Kucharz na ostro: Kilka słów o transferach i kontraktach

150-200 tys. zł, które zapłaciła Legia Śląskowi Wrocław, należy uznać za sumę niewielką. Nie tak dawno przecież działacze Śląska wymachiwali szabelką i krzyczeli o 400-500 tys. Gdy tylko trener Ryszard Tarasiewicz wyjechał na obóz za granicę, serce ich zmiękło i spuścili z tonu. Korzyści z tego transferu odniesie i Legia, i sam zawodnik. Gdyby Ostrowski miał grać przez pół roku w Młodej Ekstraklasie, mógłby nie odnaleźć się w Warszawie. Mimo że obrońca Komorowski kosztował więcej (450-500 tys. zł) niż występujący na "droższej" pozycji pomocnika Ostrowski, różnicę w cenie da się rozsądnie wytłumaczyć. Lewa strona obrony to pozycja, na której panuje posucha na rynku. Stąd wokół piłkarza Polonii Bytom zainteresowanie było znacznie większe. Chciały go: Bełchatów, Górnik Zabrze i Polonia Warszawa. Na pozyskanie zmiennika Jakuba Wawrzyniaka Legia miała mało czasu, a co najważniejsze, Komorowski został dostrzeżony przez asystentów Leo Beenhakkera. Powołanie do kadry stanowi najlepszą rekomendację i uwiarygodnia podjęcie decyzji o wydaniu pieniędzy. Oby tylko jakość sportowa tych piłkarzy przekroczyła ich niewysoką cenę. Potwierdzają się także moje przypuszczenia z początku stycznia, kiedy pisałem, że "właśnie takich transferów należy spodziewać się od Legii w zimie, transferów obarczonych małym ryzykiem błędu".