News: Komentarz: Szambo

Komentarz: Wstrząs albo powtórka zeszłego sezonu

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

03.03.2013 09:49

(akt. 21.12.2018 15:11)

Tydzień temu trener Jan Urban apelował do dziennikarzy aby nie bić na alarm, że jeszcze nie czas, że w Kielcach przegrali przez własne błędy, ale to się więcej nie powtórzy. Faktycznie z GKS-em legioniści nie przegrali, ale tylko dlatego, że grali z ostatnią drużyną w tabeli. Lepszy rywal wykorzystałby słabości naszego zespołu i byłoby jeszcze bardziej przykro. Od wczoraj nie tylko trzeba bić na alarm, ale tym zespołem trzeba wstrząsnąć!

Można przegrać, można zremisować ale po walce, po grze z zaangażowaniem, po tym jak przez 90 minut jeździ się tyłkami po murawie. Taką porażkę wybaczy każdy kibic – to tylko sport. Ale trudno przejść obojętnie wobec tego co zobaczyliśmy wszyscy w sobotę przy Łazienkowskiej. Piłkarze poruszali się dostojnie, dreptali w jednym tempie, a czasem tylko stali i patrzyli na to co zrobią koledzy. Każdy poruszał się w powoli, nie było przyspieszenia i dynamiki. Najłatwiej jest powiedzieć, że zespół jest źle przygotowany fizycznie – przerabiali to już Paolo Terziotti czy wcześniej Ryszard Szul. Ale faktem jest, że jesienią kiedy Legię przygotował Juan Irribarren, ta drużyna wyglądała zupełnie inaczej. Teraz poza Jakubem Koseckim i Bartoszem Bereszyńskim, u których szybkość to cecha wrodzona, nikt nie potrafi wyprzedzić rywala. Niestety z formą sportowa nie jest lepiej - nad kreską jest tylko Miroslav Radović i Daniel Łukasik. Pozostali zawodnicy nie osiągnęli nie tylko optymalnej dyspozycji, ale również swojej przeciętnej. Każdy z nas widział już lepiej grającego Artura Jędrzejczyka, Dominika Furmana, Danijela Ljuboję czy Marka Saganowskiego.


Ale nie tylko to jest niepokojące – legioniści nie zaprezentowali za grosz zaangażowania i woli zwycięstwa. Sprawiali wrażenie, jakby im nie zależało na trzech punktach. Trudno było się dopatrzeć jakichkolwiek schematów w grze czy pomysłu na rozegranie akcji ofensywnej. Zamiast tego były setki podań w szerz boiska, z których nie wynikało dosłownie nic, poza irytacją kibiców.


Jeszcze bardziej przerażające jest to, że właściwie nikt nie widzi tego, że szykuje się powtórka z wiosny zeszłego roku. Po porażce w Kielcach nikt z piłkarzy nie widział problemu w przegranym meczu. Obrońcy, których występ można określić katastrofalnym, podkreślali iż zagrali dobry mecz tylko zabrakło koncentracji przy stałych fragmentach gry. W tym tonie wypowiadał się choćby Inaki Astiz. Wczoraj objeżdżany niemiłosiernie w defensywie Tomasz Brzyski mówił wprawdzie, że taki wynik nie powinien się zdarzyć, ale zauważył, że jego dośrodkowania nie były złe… Otóż były tak słabe, że aż trudno wytłumaczyć dlaczego skoro na treningach i w sparingach wyglądało to zupełnie inaczej…


Po meczu zawrzało, cześć fanów domaga się dymisji trenera. Ale przecież rok temu był inny trener i podobna gra… Nie wiem co się dzieje z Legią po zimowych przygotowaniach, ale ostatnie dobre starty legioniści notowali po zimowym obozie i licznych biegach w mroźnym mazurskim klimacie.


To naprawdę ostatni dzwonek aby wstrząsnąć zespołem. Sytuacja Legii w tabeli wciąż jest dobra, ale za tydzień lub dwa może być dużo gorzej. Niestety oglądając sobotni mecz ciężko o optymizm, przecież to nie była drużyna tylko zlepek 11 facetów, którzy średnio potrafili grać w piłkę. To moim zdaniem moment, kiedy Michał Żewłakow powinien wejść do szatni i wygłosić to co potrafił wykrzykiwać gdy występował w reprezentacji Polski za czasów Leo Beenhakkera. Poklepywanie się po plecach i mówienie, że nie było źle do niczego dobrego nie doprowadzi. Tak grającej Legii jak w sobotę nikt nie chce oglądać – ani właściciele, ani sponsorzy, ani kibice, nie trenerzy. Nikt! No może z wyjątkiem fanów drużyn przeciwnych…

Polecamy

Komentarze (106)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.