Konferencja prasowa
15.09.2007 00:32
- Cieszymy się z kolejnego zwycięstwa z trudnym rywalem. Wiedzieliśmy, że Widzew przyjedzie do nas nie mając nic wielkiego do stracenia. Każdy pozytywny wynik byłby dodatkowym bodźcem zarówno dla trenera, jak i zawodników w meczach przyszłych. Dlatego przede wszystkim Widzew był niebezpieczny - mówił na konferencji po zwycięskim meczu z Widzewem trener Legii, <b>Jan Urban</b>.
- Wydaje mi się, że jeśli chodzi o pierwszą połowę to na początku meczu było widać, że zawodnicy czuli się pewnie, a już po pierwszej bramce zbyt pewni siebie byliśmy, że ten mecz wygramy łatwo. Niestety zaczęła nam się komplikować gra. Zbyt dużo strat niewymuszonych, chcieliśmy grać z pierwszej piłki na boisku które było bardzo "szybkie" i wtedy sami straciliśmy rytm gry. W drugiej połowie zawodnicy obawiali się o to, że ten mecze będzie bardzo bardzo trudny. Zawodnicy jednak postarali się o to przede wszystkim, żeby narzucić zupełnie inną szybkość gry, inny rytm meczu w drugiej połowie, co od razu dało nam i bramki, i wiele okazji żeśmy stworzyli. Jesteśmy zadowoleni. Skończyła się historia dla Janka Muchy, który na pewno myślał o tym, żeby nie stracić w kolejnym meczu bramki. Ale teraz pozostanie tylko i wyłącznie anegdota - powiedział warszawski szkoleniowiec.
- Uważam, że Grzelak i Chinyama to zawodnicy, którzy mogą nam dać bardzo wiele. Zarówno jeden, jak i drugi. Najlepszym wyjściem z sytuacji byłoby wystawienie obydwu. My staramy się grać w swój sposób. Ja nie uważam, że gra dwoma napastnikami pozwoli nam na stwarzanie dużo większej ilości sytuacji. Stąd taka, a nie inna decyzja. Po meczu na prawdę łatwo jest powiedzieć, że być może gdyby Chinyama grał od początku to by zrobił dużo więcej i byłby o wiele groźniejszym napastnikiem, ale to dopiero wiemy po meczu. Wydaje mi się natomiast, że Bartek pracował i starał się bardzo dobrze. Być może chciał za bardzo pokazać, że przeciwko Widzewowi strzeli bramkę i czasami być może nadużywał dryblingu. Jeśli jednak chodzi o jego zaangażowanie, pracę to nie mogę nic powiedzieć. Być może właśnie wejście Chinyamy w tej, a nie innej minucie spowodowało, że był troszeczkę wkurzony, że nie grał i chciał się pokazać z jak najlepszej strony, żeby powalczyć o miejsce w pierwszym składzie na następny mecz - wyjaśnił trener Legii.
- Wydaje mi się, że wszyscy trenerzy zastanawiamy się, jak drużyna po takiej dwutygodniowej przerwie będzie wyglądała. Na pewno w naszym przypadku ona nie byłaby potrzebna, bo wszystko układało nam się bardzo dobrze. Wydaje nam się, że graliśmy z meczu na mecz coraz lepiej. Rzeczywiście zgadzam się z tą opinią, że w pierwszej połowie ta gra nie wyglądała zbyt efektownie, a z reguły to właśnie w pierwszych połowach graliśmy dużo lepiej. Nie ulega jednak wątpliwości, że również atmosfera jaka była na trybunach na trybunach wpływa tak samo na to. W pewnym momencie wydaje mi się, że obydwie drużyny czuły się jakby grały po prostu sparing. Taka była sytuacja i dlatego moje obawy przed drugą połową były takie, a nie inne, że będzie trudno zmobilizować chłopaków na to, żeby zapomnieli o tym co się dzieje na stadionie, żeby dali z siebie wszystko. Musieliśmy to zrobić, żeby ten mecz wygrać, bo gdyby nie to trudno powiedzieć, czy skończyłby się on remisem, przypadkową bramką Widzewa, czy naszą. Wydaje mi się jednak, że chwała im za to, że potrafili w drugiej połowie zagrać na bardzo przyzwoitym poziomie stwarzając na prawdę dużo sytuacji - zakończył trener Urban.
Trener Widzewa, Marek Zub: - Mimo wszystko uważam, że mecz był ciekawym widowiskiem sportowym pomimo małego incydentu (chodziło o wyjście kibiców ze stadionu - przyp. red.) w jego trakcie. Legia była dzisiaj zespołem zdecydowanie lepszym, natomiast ja mimo porażki jestem w pewnym sensie optymistą ponieważ w takim meczu wydaje mi się, że bardzo szybko miałem możliwość zaobserwowania rzeczywistej wartości drużyny Widzewa i poszczególnych zawodników. Wydaje mi się, że ta porażka dała w dużej mierze wskazówki co do tego w którym kierunku powinna iść praca w najbliższym okresie z tą drużyną. Jeszcze raz gratuluję zwycięstwa Legii, która w tym sezonie jest zespołem zadziwiającym wszystkich. Również i ja nie pamiętam takiego otwarcia sezonu. Ciekawie zapowiadają się kolejne mecze z udziałem Legii. Dziękuję.
- Miałem plan na to spotkanie. Jednym z aspektów tego planu było to, że Napoleoni nie gra dzisiaj od początku meczu. Strata drugiej bramki spowodowała, że musieliśmy swoją koncepcję gry. Zastanawialiśmy się nad innym sposobem wzmocnienia naszej siły ataku, ale w końcu zdecydowaliśmy się na Napoleoniego. Dlatego po prostu to tak długo trwało. Podejmowaliśmy decyzję, analizowaliśmy różne koncepcje. Nie uważam, żebyśmy musieli natychmiast reagować wstawianiem Napoleoniego przy stracie drugiej bramki. Sytuacja na boisku wyglądała w ten sposób, że to był bardzo trudny dla nas moment, mogły posypać się dalsze bramki. W związku z tym jeszcze chwilę oczekiwaliśmy ze zmianą Napoleoniego,a el przyznam, że była też inna koncepcja zmiany. Stąd taka, a nie inna sytuacja - wyjaśnił szkoleniowiec łódzkiej ekipy odpowiadając na pytanie dotyczące późnej reakcji w postaci zmian w jego zespole.
Notował: Piotr Szydłowski
Notował: Piotr Szydłowski
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.