Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kontrakt Janczyka

Redakcja

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

05.03.2007 09:08

(akt. 23.12.2018 20:44)

W tej chwili nie ma w Legii ważniejszego tematu niż przedłużenie kontraktu z <b>Dawidem Janczykiem</b>. Dotychczasowy wygasa w czerwcu 2008 roku. Trudno w to uwierzyć, ale młody piłkarz zarabia miesięcznie 4 tysiące złotych, ponad dziesięć razy mniej niż <b>Marcin Burkhardt</b>! <b>Mirosław Trzeciak</b>, nowy dyrektor sportowy Legii, właśnie od negocjacji z Janczykiem rozpoczął urzędowanie na Łazienkowskiej.
Wie, że w Hiszpanii nawet najmłodsi piłkarze, jeśli grają dobrze, dostają świetne pieniądze. A niezadowolony Janczyk już w grudniu mógłby podpisać kontrakt z nowym klubem. Tym samym warszawskiemu klubowi przepadłaby fortuna, jaką wart jest nastolatek... Kariera Janczyka przypomina przemianę z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia. Piłka wypełnia całe jego życie. Mama Dawida, Krystyna opowiadała, że syna ciężko było zagonić do lekcji. Za to na boisko - jak najbardziej. Janczyka wypatrzył Janusz Pawlik. - Dawid był w cieniu innych. Nie miał dobrych warunków fizycznych, odstawal od kolegów. Dostrzegłem w nim jednak najważniejszą cechę dla piłkarza: charakter - opisuje Pawlik. Jaki charakter? Mały Dawid nie był aniołkiem. Ale zamiast rozrabiać na ulicach, wyżywał się na boisku. I kiedy koledzy decydowali się na piwo, on chodził na treningi. W Nowym Sączu od zawsze mówiło się o wielkim talencie, Macieju Korzymie. O drugim z napastników Legii było jakoś cicho. Dlatego mało kto traktował poważnie Janczyka, kiedy półtora roku temu pojawił się na zgrupowaniu Legii w austriackim Lutzmannsburgu. Zabrakło dla niego miejsca w samolocie i kiedy legioniści wygodnie podróżowali do Austrii, Janczyk męczył się w samochodzie przez 14 godzin. Przestraszony małolat. Ale tylko poza boiskiem, bo w czasie meczu zmieniał się nie do poznania. Wcześniej był bliski transferu do Odry Wodzisław, jednak śląski klub nie zdecydował się wyłożyć 200 tysięcy złotych. Dziś sam Janczyk jest wart tyle, co cała Odra. - To był chłopak bez kompleksów. Przyszedł z trzeciej ligi, ale już od pierwszych treningów nic nie robił sobie z rywalizacji z piłkarzami, których do niedawna oglądał w telewizji - opowiadał Jacek Zieliński, ówczesny trener Legii. Bezkompromisowość to jego najcenniejsza cecha. Tak było, kiedy debiutował na Łazienkowskiej w spotkaniu z Bayerem Leverkusen. Potrzebował kilku minut, żeby parę razy zakręcić niemieckimi obrońcami i stać się ulubieńcem kibiców. Słabość do Janczyka ma Mariusz Walter, jeden z właścicieli Legii. Do historii przeszła już słynna karteczka, jaką wręczył na loży honorowej prezesowi Legii Piotrowi Zygo właśnie podczas wspomnianego meczu z Bayerem. - Kto to jest? Musimy mieć tego chłopaka - napisał szef ITI, a Zygo nie miał wyboru i przyklepał transfer Janczyka. Piłkarz mógł już zadebiutować w reprezentacji Polski. Mógł, gdyby prawidłowo leczono niegroźną kontuzję. Bo rok temu Janczyk był w znakomitej formie i ciągnął zespół do przodu. Dwie bramki z Groclinem, gol z Cracovią - Dariusz Wdowczyk walczący o mistrzostwo Polski nie wyobrażał sobie składu bez niego. Po drodze zapomniano o zdrowiu piłkarza. Więc kiedy Janczyk zgłaszał uraz, dostawał blokadę. Wiadomo - Legia grała o mistrza. Nie wytrzymało ścięgno Achillesa zawodnika. Wdało się zapalenie i tak uraz, który leczy się kilka dni, zamienił się w dwumiesięczny odpoczynek. Janczyk obejrzał mistrzostwa świata w telewizorze. Dawid jest zawzięty, jak to góral Kiedy Legia grała w Pucharze Polski z KSZO Ostrowiec, upatrzył go sobie obrońca KSZO Andrzej Tychowski. W piłkę może specjalnie grać nie potrafi, ale przynajmniej umie skutecznie obrzydzić życie napastnikowi - kopiąc go, bijąc łokciami... Dariusz Wdowczyk, widząc co się dzieje, zdjął swojego napastnika z boiska. I bardzo dobrze, bo mogło się skończyć poważną kontuzją. Wszyscy byli poruszeni tym, jak brutalnie obijany był Janczyk. Po meczu zadzwonił do niego Piotr Świerczewski, starszy kolega z Nowego Sącza, znany z krewkiego temperamentu. - K..., zajmę się tym Tychowskim! - wrzeszczał Świerczewski. - Spokojnie, sam to załatwię - odpowiedział tylko Dawid. Jak powiedział, tak zrobił. W rewanżu zdobył piękną bramkę. Janczyk jest wytrwały w tym, co robi. Zapowiedział, że kiedyś zagra w ukochanym Interze Mediolan. Nie ma powodów, żeby mu nie wierzyć.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.