Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kucharz na ostro: Nie za wszelką cenę

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

18.06.2007 21:17

(akt. 22.12.2018 22:31)

Jakże emocjonujących wydarzeń wokół Legii byliśmy świadkami w ostatnich dniach. Poznaliśmy stołeczny klub trochę od "kuchni" - jak to się przysłowiowo mówi. W roli głównej wystąpił wybitny reprezentant Polski. Jacek Bąk wybrał kontrakt w euro, a nie w polskich złotych. W Legii pachnie Europą - płacą już w międzynarodowej walucie i wyprzedzają nasz kraj, który dopiero za kilka lat planuje wejść do strefy euro. Piłkarze są obywatelami świata i żądają zarobków już nie w złotówkach. Dziwi mnie to, bo podobno nasza waluta ma się umacniać. Jak zwykle podstawowym problemem jednak pozostaje to, ile miałoby być tego euro. Zdania oczywiście strony miały różne.
Po fiasku negocjacji pozostał kac, że wiele faktów zostało upublicznionych. Wszyscy na Legii mają żal do piłkarza rodem z Lublina. Także warszawscy kibice czują się wielce zawiedzeni, że po raz drugi Jacek Bąk wybrał atrakcyjniejszą ofertę (dwa lata temu też był blisko przeprowadzki na Łazienkowską, by zdecydować się na wielokrotnie większe pieniądze w Katarze). Obrzucają kapitana reprezentacji Polski inwektywami. Przykre to dla piłkarza, bo fani powinni być raczej z nim solidarni. Podobnie jak Jacek są wymagający i chcieliby na swoim stadionie być odpowiednio traktowani. Mają o sobie wysokie mniemanie. Oczekując dobrego produktu, stawiają warunki. Piłkarzom i Legii. Tych, co wyzwiskami traktują niedoszłego legionistę, zapytam, czy nie chcieliby znaleźć się w sytuacji Bąka i w negocjacjach z przyszłym pracodawcą lub z kimkolwiek stawiać wysokie wymagania. Mieć takie umiejętności, argumenty, aby być rozchwytywanymi przez firmy z całego świata. Co w tym negatywnego, że człowiek ceni się wysoko? Inny wybitny reprezentant Polski Jacek Zieliński przekonał się na własnej skórze, jak cenne jest przywiązanie i sentyment do Legii. Zgadzał się na coraz trudniejsze warunki pracy, myśląc chyba, że w przyszłości będzie to docenione. I co otrzymał w zamian? Wilczy bilet. Rozumiem, że "Zielek" nie miał wielu argumentów, aby stawiać warunki. Był na początku drogi trenerskiej, chciał mieszkać w Warszawie. Ustępował, gdy należało się postawić. Aż w końcu i on się postawił, co skończyło się dla niego rozstaniem z Legią po 15 latach. Natychmiast przyszła oferta z Korony i jeżeli w Kielcach mu się uda, to jego sytuacja się zmieni. Piłka nożna to coraz większy biznes. ITI to inwestor, a nie sponsor, jak lubią przypominać w KP Legia. Wysoka jest cena dla kogoś, kto czuje przywiązanie do klubu (kibice coś chyba o tym wiedzą). Sentyment jest wykorzystywany w negocjacjach i tacy piłkarze czy pracownicy są na szarym końcu listy płac. Bąk nie pozwolił sobie na to, chciał być pierwszy na liście, bo ma ku temu kwalifikacje i odpowiednie doświadczenie w negocjacjach. Wierzę, że rzeczywiście chciał grać na Łazienkowskiej. Ale nie za wszelką cenę.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.