News: List od Czytelnika: Większa doza realizmu potrzebna od zaraz

Krzysztof Stanowski: Odwaga i odważnik

Marcin Szymczyk

Źródło: przegladsportowy.pl, Przegląd Sportowy

04.06.2016 10:55

(akt. 21.12.2018 22:32)

- W zasadzie nie zdarza się, by trener sięgający po dublet nie wzbudzał entuzjazmu u szefostwa i by bez żalu się z nim rozstawano. Moglibyśmy obdzwonić teraz wszystkie kraje świata i zapytać:– Czy u was coś takiego miało miejsce? Czy u was rozwiązano za porozumieniem stron kontrakt z trenerem mistrza i zdobywcy pucharu? I wszędzie, gdzie istnieje dość drużyn, by zorganizować ligę piłkarską, odpowiedzą: – Nie - pisze w swoim komentarzu na łamach "Przeglądu Sportowego", Krzysztof Stanowski, dziennikarz "Weszlo.com".

Niektórzy uznają, że warszawska roszada to objaw szaleństwa, ale można na to spojrzeć zupełnie inaczej: jak nie na szaleństwo, lecz długofalowy plan, w którym sukcesy nie mają być celem samym w sobie, ale pochodną dobrego funkcjonowania klubu na wielu poziomach. Mariusz Piekarski, który pomagał ściągnąć Stanisława Czerczesowa do Warszawy, powiedział mi: – Od początku ten projekt był obliczony na góra półtora roku, skończył się po pół, wszyscy zyskali. A prezes Bogusław Leśnodorski stwierdził: – Nie liczyło się nic więcej, poza mistrzostwem i pucharem. Żaden rozwój, żadne szkolenie, żadna długofalowa wizja. W tamtym momencie chcieliśmy trenera, który da nam sukcesy, tu i teraz. I te sukcesy osiągnęliśmy. A teraz trzeba iść do przodu, w nawigacji zamiast „sukces” wpisać „rozwój i sukces”.


Gdy nawigacja zapyta o rodzaj drogi, wybrać najlepszą zamiast najkrótszej. Czerczesow to pewnie wymarzony trener do takiego klubu jak Terek Grozny lub też takiej drużyny jak pierwsza drużyna Legii Warszawa. Wymarzony do tego, aby wziąć szesnastu chłopów i wycisnąć ich jak cytryny. Tylko że Warszawa to miejsce o innej specyfi ce niż Grozny, Legia to innego rodzaju projekt. Wydaje mi się, że w tym momencie działacze szukają kogoś, kto popchnie nie pierwszą drużynę (lub nie tylko ją), ale cały klub. Kogoś, kto będzie myślał szeroko, o klubie jak o wielkim organizmie. Kogoś, kto będzie inspirował trenerów wokół, kogoś kto będzie wiedział, jakie wytyczyć ścieżki rozwoju i komu. Kogoś, kto widział kluby funkcjonujące jako wielkie przedsiębiorstwa. Bardziej… Berga niż Czerczesowa. Ale jednak kogoś, z kim łatwiej się dogadać niż z późnym Bergiem.


Nie wiem, jak to się skończy, może wyjść z tego kaplica, ale sam zamysł nie jest zły, a moment i sposób wykonania zdumiewa odwagą i bezkompromisowością. Chociaż w razie sportowej porażki (jaką byłoby wicemistrzostwo) Jan Tomaszewski spuentuje: komuś pomyliła się odwaga z odważnikiem.


Cały komentarz można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego". 

Polecamy

Komentarze (53)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.