News: Tomasz Brzyski rozwiązał kontrakt z Legią i trafił do Cracovii (akt.)

Komentarz: Legia z największą liczbą dośrodkowań w LE

Tomasz Danelczyk

Źródło: Legia.Net, Gazeta Wyborcza

14.12.2013 08:59

(akt. 04.01.2019 13:49)

Przygoda z Ligą Europy w tym roku dobiegła końca. Po ostatnim gwizdku w cypryjskim Limassol nie zobaczyliśmy napisu „to be continued”. Niestety, piłkarska wiosna nie jest dla nas. Oto krótkie podsumowanie.

Bordeaux, które statystykę liczby podań miało w tej edycji na poziomie Legii, bilans punktowy ma identyczny jak warszawiacy. Były również drużyny, których rezultaty są jeszcze bardziej wstydliwe, a markę w Europie mają chyba większą niż Legia. Standard Liege, dzierżący pozycję lidera w Belgii, uciułał marny punkt. Dinamo Zagrzeb, które ostatnio regularnie kwalifikowało się do Ligi Mistrzów, zakończyło rozgrywki z jednym remisem, reszta „w czapę”. Co ciekawe w grupie, w której grali Chorwaci, z pierwszego miejsca awansowała drużyna Ludogorets'a Razgrad. Bułgarzy mający w swoim składzie Michela Platiniego wyprzedzili Odessę, która wczoraj odprawiła PSV. Dziwnie to wszystko brzmi…

Europa Wschodnia ucieka?

Taki Ludogorets, według portalu squawka.com, we wszystkich meczach wykreował sobie 48 szans do strzelenia bramki, zdobywając przy tym goli 11. Dla porównania Legia takich okazji stworzyła sobie 56, strzelając tylko dwa na Cyprze. Warszawiacy średnio przy piłce w całej edycji byli przez 53% czasu, Ludogorets 47%. W czym tkwi tajemnica sukcesu podopiecznych trenera Iwajło Petewa? Napastnik tego zespołu Roman Bezjak jest w czołówce strzelców, zanotował 4 trafienia, Defoe z Tottenhamu przewodzi stawce z 5 golami. Do Victorii Pilzno z budżetem na poziomie Ruchu Chorzów dołącza kolejny „potentat”, którego dane finansowe nie są znane nawet portalowi transfmarkt.de

Dziwne statystyki

O imponującej statystyce posiadania piłki i liczby podań już wiemy. Ponadto Legia ze 180 dośrodkowaniami zajęła pierwsze miejsce wśród wszystkich drużyn w tej edycji. Nikt tyle razy nie wrzucał piłki w pole karne. Efektem tej zwariowanej liczby centr okazała się jedna bramka. 

Kontuzje

Drużyna Legii Warszawa zmagała się z kontuzjami. W żadnym ze spotkań Jan Urban nie mógł wybierać spośród wszystkich. Najbardziej dotkliwą okazała się chyba absencja Dusana Kuciaka, który w każdym z meczów mógł być wartością dodaną, tak jak bramkarz Trabzonsporu. Nikomu nie trzeba mówić, że goalkeeper to w polskich realiach postać kluczowa, która nierzadko przesądza o końcowym rezultacie. Kontuzja Marka Saganowskiego spowodowała, że jedyną opcją w ataku był Gruzin Dwaliszwili. Nie chodzi tylko o jego nadmierną eksploatację, ale o to, że do dzisiaj nie ma on żadnego konkurenta, który wzmagałby u niego poczucie motywacji. Tutaj pojawia się również kwestia transferów, ale to temat na inną opowieść. Ponadto Bereszyński, Kosecki, Radovic czy Vrdoljak. Borussia Dortmund, również zdziesiątkowana przez kontuzje, sięgnęła w środę po głębokie rezerwy. W decydującym o awansie pojedynku na stoperze zagrał 18 letni Sarr. Oczywiście, Klopp nie oddelegował go do walki w powietrzu, pozostawiając to zadanie Papastathopoulosowi, który miał wyłączność na górne piłki. Sarr jednak umiejętnie uzupełniał Greka, zaliczając udany debiut. 

Styl gry

Z podziwem patrzyliśmy na Hermesa, który dzielił i rządził w obu spotkaniach z Legią. Taką postacią w drużynie miał być Pinto. Rzeczywistość jednak przerosła nasze oczekiwania względem Portugalczyka. Brakowało zawodnika, który nadawałby tempo grze. W momencie kiedy tiki-taka przeżywa kryzys, polskie drużyny zaczynają adaptować kataloński styl. Wystarczy sobie przypomnieć Cracovię w meczu z Lechem… Teraz do łask wraca kontratak, czyli to, w czym polskie drużyny są najlepsze.

Istotne jest też to, jak rozkładał się ciężar rozgrywania piłki wdrużynie Jana Urbana - spośród dziesięciu piłkarzy onajwyższej średniej wykonanych podań na jedno spotkanie aż siedmiu to obrońcy. A to oznacza, że Legia zdecydowanie częściej wymieniała piłkę wokolicach linii środkowej, niż konstruowała akcje ofensywne. O braku umiejętności w obejściu zasieków rywala najdobitniej świadczy to, że mistrzowi Polski naliczono zaledwie trzy próby prostopadłych podań, z których tylko jedno było celne! Dodatkowo przed meczem w Nikozji legionistów ledwie cztery razy złapano na pozycji spalonej. Z Apollonem piłkarze Urbana ten wynik podwoili, bo przy szybko objętym prowadzeniu mogli pozwolić sobie wyłącznie na kontrataki.

Polecamy

Komentarze (26)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.