Krzysztof Dowhań

Krzysztof Dowhań: Cieszę się, że nie marnowałem talentu bramkarzy

Redaktor Kuba Szerszeń

Kuba Szerszeń

Źródło: Legia.Net, TVP Sport

27.11.2019 18:34

(akt. 27.11.2019 19:00)

- Cenię wszystkich swoich podopiecznych i fakt, że nie zmarnowałem ich talentu. Trafiłem do Legii po tym, jak Wisła Płock, w której pracowałem, pokonała "Wojskowych" 1:0 - wspomina Krzysztof Dowhań, który był gościem programu TVP Sport, "Polska Szkoła Bramkarzy".

- Jak na bramkarza, nigdy nie miałem świetnych warunków fizycznych. Byłem jednak bardzo dobrze przygotowany pod względem technicznym. Stanąłem między słupkami, bo... nie lubiłem biegać. Inna sprawa, że w obecnej piłce golkiperzy pokonują znacznie więcej kilometrów. W 2000 roku pracowałem w Wiśle Płock z Dariuszem Wdowczykiem. W kolejnym sezonie ograliśmy Legię 1:0 i mój przyjaciel, kierownik warszawiaków Ireneusz Zawadzki, podszedł do mnie i spytał czy nie chciałbym pracować przy Łazienkowskiej, bo szukają trenera bramkarzy. Tak to się zaczęło - wspomina Dowhań.

- Cenię wszystkich swoich podopiecznych i fakt, że nie zmarnowałem ich talentu. Miałem szczęście trafiając Artura Boruca czy Łukasza Fabiańskiego, którego uważam za najlepszego zawodnika, z którym pracowałem. Jego nazwałbym też mianem najlepszego golkipera w Polsce w tej chwili - dodał. - Muszę też przyznać, że większą karierę niż się spodziewałem, zrobił mój obecny współpracownik, Jan Mucha. Kiedy pojawił się w Warszawie, wielu uważało, że nie jest zawodnikiem na miarę Legii. Skończyło się tak, że grał ze Słowacją na mistrzostwach świata i ma wiele występów w kadrze. Jano zrobił wielki postęp. W drugą stronę? Niesamowity potencjał miał Kostiantyn Machnowśkyj, ale niestety nie rozwinął się tak, jak myślałem. Liczyłem, że będzie bramkarzem na lata. Bramkarz w Legii jest narażony na obciążenia, ale nie każdy wytrzymuje presję - podkreślił szkoleniowiec bramkarzy Legii.

News: 58. urodziny Krzysztofa Dowhania

- Staram się, by bramkarz był wykształcony wszechstronnie. Braki trzeba podnosić na jak najwyższy poziom. Przez lata, piłka się zmieniła, a my jako szkoleniowcy musimy za tym nadążać. Kiedyś mieliśmy wiele czasu na przygotowanie zimą, a teraz szybciej zaczynamy i dłużej gramy. Jest coraz mniej zajęć gimnastycznych, za to znacznie więcej rzeczy robi się na boisku - stwierdził.

- Wciąż utrzymuję kontakt z byłymi podopiecznymi. Kilku wciąż gra w Polsce, w Ekstraklasie. Mogłem też wyjechać do Anglii, bo pojawiła się propozycja z akademii Arsenalu. To mogła być dla mnie odskocznia do większej kariery, ale nie było to możliwe, bo trzeba było zdecydować się z dnia na dzień. Legia to jednak Legia. Enigmatyczna propozycja pojawiła się z Celtiku Glasgow, o czym wspominał Artur Boruc. Dostałem także w swoim czasie ofertę z Dinama Zagrzeb. Miał tam trafić Jan Mucha, ale chciano też mnie. On wybrał inny kierunek, a ja pozostałem przy Łazienkowskiej. Nigdy nie było za to zainteresowania ze strony reprezentacji Polski. Czy przyjąłbym taką ofertę? To ciężka praca i nie da się tego pogodzić z klubem. Kuszące, ale człowiek nie ma takiego wpływu na rozwój graczy. Mam za to satysfakcję, gdy widzę graczy w kadrze - wspominał Dowhań. 

Krzysztof Dowhań - Cezary Miszta

- Radosław Majecki jest zdolnym, młodym człowiekiem. Miał szesnaście lat, gdy pojechał na pierwszy obóz i cieszę się z jego powolania do kadry. Jak będzie dalej? Wszystko będzie zależało od niego. Martwię się, że coraz młodsi gracze wyjeżdzają z Polski. Przykładem jest 16-letni Jakub Ojrzyński, a fajnie byłoby kroczyć na przykład drogą Łukasza Fabiańskiego. Inna sprawa, że mamy w kraju zasoby, bo do Wielkiej Brytanii trafiają kolejni gracze, którzy tam dojrzewają piłkarsko - skomentował członek legijnego sztabu szkoleniowego. Cała rozmowa z Dowhaniem w programie "Polska Szkoła Bramkarzy" w TVP Sport. 

Polecamy

Komentarze (31)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.