Kolejna młodość dziadka Kiełbowicza
10.11.2010 08:38
- A poważnie mówiąc, to coraz więcej ludzi zagląda mi w metrykę, nie wiem dlaczego. I trzeba udowadniać, że ze mną jeszcze tak źle nie jest. Cieszę się każdym meczem, każdym treningiem i chcę pograć jeszcze 2-3 lata. Czy w Legii? Marzę o tym - dodaje.
Mało który z zawodników stołecznego klubu ma w tej chwili taki komfort. Kiełbowicz może nie trenować dwa dni po meczu, a mimo to trener Maciej Skorża czeka na niego i potem wystawia w podstawowym składzie. Zawodnik odwdzięcza mu się w najlepszy możliwy sposób - skutecznością przy stałych fragmentach gry. W czterech ostatnich zwycięskich meczach ligowych po jego zagraniach drużyna z Łazienkowskiej zdobyła pięć bramek. W każdym z tych spotkań to po podaniu Kiełbowicza strzelała pierwszego gola. -Trener mi ufa, ja staram mu się odpłacać. Udaje się wygrywać, co pozytywnie działa też na naszą psychikę i atmosferę w szatni. Bo te opinie, że była słaba, są nieprawdziwe. Jedyna różnica jest taka, że zupełnie inaczej funkcjonuje się po zwycięstwach niż po porażkach. A delikatnie mówiąc, ten początek sezonu mieliśmy średni - opowiada.
Zawsze był kojarzony ze stałymi fragmentami gry. W Legii miał trochę pecha, bo w ostatnich latach nie był pierwszy wśród wyznaczonych do ich wykonywania. Pojawił się Edson, potem Maciej Iwański. Brazylijczyka już nie ma, Iwański miał w tym sezonie swoje przejścia i jego pozycja w drużynie osłabła. To wszystko sprawiło, że Kiełbowicz znowu może popisywać się swoimi dośrodkowaniami. - Ten mięsień mnie trochę ciągnie jak kopię piłkę, dlatego tak dobrze to wychodzi - śmieje się i dodaje na serio. -To nie jest tak, że moja centra od razu oznacza bramkę. W miejscu, gdzie spada piłka, musi być ktoś z kolegów, który zagrają dalej lub skieruje do siatki. To z kolei można wyćwiczyć tylko wieloma powtórzeniami na treningach i obecnie na tym w Legii się skupiamy. Wiadomo, jak ważny to jest element W dzisiejszym futbolu i ile bramek udaje się zdobyć W ten sposób - mówi legionista.
Piłkarz może być pewnym miejsca w podstawowym składzie na piątkowy mecz z Wisłą Kraków. Spotkanie, w którym Legia ma potwierdzić powrót na stałe do czołówki i mistrzowskie aspiracje. Choć jest jeszcze jeden cel - zrewanżować się za porażkę 0:3 z wiosny poprzednich rozgrywek, kiedy na swoim stadionie Legia się skompromitowała. - To i tak był najniższy wymiar kary, ale tym razem będzie inaczej. Odkąd jestem na Łazienkowskiej, wiślacy zawsze byli naszym głównym rywalem do mistrzostwa Polski i nasze mecze były w większości pasjonujące. W piątek będzie podobnie, bo trudno wskazać faworyta - mówi.
Spotkanie w Krakowie dla Kiełbowicza to już 371. mecz w Ekstraklasie. Pod tym względem prześcignął legendę stołecznej drużyny - Lucjana Brychczego. - Nawet bym nie pomyślał, aby równać się z tym wielkim mistrzem - kończy Kiełbowicz. "Kiełbik" rozegrał już 23 mecze przeciko Wiśle, w tym 17 razy w barwach Legii. Legijy bilans to 6 zwycięstw, 3 remisy i 8 porażek.
Autor: Adam Dawidziuk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.