Kuchy King przyjeżdża do stolicy. Drugi raz zagra przeciwko Legii
03.04.2021 10:10
- Jesteśmy bardzo zadowoleni, że podpisaliśmy umowę z Michałem. Młody napastnik pochodzi z Mazowsza, dlatego bardzo nam zależało, aby zagrał przy Łazienkowskiej – powiedział w połowie 2009 roku, o Michale Kucharczyku, ówczesny dyrektor sportowy Legii, Mirosław Trzeciak. Zawodnik związał się z "Wojskowymi", ale został od razu wypożyczony do klubu, z którego trafił do stolicy – Świtu Nowy Dwór Mazowiecki.
Debiut w seniorach i przełaje
- Dlaczego piłka? Trudno powiedzieć. Może ze względu na geny taty, który lubił sobie pograć w piłkę nożną i siatkówkę? Wiadomo, że od małego się ganiało za piłką po boisku, trochę lepiej lub gorzej, ale coś tam w sercu zawsze zostaje. Mnie akurat został futbol. Od trzeciego roku życia tata zabierał mnie ze sobą na mecze. Chociaż mówił, że niektóre rozgrywki oglądałem w wózku, ale z tego okresu człowiek nic nie pamięta. Gdy byłem dzieckiem, to spędzałem każdą wolną chwilę na "lataniu" za futbolówką. W końcu, w wieku dziesięciu lat, za namową kolegów i trenera Wojciecha Stecyny - wtedy prowadzącego rocznik 91' w juniorach Świtu Nowy Dwór - przyszedłem na pierwszy trening. Rodzice mnie zapisali, była to dobra decyzja i teraz cieszę się, że mogę robić to, co kocham – w rozmowie z Legia.Net.
Wszystko zaczęło się za trenerów Grzegorza Zmitrowicza i Tomasza Reginisa - starszego zawodnika Świtu. Reginis, razem z 2-3 graczami, oglądali Kucharczyka w juniorach i powiedzieli szkoleniowcowi, żeby dał mu szansę. Udało się. Został włączony, z kilkoma zawodnikami, do pierwszego zespołu, a gdy nie łapali się do składu, to wracali na chwilę do swojego rocznika i grali, żeby podtrzymać rytm meczowy. Często jednak tam nie wracał.
Kucharczyk zadebiutował w III lidze, w barwach Świtu, mając niespełna 17 lat. Ówczesny sezon skończył z trzema bramkami na koncie. Później, nowym trenerem klubu z Nowego Dworu Mazowieckiego został Libor Pala. Kiedyś "Kuchy" trochę podniósł mu ciśnienie, przychodząc na trening prosto z biegów przełajowych. - Z jednej strony był to mój obowiązek, bo wywiązywałem się z rzeczy, które nakazuje mi szkoła. Wiadomo, że jak czasami brałem udział w zawodach, to takich spraw człowiek nie może odmówić. Później polubiłem biegi i nie przeszkadzały mi one w codziennym życiu. Biegałem przeważnie w środku tygodnia, a mecze graliśmy w weekendy, czyli miałem jeszcze mnóstwo czasu na odpoczynek – opowiadał.
Legionista z krwi i kości
- Urodziłem się w Warszawie, na Szaserów - stamtąd wystarczy tylko przejechać Most Łazienkowski i jest się na Legii. Kiedyś udzieliłem takiego wywiadu, w którym powiedziałem, że w wieku ośmiu lat biegałem w koszulce Legii. Tak, rzeczywiście jestem legionistą z krwi i kości – mówił w 2016 roku.
Kucharczyk trafił do Legii w lipcu 2009 roku i od razu udał się na roczne wypożyczenie do Świtu, aby m.in. w spokoju skończyć naukę i zdać maturę. W ówczesnej II lidze strzelił 13 goli w 25 meczach, a od sezonu 2010/11 rozpoczął walkę o skład stołecznego klubu. - Zawsze się z tego śmieję, ale ja do Legii przychodziłem jako piąte koło u wozu. Były przecież wielkie transfery, ogromny zaciąg zawodników, a tu nagle kontrakt z klubem podpisuje jakiś młody chłopak, dziewiętnastolatek i pojawiło się pytanie: "Gdzie on będzie grał?". Transfery były głośne, doszło nawet do prezentacji na otwarcie stadionu, czy plakatów w centrum miasta. A ja sobie przyszedłem i powiedziałem, że co ma być, to będzie. Okazało się, że wystąpiłem w ponad dwudziestu spotkaniach i po sezonie samemu było mi trudno w to uwierzyć – opowiadał "Kuchy", który miał być dopiero trzecim napastnikiem w drużynie Macieja Skorży, ale rzeczywistość pokazała, że to on rządził w ataku, a później przeniósł się na skrzydło. - Do tej pory podglądałem napastników w telewizji w transmisjach z ligi angielskiej, a teraz będę musiał uważniej patrzeć na prawych i lewych pomocników – obserwować jak się zachowują - mówił pół żartem, pół serio "Kucharz" na zgrupowaniu w Ayia Napie. W trakcie pierwszego sezonu przy Łazienkowskiej, pojawiały się informacje o tym, że legionista był obserwowany m.in. przez Blackburn i AJ Auxerre.
Jego największym marzeniem było zagrać w Legii choć jeden mecz. Gdy doznał kontuzji i nie mógł wystąpić w spotkaniu z Gaziantepsporem, to wspierał kolegów głośnym dopingiem z "Żylety". W pewnym momencie zajął nawet miejsce gniazdowego i intonował pieśni, które śpiewał cały stadion. Wcześniej takim przywilejem mogli pochwalić się jedynie Artur Boruc oraz Tomasz Jarzębowski.
Gol ze Spartakiem, pierwsze mistrzostwo i bramka z Celtikiem
Końcówka sierpnia, rok 2011. Kucharczyk ponownie dał o sobie znać. Strzelił gola na Łużnikach Spartakowi Moskwa (3:2). Było to pierwsze z trzech trafień "Wojskowych" i jednocześnie trafienie na 1:2, które dało sygnał do walki. Potem wyrównał Maciej Rybus, a gola na wagę awansu do Ligi Europy strzelił Janusz Gol. – Uczucie nie do opisania. Dopiero za godzinę to poczuję i będę cieszył się jeszcze bardziej niż teraz. Udowodniliśmy już w pierwszym meczu, że ze Spartakiem można powalczyć. Początek spotkania nie ułożył się po naszej myśli, stracone dwie bramki nas podłamały, ale po golu kontaktowym uwierzyliśmy w siebie – opowiadał na gorąco.
Szczególne okazały się dla niego rozgrywki 2012/2013, w których warszawiacy wywalczyli dublet: mistrzostwo i Puchar Polski. We wspomnianych rozgrywkach Kucharczyk zdobył cztery bramki w 34 grach. Co było dalej? Gol z The New Saints, pierwszy (i zarazem ostatni) hat-trick w Legii, w rywalizacji z Cracovią, i kolejny tytuł mistrzowski. Piąty sezon w Legii rozpoczął z przytupem, bo od bramki z Celtikiem w Glasgow. Radość po kapitalnym dwumeczu ze Szkotami, który przeszedł do historii, nie trwała zbyt długo. Błąd proceduralny (nieuprawniony występ Bartosza Bereszyńskiego) sprawił, że legioniści zostali ukarani walkowerem i odpadli z walki o Champions League. Ostatecznie, trafili do Ligi Europy – w awansie pomógł m.in. "Kuchy", który zdobył bramkę w drugim spotkaniu z FK Aktobe, w IV rundzie eliminacyjnej. Później, w fazie grupowej, strzelił jedynego gola w meczu z Trabzonsporem. Legioniści awansowali do 1/16 finału Ligi Europy, a Kucharczykowi długo wypominano wypowiedź po spotkaniu z Ajaksem. Wówczas, na "pytanie - stwierdzenie" dziennikarza, że wygląda fatalnie, odpowiedział "Fatalny to ty jesteś, następne pytanie proszę". Indywidualnie, sezon 2014/2015, dla "Kuchego", z pewnością fatalny nie był (46 meczów, 10 goli, 12 asyst).
Liga Mistrzów z Legią
W kolejnych rozgrywkach nie strzelał zbyt wiele, ale jego trafienia były bardzo ważne: dały m.in. zwycięstwa w meczach z FK Kukesi (1:0), Zorią Ługańsk (1:0) i remis z Club Brugge (1:1). Rozgrywki zakończył z 9 golami, mistrzostwem Polski i Pucharem Polski.
W siódmym sezonie w Legii zdobył bramkę z Dundalk (1:1), która przypieczętowała awans do upragnionej Ligi Mistrzów. W fazie grupowej Champions League rozegrał cztery mecze i strzelił gola z Borussią, w Dortmundzie (4:8). Poza tym, zdobył sześć bramek w ekstraklasie (ważne dwa trafienia z Lechią w Gdańsku), a na koniec rozgrywek wywalczył z "Wojskowymi" czwarte mistrzostwo kraju.
Rozgrywki 2017/2018 rozpoczął bardzo solidnie, bo od dwóch trafień z IFK Mariehamn (6:0) w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Parę dni później strzelił gola na wagę remisu, w meczu z Koroną Kielce (1:1). Później pokonywał bramkarzy Sandecji (2:0), Arki (2:0), Lecha (2;1), Lechii (3:1 – 300. występ w Legii), Górnika (2:1) i Wisły Płock (3:2). Poza tym, w ostatnim spotkaniu ligowym strzelił gola Lechowi w Poznaniu, ale w 76. minucie mecz został przerwany, a później rywale zostali ukarani walkowerem. Ostatni sezon przy Łazienkowskiej zaczął od przepięknej bramki w meczu z Cork City (1:0). Potem dorzucił jeszcze cztery gole w lidze (Miedzią, Arką, Górnikiem oraz Koroną) i dwa trafienia w Pucharze Polski (z Chrobrym oraz Rakowem).
Statystyki Kucharczyka w Legii? Jego licznik zatrzymał się na 349 meczach i 71 bramkach. Zdobył pięć mistrzostw (2013, 2014, 2016, 2017, 2018) oraz sześć Pucharów Polski (2011, 2012, 2013, 2015, 2016, 2018). Poza tym, miał okazję grać w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Więcej statystyk na profilu "Kuchego" w dziale Historia.
Rozstanie
- Legia Warszawa... to klub, na którego wartościach i DNA byłem wychowywany od małego. Moim największym marzeniem było zagrać w nim choć jeden mecz, a spędziłem tu 1/3 swojego życia, całe 9 lat - napisał na Instagramie, w momencie rozstania ze stołecznym zespołem. - Wszystkie cudowne chwile przeżywałem z Legią. To tam osiągałem największe sukcesy: nie tylko w życiu sportowym, ale i prywatnym. W trakcie gry dla "Wojskowych" urodził mi się syn, wziąłem ślub. Podczas pobytu przy Łazienkowskiej działy się kluczowe decyzje i rzeczy – dodawał w rozmowie z TVP Sport.
Nowy kontrakt "Kuchego" z Legią był dopięty, brakowało jedynie podpisu. Gdyby dwa miesiące wcześniej zawodnik dopełnił wszelkich formalności, założył sobie w porę działalność gospodarczą i podpisał umowę, zostałby przy Łazienkowskiej na kolejne sezony. Tak się jednak nie stało, z jego usług zrezygnował trener Aleksandar Vuković.
Kucharczyk nie pozostawał obojętny kibicom. Przez jednych był ceniony, przez drugich - wykpiwany. Właściwie u każdego trenera zaczynał jako rezerwowy, sprowadzano mu konkurentów (Manu, Henrika Ojamę, Michaiła Aleksandrowa, Ivana Trickovskiego, Hildeberto czy Salvadora Agrę), a on zawsze wychodził z rywalizacji zwycięsko. Powiedział kiedyś, że dla Legii może zagrać na każdej pozycji, nawet w bramce - na poniższym filmie próbka umiejętności między słupkami.
Nowy rozdział
Później "Kuchy" związał się z Urałem Jekaterynburg. - Przed przenosinami do Rosji rozmawiałem z Rafałem Augustyniakiem. Pytałem o zespół, drużynę, miasto, pogodę i strukturę klubu. Pytałem także o wiele kwestii Artura Jędrzejczyka, który grał przez cztery lata w Krasnodarze. Powiedział, że jeśli mogę trafić do Urału, to śmiało powinienem się na to zdecydować i będę w tym miejscu szczęśliwy – mówił parę miesięcy po podpisaniu kontraktu.
Po przyjeździe do Rosji, Kucharczyk naderwał mięsień przywodziciela i stracił dwa tygodnie gry. Gdy musiał wrócić na chwilę do Polski, aby załatwić sprawy wizowe, złapały go kamienie nerkowe. Potem miał problemy z wizą. Gdy udało się to załatwić, trenował przez miesiąc, a także grał i coraz lepiej sobie radził, to dzień przed meczem z Zenitem doznał ataku wyrostka robaczkowego. Pauzował przez cztery tygodnie. W rundzie jesiennej zostały mu jedynie cztery spotkania, w których wystąpił. Gdy wiosną wywalczył pierwszy skład, grał od początku, rozgrywki zostały zawieszone z powodu pandemii koronawirusa. Ostatecznie rozegrał dla Urału 19 spotkań (16 w lidze, 3 w Pucharze Rosji), miał dwie asysty.
Co powiedział, gdy został spytany o ewentualny powrót na Łazienkowską? - Nie jest to ode mnie zależne. Cały czas daję Legii zielone światło. Wszystko zależy od zarządzających klubem. Do Legii nie wrócił, ale trafił do Pogoni Szczecin. Jak na razie, 30-latek zagrał w każdym spotkaniu "Portowców" w tym sezonie! Spędził na murawie 1790 minut, strzelił pięć goli, miał dwie asysty. Cztery z pięciu trafień miały olbrzymie znaczenie, bo decydowały o zwycięstwach (cztery razy po 1:0). - Jeżeli ktoś go obserwuje, to widzi, że ma absolutną pewność siebie w wykończeniu akcji z różnych pozycji. Ma wspaniałą jakość jeśli chodzi o strzelanie goli. Do tego jest zawodnikiem, który zawsze biega intensywnie. Umie w odpowiednim momencie wykonać ważny sprint. Ogólnie biega dużo. To dobry zawodnik i dobry nasz transfer. Michał będzie w sobotę w lepszej formie niż w jesiennym spotkaniu z Legią. Jest doświadczony i zdaje sobie sprawę, że jest jednym z ważnych zawodników na boisku. Nie potrzeba mu dodatkowej motywacji. Życzę mu, aby pokazał się z dobrej strony i zdobył bramkę - przyznał trener Pogoni, Kosta Runjaić.
W sobotę, 3 kwietnia, Kucharczyka czeka drugie spotkanie przeciwko "Wojskowym", w trakcie sześciu miesięcy. W rundzie jesiennej, w Szczecinie, padł bezbramkowo remis, a były piłkarz Legii spędził na murawie 68 minut. Spotkanie na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej rozpocznie się o godz. 17:30. Relacja na Legia.Net.
Quiz
Mistrzowski sezon: jak wiele z niego pamiętasz?
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.