Krok po kroku to czcze gadanie
07.06.2007 11:02
Pozostaliśmy w ciemnogrodzie. I wcale nie chodzi o Erewań, Erywań (jak zwał, tak zwał), bo to doprawdy niezbyt zachęcające miasto do zasiedzenia, ujmując to najdelikatniej. Już słyszę, a właściwie czytam te głosy oburzenia, że jak tak można postponować stolicę tego zacnego państwa, z taką kulturą i historią, że o religii też wspomnę.
A mnie to rybka i tak zostanę przy swoim - Erewań to zadupie, na którym żaden Polak-Europejczyk a nawet Eurosceptyk nie zechciałby żyć. Dzień, dwa, tydzień - okey, ale zlitujcie się - żadna stałka. A co dopiero piłkę tam kopać. Więc nie dziwota, że nasi w orli kuper w Erywanie czy Erewaniu (obie formy poprawne) przyjęli. Dobrze, że tylko jeden, bo zanosiło się na jeszcze jeden, i jeden, i jeden - pogrom znaczy.
Bo to, co wyprawiał we wrotach (stąd wratariec) niejaki Artur Boruc, rodem z Siedlec, woła o pomstę, a właściwie zadośćuczynną pielgrzymkę (wiadomo - czas komunii i Bożego Ciała) do Ararata, nie mylić - broń panie Boże - z Arafatem, bo ten akurat od innej wiary - tej od południowej strony świętej góry. A Ararat to miejsce mityczne, góra spoczynku Arki Noego po potopie.
Mało kto wie, albo zwyczajnie sobie sprawy nie zdaje, że Ormianie jako pierwszy naród na świecie oficjalnie przyjęli wiarę katolicką (już w 301 roku, czyli tak jakoś sześć i pół wieku przed nami). I też przez tę wiarę właśnie cierpieli niemiłosiernie, straszliwie nękani przez sąsiadów muzułmanów. Rzeź Ormian dokonana przez Turków była bodaj największym ludobójstwem na świecie (oczywiście po holokauście, żeby oddać prawdę historii). W 1915 roku zgładzono dwa milinony ludzi, do czego tureccy islamiści nie chcą się teraz przyznać i przeprosić, i za co nigdy nie zostaną dopuszczeni do Wspólnej Europy.
A Ormianie - lud pozostający w diasporze (na wiecznym wygnaniu - znowu skojarzenie z Żydami), gdzie na świecie żyje ich pięć razy więcej niż w samej Armenii, od wieków walczy o przetrwanie. Na Stadionie Dziesięciolecia również, skąd, przez to Euro 2012, chcą ich przepędzić na cztery wiatry. Więc taki mały rewanż wzięli na Kaczorach, orłach znaczy. 1:0 za nowy Stadion Narodowy!
Ale żem dygresję palnął, aż sam się sobie dziwię, bo nie o tym miałem, a o naszej niestety już zwyciężonej reprezentacji chciałem. A tak naprawdę to o tym ciemnogrodzie, z którego ma nas wyprowadzić na jasną stronę księżyca zbawiciel rodem z Niderlandów, tych samych, które Zagłoba w "Potopie" miał Szwedom podarować zamiast naszych Inflantów (ha, chyba lekcję z lekur szkolnych odrobiłem na piątkę, premierze Giertych). Także jako rzecze wielki miłośnik chmielnego popitku "little by little", a poprawniej - "step by step", bo to pierwsze to raczej po trochu, a nie po naszemu - krok po kroku, choć obie dykteryjki właściwie do tego samego zmierzają. Krok po kroku na jasną stronę z tego naszego piłkarskiego ciemnogrodu Noe, pardon Leo, się przeprawia. A że czasami pomyli drogi. Cóż, nawet jemu - wielkodusznemu, się zdarza.
Widać, nie ma mocnych, są tylko źle trafieni, jak mawia inny mędrzec sportowy, Jerzy Kulej od boksu, ale przecież jak ulał aforyzm ten pasuje również do piłki. Zapewne traktujący nas nieco z góry, na każdym kroku pouczający, a że to trawa źle skoszona, a to boisko-kartoflisko, na które psa strach wyprowadzić, Leo Zbawiciel nie posiadł jednak wszelkich mądrości i nie ma patentu na zwyciężanie. Snadź nie został wskazany przez palec boży, a to jego gadanie to zwyczajne przemądrzanie. Można to kupić za 600 tysięcy euro rocznie i buzię rozdziawiać jakby słuchało się proroka, można też puknąć się w łeb, tak gwoli oprzytomnienia i powiedzieć sobie, zaraz, zaraz - przecież ten Leo wcale nie jest jakimś cudotwórcą.
A że boiska muszą być równe - to każdy głupi wie. Z tym, że nie wszędzie ta wiedza akurat się przydaje. Bo czasem (wy)grać trzeba i w dalekim Erywanie.
Jacek Kmiecik
Superstacja TV
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.