News: List od Czytelnika: Większa doza realizmu potrzebna od zaraz

Komentarz: Pogrzeb w świątyni futbolu

Tomasz Danelczyk

Źródło: Legia.Net

16.10.2013 11:28

(akt. 21.12.2018 22:32)

Reprezentację Polski łączy z MŚ w Brazylii dokładnie tyle, ile pomnik Jezusa z Rio z Jezusem świebodzińskim. Do kraju kawy pojedzie nawet Bośnia i Hercegowina. Kraj przykryty jeszcze gdzieniegdzie wojenną kurzawą i w którym żyje tyle ludzie, ile w województwie śląskim.

A były przecież czasy, kiedy w Anglii Polacy byli na ustach wszystkich. Byli bohaterami. Proszono ich na rauty i pito za ich zdrowie. Polscy lotnicy z dywizjonu 303, którzy, jak twierdzą Lynne Olson i Stanley Cloud, powstrzymali Hitlera. Jak się okazuje nie tylko zastopowali nazistów, ale również rozkochali w sobie angielskie dziewczyny. Podryw na polskiego lotnika wykorzystywali nawet brytyjscy żołnierze. Rzucony w eter prosty zwrot „Hi, I am polish airman and I am sad” powodował baczność i czujność w każdym angielskim barze. W szkołach młode dziewczęta ostrzegano przed polskimi lotnikami, tak jak teraz matki ostrzegają swoje córki przed Johnem Terrym. Czasy się zmieniły. Nikt już o tym nie pamięta, Anglicy leją nas od lat, zresztą ogółem u siebie nie przegrali już od 40. Świat jest niesprawiedliwy.


Fornalik, który, jak wieść twitterowa niesie, jest jedynym Polakiem, który przyjechał do Anglii stracić pracę, nie mógł obrać lepszego miejsca na pogrzeb swojej drużyny. Świątynia futbolu. To tutaj chwiejący się, ale ciągle podtrzymywany przez matematykę pół-umarlak stał się nieboszczykiem.


Z jednej strony trudno winić Fornalika, że 40 milionowy kraj nie wydał syna, który umiałby biegać na mitycznej już i owianej legendą lewej stronie. To stamtąd kąsał Yarmolenko – nasz kat w tych eliminacjach. Wczorajszy mecz obnażył naszą bezsilność nie tylko w obronie, ale również w środku pola. Krychowiak zanotował kolejny słaby występ, równie mizerny jak ten w Charkowie. Zdecydowanie najsłabszy na boisku był Mierzejewski, który większość swoich podań kierował do naszych defensorów, albo w poprzek boiska. Pomyśleć, że ten zawodnik systematycznie zbliża się do klubu wybitnego reprezentanta. Mariusz Lewandowski po dobrym spotkaniu z Ukrainą zagrał równie słabo jak Krychowiak. Trudno jednak przypuszczać, że będzie on stanowić trzon przyszłego zespołu.


To, co rzucało się w oczy, to niesamowita przewaga fizyczna Anglików. Jedynie Lewandowski fenomenalnie trzymał się na nogach, reszta dawała się przestawiać jak meblościanka.


Przed kolejnym selekcjonerem trudne zadanie, bo wbrew opinii Waldemara Fornalika, ta drużyna wcale nie ma przyszłości. Przez całe eliminacje nie usystematyzowaliśmy gry w obronie oraz nie znaleźliśmy napastnika, który mógłby zmienić Lewandowskiego, albo wspomóc go w ataku. W 1996 roku na Wembley 18-letni wówczas Marek Saganowski zastępował w 75 minucie Krzysztofa Warzychę. Gdyby nie kontuzja…

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.