0 a spiker woła – „Legia trafiona po raz pierwszy…” co zapowiada kolejne trafienia… Na boisku brak jednak reakcji. Jest 2:0 – miejscowi kibice krzyczą „Gdzie jest ta Legia?” i „Dwójka do zera, trafił Piast frajera” – reakcji na boisku brak. Przy 3:0 jest już festiwal bluzgów pod kierunkiem Legii. Święto na trybunach, które zapewne przerodziło się długie melanżowanie. Reakcji na boisku brak. To bolało i za to zapewne kilku zawodników przeprosiło po meczu kibiców.
- Zagrali bez wiary w siebie - W spotkaniu z Piastem trener Henning Berg dokonał siedmiu zmian w podstawowym składzie w porównaniu do meczu z Trabzonsporem. Rezerwowi mieli okazję się wykazać, ale wydaje się, że to, co działało na początku sezonu, teraz działać przestało. Na początku każdy miał nadzieję, że jak się pokaże, zagra lepiej, zdobędzie bramkę czy zanotuje asystę, to wskoczy do pierwszej jedenastki. Teraz już chyba nikt się nie łudzi. Orlando Sa mimo kilku fajnych spotkań i goli pozostaje rezerwowym. Jakub Kosecki stara się, ale chyba już stracił nadzieje na to, że przekona do siebie szkoleniowca kosztem Michała Żyry czy Michała Kucharczyka. O Arkadiuszu Piechu, Igorze Lewczuku czy Helio Pinto nie wspomnę, oni już sprawiają wrażenie, jakby się pogodzili z rolą rezerwowych. Na ważniejsze mecze trenerzy trzymają się żelaznej jedenastki, nie ma najmniejszych zmian i to wydaje się teraz problemem dla pozostałych.
- Prasowe dywagacje - Dziennikarze wskazują, że piłkarze Legii po meczach pucharowych przegrywają w lidze.Wspominają, że po rywalizacji z St.Patricks w Warszawie przegrali z GKS-em Bełchatów, zaś po spotkaniu z Aktobe przy Łazienkowskiej ponieśli porażkę z Podbeskidziem. To prawda, ale warto też wspomnieć, że po rewanżu z Irlandczykami wygrali z Cracovią 3:1, po meczu z Celtikiem w Edynburgu rozgromili Górnik Łęczna 5:0, zaś po Lokeren poradzili sobie z Wisłą w Krakowie. Nie tu więc leży problem. Oczywiście można wstrzymać się z oceną. Po bojach pucharowych legioniści zagrają jeszcze z Zawiszą, Pogonią, Cracovią oraz Górnikiem Łęczna, ale jestem przekonany, że nie przegramy wszystkich tych spotkań. Problemem jest bardziej właściwe podejście do meczu oraz to, o czym było w punkcie wcześniejszym. Jak to zmienić? To już łamigłówka dla sztabu Henninga Berga.
- Udany Maraton – Piłkarze Legii w ciągu 23 dni rozegrali 7 meczów. Trener Hening Berg po spotkaniu w Gliwicach nie był w stanie na gorąco jednoznacznie ocenić ostatniej serii gier. - Nie mogę być zadowolony z dzisiejszego wyniku, tak samo z rezultatu spotkania z Lechem. Natomiast w pozostałych pięciu spotkaniach naszego maratonu było całkiem nieźle. To była trudna seria gier, pięć z nich wygraliśmy – to przyzwoity wynik, ale zawsze może być lepiej. Po porażce w Gliwicach ciągle mam mętlik w głowie, wolałbym nie oceniać serii wszystkich gier – mówił w emocjach Norweg. Jednak maraton należy uznać za udany. Wygrane z Śląskiem 4:3, Lokeren 1:0, Wisłą 3:0, Miedzią 4:0 i Trabzonsporem 1:0 – to wynik naprawdę świetny. Remis z Lechem, zważywszy na to, że przegrywaliśmy do przerwy 0:2, też należy zaliczyć do udanych. Słabo wypadło tylko zakończenie w Gliwicach, ale całość z pewnością wypada na plus. Tym bardziej, że udało się uniknąć poważniejszych urazów.
- Dwa tygodnie przerwy i znów maraton - Przed nami dwa tygodnie przerwy na mecze reprezentacji. Po nich znów legioniści przystąpią do maratonu, ale będzie jakby mniej intensywny, a i rywale jakby z niższej półki. Kolejno będą to Lechia (D), Metalist (W), Zawisza (W), Pogoń (D), Ruch (D), Metalist (D), Pogoń (D). 7 spotkań w 24 dni, ale wydaje się, że to minione tygodnie były kluczowe dla rozgrywek w tym roku. Legia powinna rok zakończyć na pierwszym miejscu w tabeli i wyjść z grupy L Ligi Europy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.