Domyślne zdjęcie Legia.Net

Komorowski - Polonia i Legia to dwa różne światy

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

28.08.2009 14:30

(akt. 17.12.2018 07:02)

- Nawet nie ma czego porównywać. Każdy zawodnik marzy o tym, aby grać w tych największych polskich zespołach. Polonia walczy o ligowy byt. Legia co roku o mistrzostwo Polski. Te dwa kluby różni praktycznie wszystko. W Bytomiu jak przegrasz spotkanie, oczywiście nie wychodzisz ze stadionu uśmiechnięty, ale nie ma dramatu. Przyjmujesz wynik z pokorą i robisz wszystko, aby zwyciężyć w następnej kolejce. W Legii zaczyna się jazda. Krytyka, presja, trudno nawet się tłumaczyć, bo co by się nie powiedziało, nie ma usprawiedliwienia - mówi <b>Marcin Komorowski</b>, obrońca stołecznego klubu, który trafił do niego właśnie z bytomskiej drużyny.
- Nie ma co porównywać. W Legii mamy wszystko na miejscu. Siłownia, odnowa biologiczna, salkę treningową, gdzie przed meczem można rozgrzać się z piłką. W Polonii przebieraliśmy się w dwóch szatniach, bo w jednej byśmy się nie zmieścili. Gdzie indziej trenowaliśmy, zimą na halę trzeba było dojeżdżać. Siłowni także nie było w klubie, a na odnowę jeździliśmy do Tarnowskich Gór. Wiem, brzmi strasznie, ale proszę mi uwierzyć, że przy dobrej organizacji można było wytrzymać. W Warszawie od przyjścia na zajęcia do momentu wyjścia z klubu mijają trzy-cztery godziny. I choć wszystko mam na miejscu, to w Bytomiu mimo przemieszczania się było podobnie. Chyba, że trzeba było jechać na odnowę. Wtedy rzeczywiście się wydłużało - opowiada Komorowski. - W Bytomiu było specyficznie. Nie przelewało się, ale wszyscy trzymaliśmy się razem. To nie oznacza, że w Legii tak nie ma. Wprost przeciwnie, tutaj też mi wszyscy pomagali jak tylko przyszedłem, wprowadzali do zespołu i robili wszystko, abym czuł się jak najlepiej - wyjaśnia. Nie wyobrażałem sobie mieszkania w Bytomiu, dlatego wybrałem Katowice. Jeśli trening był rano, przejazd zajmował mi 20 minut. W Warszawie wiadomo, korki, więc mimo tego, że bliżej, czas jaki poświęcam na dojazd jest podobny - opowiada. Byli koledzy Komorowskiego przyjeżdżają do Warszawy będąc wyżej w tabeli od faworyzowanej Legii. - Na pewno pozytywnie zaskakują swoją postawą, prezentują się naprawdę nieźle. Wyprzedzają nas? Spokojnie, to dopiero początek rundy. Nie ma się czym podniecać - ocenia "Komor"

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.