Komentarz: Pinto i Dwaliszwili minęli się z formą
25.08.2013 10:11
Być może tyle samo czasu potrzebuje Helio Pinto, być może za pół roku będziemy o nim mówić i pisać tylko dobrze? Tego dziś nie wiemy, jednak opieranie o Portugalczyka dziś gry zespołu, liczenie na jego postawę, że da coś zespołowi, że pociągnie do zwycięstwa, jest niezwykle naiwne. Trener Jan Urban, nie wymieniając nazwisk, przyznał po meczu z Lechią, że kilku piłkarzy, którzy mieli dać coś zespołowi, nie zrobiło tego. Bez wątpienia jednym z tych graczy był Pinto. Pytanie tylko czy on mógł dać coś drużynie skoro jest totalnie bez formy, a chyba i psychika trochę siadła. Nie wymagam od niego cudów, rozumiem że znalazł się w nowej lidze, innym kraju i kulturze, w nowej rzeczywistości. Jestem świadomy tego, że gra w innych warunkach - gdzie od razu po przyjęciu piłki dostaje łokciem w brzuch, albo korkami po kostkach, co jest dla niego nowością. Ale jeśli otrzymuje piłkę i nie atakowany przez nikogo decyduje się na 20 metrowe podanie to futbolówka powinna trafić do adresata, a nie zatrzymać się na pierwszym rywalu. A niestety takie obrazki mogliśmy oglądać w sobotę. W defensywie Pinto nie pomaga wcale, chowa się gdzieś za plecami innych, w ofensywie również nie daje jakości. Trener wspomniał dodatkowo, że Helio traci entuzjazm i pewność siebie. Jeśli tak jest, to tym bardziej, nawet w meczach ligowych, nie można na nim opierać ciężaru gry. W sobotę miał być jednym z motorów napędzających Legie, a skończyło się tak, że od około 30 minuty koledzy z drużyny ograniczali grę z Portugalczykiem do minimum, unikali podań do Pinto, gdyż wiedzieli, że coś jest nie tak. Rozumiem, że liga jest długa, ale może Helio powinien odzyskiwać pewność siebie za tydzień w rezerwach w meczu z Omegą Kleszczów? Grając w pierwszym zespole jest po prostu jego osłabieniem.
Na osobną krytykę zasługuje Wladimer Dwaliszwili. Naprawdę trudno logicznie wytłumaczyć co się z Gruzinem stało. Porusza się wolno, nie jest w stanie wygrać żadnego pojedynku biegowego. Wczoraj próbował ścigać się z obrońcami wybiegając do prostopadłych podań od kolegów, ale wyglądało to groteskowo. Duża ilość kontaktów "Lado" z piłką kończy się jej stratą, zginęła gdzieś umiejętność gry tyłem do bramki. Do tego doszły złe wybory - kiedy powinien podać, uderza na bramkę, zaś kiedy powinien zdecydować się na strzał, to podaniem szuka kolegi. Dwaliszwili narzekał na to, że nie gra jako wysunięty napastnik, wczoraj zagrał i udowodnił, że na to nie zasługuje. Źle się dzieje z Dwaliszwilim od meczu z Jagiellonią w zeszłym sezonie. Od tego spotkania zmienił się nie do poznania, niestety na gorsze. Tłumaczono to chorobą przewodu pokarmowego i antybiotykami jakie zażywał. Od tego czasu minęły jednak kolejne miesiące, zawodnik przeszedł okres przygotowawczy w Austrii, a zmian na lepsze nie widać. Może po prostu Gruzin nie pasuje do takiego stylu gry i taktyki? On potrafi sie znaleźć w polu karnym gdy jest rzut rożny czy też zamieszanie po jednej z akcji. Wie gdzie i jak ustawić się w szesnastce i czekać na piłkę - pokazał to choćby w meczu z Molde w Norwegii. Tyle, że to trochę za mało. W taktyce preferowanej przez Jana Urbana od zawodnika na jego pozycji wymaga się znacznie więcej. Dużo więcej od Gruzina dają zespołowi obecnie i Marek Saganowski i Patryk Mikita. Może Dwaliszwilim trzeba wstrząsnąć i zesłać na jeden mecz do rezerw? Może gra z Omegą Kleszczów da mu do myślenia i spowoduje, odbicie się od dna z formą.
Oba te przypadki są inne , ale zarówno Pinto jak i Dwaliszwili w obecnej dyspozycji nie byli w stanie wydatnie pomóc zespołowi w spotkaniu z Rozwojem Katowice. Jak więc wymagać od nich przyzwoitej gry na poziomie ekstraklasy?!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.