Domyślne zdjęcie Legia.Net

Konferencja przedmeczowa z Janem Urbanem

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

16.08.2007 20:09

(akt. 22.12.2018 10:48)

- Pewien dziennikarz mi mówił, że z ŁKS Legia nie wygrała od dawna na ich terenie. Takie mecze są dość niewygodne. Jednak nie ukrywam, że to my w tym meczu jesteśmy faworytami. Jeśli chcemy podtrzymać naszą passę musimy jechać do Łodzi po zwycięstwo i na pewno takie będą nasze założenia. Nie oznacza to, że będziemy atakować „na hurra”, ale zagramy tak aby wygrać - powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej <b>Jan Urban</b>.
- Co Pan nam powie na temat drużyny ŁKS? - Na pewno jest to drużyna groźna na własnym terenie. Miałem okazję oglądać mecz ŁKS z Polonią Bytom na własnym boisku. Mecz wyrównany w pierwszej połowie, w drugiej połowie przewagę miał już ŁKS i mógł strzelić bramkę. Na pewno Arifović z przodu jest zawodnikiem pokazującym się z dobrej strony i jest zdolny do tego aby skomplikować nam życie. Dla mnie jednak najlepszy był grający przeważnie na lewej pomocy Szczot, który w meczu z Jagiellonią Białystok wystąpił akurat na prawej stronie. Niebezpieczny jest również Madej mogący akcją indywidualną przedryblować kilku zawodników i sam stworzyć groźną sytuację.
- Po kontuzjach w zespole wygląda na to, że będą w pierwszym składzie jakieś zmiany... - Na pewno będą zmiany. Przede wszystkim kontuzja Rogera nas zmusza do tego, żeby wprowadzić nowego zawodnika. To jednak nie znaczy, że to będzie tylko jedna zmiana. Zawodnicy wiedzą, że liczę na wszystkich. Rozegraliśmy już trzy mecze ligowe, w których zagraliśmy praktycznie w tym samym składzie. Chociaż często się mówi, że zwycięskiego składu się nie zmienia, a ja nie za bardzo lubię mieszać w składzie, to jednak nie wykluczam takich zmian. Zdajemy sobie sprawę, że nie zawsze graliśmy tak, jak sobie to założyliśmy i wyobrażaliśmy. Dlatego też chcę pokazać zawodnikom, że zmiany mogą być nie tylko gdy drużyna nie wygrywa, ale też wtedy gdy uznamy je za potrzebne. Jednak teraz nie chcę podawać jakie to będą zmiany. Chcąc być z Wami szczery powiem, że w ten sposób ułatwiłbym przeciwnikowi zadanie, a tego robić nie chcę. - Czy znalazł Pan już przyczynę słabej gry w drugich połowach przed swoją publicznością? - Nie. Będę szczery, nie znaleźliśmy tych powodów. Rozmawiamy i analizujemy to co się dzieje. Przede wszystkim w drugich połowach w meczach u siebie, bo rozegraliśmy jeden mecz na wyjeździe i uważam, że był to mecz kompletny, zarówno w pierwszej jak i w drugiej połowie. Natomiast faktem jest, że coś złego się dzieje w drugich połowach gdy gramy na naszym boisku i jest to temat do głębokiej analizy. Jesteśmy zaniepokojeni mającymi miejsce zdarzeniami i na pewno będą jakieś zmiany. Jest za wcześnie żeby oceniać dlaczego konkretnie tak, a nie inaczej się dzieje. Dzisiaj jedziemy do Łodzi i też się zastanawiamy, czy jesteśmy w stanie zagrać tak samo jak w Zabrzu? - Ale to jakaś blokada mentalna, czy raczej fizyczna? - Tak jak powiedziałem. Analizujemy tą sytuację i na razie nie wiemy dlaczego właśnie tak się dzieje, ale zastanawiamy się nad jedną i nad drugą kwestią. Czy to rzeczywiście mentalność, czy w drugich połowach nie wytrzymujemy tempa które narzucamy w pierwszej połowie. Ja też bym chciał zobaczyć w Warszawie Legię prowadzącą 2:0 po pierwszej połowie, aby móc porównać czy słaba gra zespołu miałaby miejsce w drugiej połowie. Na dzień dzisiejszy tego nie wiemy. Gdyby taka sytuacja miała miejsce, a dotychczasowa gra w drugiej połowie mimo wszystko by się powtórzyła nawet przy wyniku 2:0, to wtedy aspekt mentalny musielibyśmy odrzucić i bardziej się zastanowić nad aspektem fizycznym. Jednak takiej sytuacji dotąd nie mieliśmy, więc musimy poczekać na większą ilość spotkań. - Czy zmiany w składzie mają coś wspólnego z wyjazdem do Pampeluny? - Nie, nie, nie. Nic podobnego. Ten wyjazd traktujemy wyłącznie jako wartościowy sparing. Chcemy go wykorzystać dla zawodników, którzy nie grali dotychczas meczów. Jest to ważne aby mieli rytm meczowy, żeby mogli się sprawdzić z wymagającym sparingpartnerem, a takim z pewnością jest Osasuna. Jak wszyscy wiedzą jest to wyjazd bardzo krótki, bo jedziemy do Hiszpanii w dniu meczu, a wracamy na drugi dzień po spotkaniu. Także w przygotowaniach do kolejnego meczu na własnym terenie nie powinno nam to przeszkodzić.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.